-Hej, Ros - odwróciłam się, a Justin półnagi i z krzywym uśmiechem wyglądał zza drzwi swojego pokoju - Znalazłem to wczoraj w kuchni podczas imprezy. Myślę, że ci się przyda - spojrzałam na drobną rzecz, którą trzymał w swojej dłoni.

Mój telefon.

Westchnęłam z ulgą.

-Dziękuję ci - odparłam i podeszłam do niego, żeby wziąć swój telefon - Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczna - powiedziałam szczerze.

-Nie ma sprawy - uśmiechnął się szerzej. Jego humor uległ drastycznej zmianie po tym, jak pogodził się z Mią - Jak główka? - zaśmiał się.

Pokręciłam głową.

-Nie wypiłam, aż tyle - powiedziałam, po czym on posłał mi znaczące spojrzenie - Dobra - przyznałam - Ale uwierz mi, że wydarzenia z nocy mnie otrzeźwiły, więc główka jest w porządku.

Justin już miał coś powiedzieć, kiedy z głębi pokoju usłyszeliśmy głos Mii, która wołała Justina.

-Z kim ty tam rozmawiasz? - jej stłumiony głos było słychać, aż tutaj i to teraz ja posłałam Justinowi znaczące spojrzenie, a on się zaśmiał.

-Już idę! - odkrzyknął, a ja machnęłam mu ręką i ruszyłam z powrotem na dół.

Po drodze zdążyłam przejrzeć wiadomości, które dostałam od rodziców z życzeniami na Nowy Rok, snapy z wczorajszej imprezy, czy też facebook'a zalanego zdjęciami z Sylwestra.

Szkoda, że ja nie miałam przyjemności na żadnym być, bo musiałam pobić jakąś lafiryndę.

Chociaż.

Nie.

Nie żałuję tego, że ją pobiłam.

Szczerze?

Gdybym ją teraz spotkała, zrobiłabym to z przyjemnością jeszcze raz.

Moje rozmyślania o tym, jak mogłabym skopać tyłek tej tlenionej dziwce, przerwał widok, jaki zastałam na dole. W salonie było pełno pustych kubków, butelek, jedzenia i Bóg wie jeszcze czego, walającego się po podłodze. Porozsypywane chipsy czy inne przekąski i porozlewane picie, teraz już lepiące się picie na podłodze.

W kuchni nie było lepiej.

Kieliszki, szklanki, lampki po szampanie, wszystkie były brudne, niektóre zbite, a jeszcze inne do połowy wypełnione dziwnymi, kolorowymi płynami.

Pęknięte balony, serpentyny były nawet w zlewie.

I że niby my wszyscy mamy to posprzątać?

Impreza musiała się wymknąć spod kontroli.

Usłyszałam, że ktoś rusza się na sofie w salonie i postanowiłam tam pójść.

Po drodze nadepnęłam na coś gumowego, co przykleiło mi się do mojego trampka.

Prezerwatywa.

Naprawdę?

Westchnęłam zirytowana i usilnie próbowałam zdjąć ją z podeszwy mojego buta, nie dotykając tego świństwa.

Kiedy mi się to już udało, ruszyłam w kierunku sofy. Spróbowałam spojrzeć z góry, kto tam się znajdywał.

-Sara? - spytałam, a dziewczyna spojrzała się na mnie zmęczonymi oczami. Na drugiej kanapie nadal spał Nate.

Sara pokiwała głową i rozejrzała się dookoła. Do tej pory leżała, ale po tym jak się podniosła zobaczyłam, że jej włosy były w totalnym nieładzie i miała na sobie ciuchy z imprezy, zresztą tak samo jak Nate, dlatego zgaduję, że spali tutaj.

NowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz