Rozdział XVIII

8.3K 386 23
                                    

Chris

Wiedziałem, że to ten moment. Musiałem powiedzieć Natalie o mojej przeszłości. Tak, to od tamtego czasu stałem się debilem, egoistą z brakiem szacunku do innych, który imprezował, miał wszystkich w dupie, pił aby zapomnieć o tym, jak źle się czuje. Ale najlepiej opowiedzieć wszystko od samego początku...

-No więc... zacznę od początku. W dzieciństwie byłem dość grzecznym chłopcem, lecz nigdy nie lubiłem jak ktoś mi rozkazywał. Wolałem robić wszystko po swojemu, miałem ,,charakterek". Ale byłem rozsądny i odpowiedzialny. W domu wszystko było w porządku, przynajmniej tak mi się wydawało... W pewnym momencie zauważyłem, że ojciec zaczął dużo pić. Nie przejmowałem się tym do chwili, kiedy zaczął się po tym awanturować. Na początku tylko krzyczał, czepiając się mamy o głupoty. Wobec mnie i Kat był kochanym tatusiem, ale ja widziałem co się dzieję. Potem zaczął mamę wyzywać, aż nadszedł taki moment, kiedy ją uderzył. Robił to regularnie. Widziałem to, chociaż oni nie wiedzieli nawet, że rozumiem o co chodziło. Ojciec po prostu znęcał się nad mamą, chociaż nigdy nie wiedziałem z jakiego powodu.-widziałem jak w oczach Natalie pojawiły się łzy. Chciałem ją przytulić, ale najpierw chciałem opowiedzieć to wszystko co sprawi, że choć po części zrozumie moje zachowanie.- Trwało to kilka miesięcy, ale kiedy miałem już 11 lat, postanowiłem, że nie mogę dłużej pozwalać na to, aby ojciec krzywdził mamę. Dotąd uważałem, że jakoś temu zapobiegnę, ale co mogłem zrobić będąc dzieckiem?  Kiedy pewnego dnia, ojciec wrócił do domu pijany, od razu usłyszałem krzyki. Wydzierał się na mamę, a ta próbowała uspokajać go, chociaż nie dało to zamierzonego skutku. Wiedziałem, że jedyne wyjście, to zgłoszenie tej sytuacji. Sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem na policję. Czułem się odpowiedzialny za bezpieczeństwo Kat i mamy i wiedziałem, że tylko ja mogę temu wszystkiego zapobiec dzwoniąc właśnie tam. Po tym incydencie, po rozprawach w sądzie, ojca zamknęli na dobre kilka lat, a my próbowaliśmy wrócić do normalnego życia. Nigdy nie wracaliśmy już do tamtych sytuacji. Mama postanowiła rozwinąć swoją pasję, zatrudniła się w firmie architektonicznej. Pracowała tak dużo, jak tylko mogła, aby tylko zapewnić nam dobry byt i abyśmy czuli się dzięki temu bezpiecznie. Po kilku miesiącach poznaliśmy Johna- partnera mamy. Z Kat od razu go polubiliśmy, a kiedy miałem 14 lat, Kat 12, wprowadził się do nas. Traktowaliśmy go jak prawdziwego tatę, zawsze był pomocny, troskliwy, opiekuńczy i nie pozwalał, aby działa nam się jakakolwiek krzywda. Był naszym prawdziwym tatą, przy którym zawsze czuliśmy się kochani i bezpieczni. Lata mijały, nadszedł czas liceum. Oczywiście do szkoły poszedłem razem z Mike'em, który jako jedyny wiedział o całym zajściu. Nigdy z mamą i Kat nie ogłaszaliśmy nikomu, co się wtedy działo, nie szukaliśmy pocieszenia. Chcieliśmy tylko o tym zapomnieć i żyć normalnie. Mój charakter pomimo tych zdarzeń nie zmienił się. Dalej byłem dość pewny siebie, odpowiedzialny, z ,,charakterkiem". Żyłem jak normalny nastolatek, lubiłem czasem poimprezować, ale nie za często. Wiedziałem, że w domu martwiono się o mnie, więc nie dawałem powodów do strachu. W liceum już prawie zapomniałem o wydarzeniach z dzieciństwa. Wiedziałem, że wszystkiemu winny jest tylko i wyłącznie ojciec. Ale to wszystko zmieniło się rok temu. A więc poznałem dziewczynę- Sarę, była nowa i dołączyła do mojej klasy. Od razu mi się spodobała, a że byłem dość popularnym chłopakiem, szybko zwróciła na mnie uwagę i tak zaczęła się nasza znajomość. Po tygodniach znajomości, totalnie się w niej zauroczyłem. Potem zakochałem... Na nic nie zwracałem uwagi, nawet na ostrzeżenia Mike'a, który uważał, że to nie dziewczyna dla mnie. Ale ja oszalałem na jej punkcie. Dopiero po 3 miesiącach zauważyłem jaka jest naprawdę. Bardzo rzadko spotykaliśmy się sam na sam. Ona zawsze chciała wychodzić gdzieś w gronie znajomych, chodzić wspólnie na imprezy, gdzie tuliła się do mnie i powtarzała jak mnie kocha. Kiedy byliśmy sami: milczała i wydawała się na znudzoną. Myślałem, że to normalne i nie zwracałem uwagi. W pewnym momencie postanowiłem wyjawić jej moją tajemnicę z dzieciństwa, opowiedzieć koszmar, bo ufałem jej i wiedziałem, że mnie zrozumie, doda otuchy. Lecz ta po wysłuchaniu mojej historii zaczęła się śmiać. Powiedziała, że ma dosyć udawania mojej dziewczyny i słuchania głupot, które jej nie obchodzą. Przyznała, że robiła to specjalnie, aby zaimponować innym i stać się popularną, bo tego potrzebowała w nowej szkole. A na końcu...- zatrzymałem. Nie mogłem. Nie dałem rady. Nie chciałem powiedzieć na głos, tego,że ...- przyznała, że to co mój ojciec robił matce, to tylko i wyłącznie moja wina. Nie zareagowałem, tylko czekałem wiedząc co się dzieję. Po tych słowach już jej nigdy nie widziałem. Odeszła ze szkoły, podobno ,,z powodu spraw rodzinnych". Znienawidziłem jej wtedy z całego serca. Ale nie dlatego, że uświadomiła mi... prawdę. Tylko, że mnie tak podle oszukała, wykorzystała. Wtedy odsunąłem od siebie wszystkich bliskich. Nawet z siostrą moje kontakty uległy całkowitej zmianie. Liczyły się tylko imprezy, na których dzięki alkoholowi mogłem zapomnieć o swojej winie. Dziewczyny zacząłem traktować jako zabawki na chwilę, a przede wszystkim przestałem wierzyć w jakiekolwiek uczucia. Bo po co, skoro potrafią one tylko zranić drugą osobę?...- i tym zakończyłem moją dłuugą historię, a kamień spadł mi z serca, bo mogłem wreszcie powiedzieć Nat całą prawdę. Było to dla mnie bardzo trudne, bo przecież ostatnim razem, kiedy wyjawiłem moją historię dziewczynie, zniszczyła mnie całkowicie. Natalie milczała ze łzami w oczach, a po chwili zaskoczyła mnie całkowicie. Przysunęła się do mnie i wtuliła w tors, ściskając mnie z całych sił. Trwaliśmy tak kilka minut, a ja nie chciałem przestawać. Kiedy mam ją przy sobie, zaczynam wierzyć, że wszystko się ułoży. Jest ona jedyną dziewczyną, którą darzę sympatią, zaufaniem, troską, a także uczuciem, którego nie umiem opisać... Nie wyobrażam sobie co by się stało, kiedy nagle ta mała blondyneczka miała by odejść. Chcę mieć ją zawsze przy sobie, nie mogę jej opuścić. Ona jest taka delikatna, bezbronna, i tylko ja chcę ją bronić, czuwać u jej boku... 

- To nie jest twoja wina, rozumiesz Chris?- w końcu Nat odezwała się, a ja słyszałem w jej głosie smutek, ale jednocześnie spokój. Chyba już nie płacze...

-Natalie, ja wiem, jaka jest prawda, i naprawdę...

-Chris, popatrz na mnie-położyła swoje delikatne, ciepłe dłonie na moje policzka i obróciła twarz tak, abym mógł spojrzeć w jej piękne, niebieskie oczy. -To nie ty zawiniłeś. To dzięki tobie twoja rodzina jest teraz szczęśliwa. To twoja zasługa. I nic innego się nie liczy, rozumiesz? To wina tego okrutnego człowieka, a gdyby nie ty, nie wiadomo co by się teraz działo... I przepraszam Cię, że kazałam ci to wszystko, od początku przeżywać, nie wie...

-Nic nie szkodzi, rozumiem Cię. I.. dziękuję. Dziękuję za to, że tu jesteś...- uśmiechnąłem się delikatnie do dziewczyny, a ona także ze swoim słodkim, szczerym uśmiechem, powiedziała, abyśmy do tego już nie wracali.
Uwielbiam to blondynkę. Za ten urok, który ukazuje jej wrażliwość kobiety, a niewinność dziewczynki, za delikatność, miłość, którą potrafi obdarować wszystko i wszystkich, a także uśmiech, przez który wiem, że wszystko będzie dobrze, ułoży się, a ona będzie stać obok mnie... 

Wtuleni w siebie spędziliśmy jeszcze kilka minut siedząc na ławce i rozmawiając. Dowiedziałem się więcej o jej pasji, a także kawałku z życia gimnazjalnego. Musiało być jej bardzo ciężko... Ale nareszcie teraz, tutaj ma szansę, aby znowu ze swojego sportu czerpać radość. I ja jej w tym będę kibicować.

-Chris? - Nat zerwała się z miejsca wstając na równe nogi. - Która godzina? Będą już wyniki?
Zaśmiałem się na jej reakcje, a jeszcze bardziej na pytanie. Siedzieliśmy na ławce od jakiś 2 godzin, więc wyniki wiszą już od dawna na drzwiach szkoły.
-Sprawdźmy to...- i pobiegłem prosto do drzwi szkoły, aby jako pierwszy zobaczyć wyniki. Natalie próbowała mnie dogonić, ale na marne. Bieganie jest prawie najważniejsze w moim sporcie, ale o tym, kiedy indziej... Dobiegła do drzwi tuż za mną, a po przeczytaniu listy, zareagowała niemal od razu:

-Aaaaaa!! Chris! Dostałam się!- krzyknęła z radością, na co ja z szerokim uśmiechem chciałem jej pogratulować, lecz ta wskoczyła na mnie, owijając nogi wokół bioder, przytulając się do mnie, i to pewnie przez emocje, ale złożyła mi długi pocałunek na moich ustach, po czym dodała:

- Dziękuję Ci Chris, za to, że jesteś tu przy mnie...




°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Jest! 😍 I jak? Podoba się Wam historia z dzieciństwa Chrisa? Zaskoczeni? Mam nadzieję, że pozytywnie. 😊 Z całego serducha dzięwkuje za 11 tys. wyświetleń, jesteście mega! 💞 Dziękuję też za komentarze i gwiazdki, które motywują mnie do pisania 💪 Do następnego!!💕 //N.

I Need You, Baby...💕Where stories live. Discover now