Rozdzial 17

694 44 12
                                    

Włącz muzyke, lepiej będzie Ci się czytało ;)
Next=7☆
Szyby auta zsunęły się a za nimi ujawiła mi się twarz nikogo innego jak Niall'a. On zamiast mnie przeprosić i zapytac czy wszystko ok zaczął się głośno śmiać. Postanowiłam go również trochę powkurzać. Poprawiłam kaptur na głowie po czym jakby nigdy nic udałam się przed siebie ruszając biodrami. Wiem jak go to kręci soooł nakręćmy go trochę. Niall cały czas za mną jechał. Po ok 3 minutach byłam pod domem. Ten zatrzymał auto. Szybko weszłam po schodach i zamknęlam za sobą drzwi. W domu była tylko nasza nowa gosposia: Monica.

- Hej Monica, rodziców nie ma?- zdzwilo mnie bo już powinni być. Dzisiaj nie mieli żadnych spotkań.

- Witaj Wiktoria, nie nie ma ich jeszcze ale pewnie zaraz będą nie martw się. A teraz siadaj do stołu zaraz będzie obiad.

Pobiegłam szybko na górę odłożyć swoje rzeczy po czym zeszłam zjeść. Po zapachu poznałam, že dzisiaj zjem mój ulubiony makaron z sosem serowym oraz brokulami. Właśnie brałam drugi raz widelec do ust gdy do domu wbiegł Zayn.

- Wiktoria ubieraj się! Rodzice mieli wypadek. Jakiś gość ich potrącił. Cała trójka jest w szpitalu.. rodzice są w ciężkim stanie. Masz 3 minuty szybko

Jedyne o czym teraz myślałam bylo to czy oni przeżyją. Mimo tak małej ilości czasu której spędzałam z rodzicami bardzo ich kochałam. Mieliśmy dużo sprzeczek. Kłótni. Często mówiłam im że ich nienawidzę, a potem w nocy słyszałam jak mama przez to płakała. Było mi jej wtedy szkoda. I tak naprawdę to, że oni pracują tak dużo żebyśmy to my mieli dobre dzieciństwo rozumiałam tylko w nocy. Chciałam być lepsza. Chciałam coś osiągnąć żeby byli ze mnie dumni. Jednak wraz ze wschodem słońca niestety o tym zapominałam. Miałam im za złe że nie spędzają z nami tak dużo czasu. Że się mną nie przejmują. Często chciałam, żeby było tak jak dawniej gdy miałam 5 lat i bawiłam się z mamą, tatą oraz bratem. W późniejszych latach rodzice założyli firmę. Mieli coraz mniej czasu dla nas. Nie zwracali na nas uwagi. Tak przynajmniej mi się wydawało. Jednak w tej chwili, w drodzę do szpitala poskładałam sobię wszystko w jedną całość. Oni chcieli dać nam wspaniałe życie. Chcieli żebyśmy mieli lepiej od nich. Nie spali po nocach. Dzień czy noc pracowali. Żebyśmy to my mieli dobrze. Niestety zrozumiałam to dopiero wtedy gdy była możliwość że stracę ich na zawsze. Tak bardzo żałowałam teraz każdego złego słowa, które do nich skierowałam czy złych myśli o nich. Najchętniej cofnęłabym czas. Nie pozwoliłabym, by mama płakała każdego wieczora. Nie pozwoliłabym żeby gdziekolwiek dzisiaj pojechali. Oddałabym życie... byleby oni byli tu teraz... szczęśliwi...nie zapracowani....

Z zamyśleń wyrwał mnie głos brata.

- Wysiadaj, jesteśmy na miejscu.

Bałam się ich zobaczyć. Może inaczej... bardziej bałam się co mogę tam zobaczyć.

***
Podbiegłam do szyby oddzielającej korytarz od sali w której znajdowali się rodzice. Wyglądali strasznie. Mama była blada jak ściana, miała wiele zadrapań, a jej czaszka owinięta była bandażem. Miała złamane żebro. Tata natomiast... jego twarz była cała sina, miał wiele nie opatrzonych ran, dużo złamań. Łzy momentalnie zaczęły spływać po moich policzkach.

- Wiktoria, Zayn, zapraszam Was do środka- powiedział lekarz po czym wpuścił nas do środka. Momentalnie podbiegłam do mamy. Z bliska wyglądała o wiele gorzej. Złapałam mocno jej ręke a jedna, samotna łza spadła na jej ręke. W tym momencie maszyna przestała piszczeć, było słychać długi ciąg... ona...ona..jej serce.. to koniec.

- Proszę się odsunąć panno Malik! Lekarze! Pacjentka umiera- wypchnięto mnie z Zaynem za drzwi. Walczyli o nią. Długo. Starali się. Po chwili w naszą stronę udał się lekarz.

- Bardzo mi przykro.. Matki nie udało się uratowac. Ojciec dalej walczy o życie. Bądźcie dobrej myśli.- nie chciałam już nic słyszeć. Po głowie chodziły mi tylko 3 słowa "ona nie żyje" to koniec. Moja mama nie żyje..., nie mogę jej już przeprosić.... to koniec... już jej nie odzyskam. Muszę znaleźc tą osobe. To wszystko jej wina. Leży w sali nr 135. Udalam się szybkim krokiem wzdłuż sal, poszukując tej odpowiedniej. Kiedy znalazłam się pod odpowiednimi drzwiami otworzyłam jej a to, a dokładniej kogo tam zobaczyłam i w jakim stanie jeszcze bardziej połamało moje serce.....

●●●

Hejka.. a więc mamy kolejny rozdział. No to się podziało. Jak myślicie kogo zobaczyła Wiktoria? Kolejny rozdział= 7 ☆

PE Teacher 》》 N.HWhere stories live. Discover now