Rozdział IV

13.5K 483 30
                                    

MARATON 2/3

Gdy zaparkowałem przed budynkiem, który był ,,punktem pierwszym" tego dnia, Kate w pośpiechu opuściła wóz i skierowała się do drzwi. Zaskoczyła mnie swym zachowaniem, ale podążyłem za nią.

– Siema Justin!- powiedziałem do chłopaka siedzącego za ladą.

– No cześć stary!- uścisnął mi rękę na przywitanie.- Tym razem dwie wejściówki dla ciebie i.... jak ma na imię ta piękna istotka?

– Kate, miło mi.- wyrwała się z odpowiedzią. No ja mam tylko nadzieję, że nie spodobał jej się ten facet, który jest o 5 lat od niej starszy!...– Siostra tego debila stojącego obok. Ale nie, głupotą mnie jeszcze nie zaraził. - i puściła oczko do Justina, szczerząc się. Cała Kate... Dzisiaj widocznie chce się odegrać za poranek, ale nie pozwolę jej się sprowokować i pogodzę się z nią choćby nie wiem co.

– Haha, stary, ale masz ostrą tą siostrzyczkę, a może zechciałaby wyjść ze mną do....

–Sorry Justin, ale ona...

– Jestem już zajęta. Ale na kawę możemy się kiedyś wybrać. - znowu puściła mu oczko i poszła w kierunku szatni.- Za 5 minut będę gotowa.

– Szkoda, fajna laska.

– Ehem. -odchrząknąłem. – Jestem tu i przestań, to moja siostra.- powiedziałem z lekkim zniesmaczeniem i zapłaciłem za wejściówki, po czym skierowałem się do męskiej szatni.

–Gotowa?- uśmiechnąłem się do jedynej dziewczyny na tej sali. –Tylko proszę nie wypinaj się za bardzo, bo w tym pomieszczeniu jest jakiś 30 facetów, patrzących tylko w tę stronę.

– Nie martw się, poradzę sobie.- odpowiedziała z zadziornym uśmieszkiem.

–To zaczynamy!- i tak rozpoczął się nasz 2- godzinny trening.
Na początku 30 minut rozciągaliśmy się, ale ja także czujnym okiem pilnowałem Kat, aby czasami żaden stary gościu nie miał zamiaru do niej podejść z nie wiadomo jakimi intencjami. Następnie ćwiczenia siłowe, a potem pozwoliłem Kat wyżyć się na worku treningowym. Z racji dzisiejszego dnia, pozwoliłem wyobrazić jej sobie mnie, zamiast tego worka. Powiem szczerze, że gdybym to naprawdę był ja, nawet rodzona matka by mnie nie poznała.

Czyli nieźle dzisiaj narozrabiałem.

Ale od początku treningu zastanawia mnie pewna rzecz. Kat powiedziała, że jest ,,zajęta". Czy to prawda? Czy chciała po prostu jakoś odstraszyć Justina od siebie?... Nie, niby czemu, nie jest taki zły, czyli młoda ma jakiegoś chłopaka? Hah, ciekawe kim jest ten nieszczęśnik?
Żartowałem, to tak z przyzwyczajenia...

– Koniec! Na dzisiaj dość wysiłku.- oznajmiłem triumfalnie.

– Oh, nigdy się tak nie zmęczyłam.- wysapała.- Ale podobało mi się. Nawet bardzo i dzięki, że mnie tu zabrałeś, chociaż i tak...

–Nie wybaczyłaś mi. Wiem, ale będziesz miała na to jeszcze dzisiaj czas, bo teraz zabieram cię w kolejne miejsce, które tobie na pewno się spodoba, mnie nie koniecznie...

I taką wymianą zdań zakończyliśmy trening i udaliśmy się wziąć prysznic i przebrać w czyste, świeże ubrania.

W aucie panowała juz lepsza atmosfera niż poprzednio, co mnie bardzo cieszyło. Jesteśmy już co raz bliżej pogodzenia się. Kate zaczęła zadawać mi przeróżne pytania na temat siłowni, na które z chęcią odpowiadałem. Rzadko kiedy ktokolwiek interesuje się tym, co robię, czy sprawia mi to przyjemność i czy jestem z tego zadowolony. Cieszyło mnie to, że młoda trochę się na mnie otwarła. Nawet planujemy kolejny wspólny trening. Teraz kolejne miejsce, do którego wiem, że Kate uwielbia chodzić i spędzać czas, jak to w końcu większość kobiet- galeria handlowa.

–Najpierw coś zjemy, a potem odwiedzimy kilka sklepów.-oznajmiłem, a Kate uśmiechnęła się do mnie i kiwnęła głową, na znak że się zgadza. Oczywiście wybuchła między nami mała sprzeczka, bo ja osobiście wolę KFC, a Kat Maca, ale musiałem pójść na kompromis i poszedłem zamówić coś do McDonalda.
Po wspólnym posiłku, przy którym śmialiśmy się, zrobiliśmy kilka zdjęć i wygłupialiśmy- czym byłem zaskoczony, że mogę z nią tak super spędzić czas- udaliśmy się ,,na sklepy". Jako prezent pozwoliłem Kate zrobić zakupy (chociaż ubrań ma w szafie tysiące), za które zapłacę z własnej kieszeni. Po jakimś czasie niezbyt byłem zadowolony z mojej propozycji, bo wydałem niemało dolarów na jej wszystkie zachcianki, ale mam nadzieję, że się opłaci.

Po wykańczającej bieganinie po sklepach, wstąpiliśmy jeszcze do jednego punktu w galerii, gdzie czekał na młodą prezent. W sklepie jubilerskim kupiłem Kat bransoletkę ze srebrnym łańcuszkiem i zawieszką, na której był znak nieskończoności- po jednej stronie litera K, a po drugiej C. Na ten pomysł pomógł mi wpaść Mike, który powiedział, że dziewczyny kochają takie błyskotki.

– Jejku, Chris, on jest cudowny!- prawie wykrzyczała to z ekscytacją, wtulając się we mnie. Byłem zadowolony. Czułem się wtedy jak dziecko, bo Kate wręcz uwielbiała się do mnie przytulać. Pamiętam to jak dziś.

–To cieszę się, że Ci się podoba. I muszę przyznać Mike'owi rację.- powiedziałem. –Każdą dziewczynę przekupisz błyskotką. - i wybuchnęliśmy oboje śmiechem, kierując się w stronę samochodu.

– Ale ja ci jeszcze tak do końca nie wybaczyłam... Jeszcze się trochę postaraj.- Kate powiedziała to z wyczuwalną pewnością siebie, chcąc przekonać, że nie da się tak łatwo przekupić. Ale zostało jeszcze jedno miejsce, gdzie chciałem zabrać moją siostrzyczkę, która już nie jest małolatą, za którą ją uważałem. Po prostu dobrze jej nie znałem...

I Need You, Baby...💕Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon