Rozdział 9

895 48 4
                                    

Jest godzina 17. Za godzine przyjedzie po mnie Dylan a ja właśnie dostałam okresu. Ekstra. No poprostu super. Czujecie ten sarkazm prawda? Już miałam iśc do łazienki zacząć przygotowania jednak zatrzymał mnie dźwięk przychodzącego sms-a.

Dyluś😁😁: Zmiana planów idziemy do klubu. Będę za 50 min.😘😘

Ehh no w sumie to lepiej. Poszperałam chwile w szafie i znalazłam idealną sukienke na dzisiejszy wieczór. Była to czarna sukienka bardzo opinająca ciało. Na piersiach miała cekiny. Sięgała ledwie za pośladki. Poszłam do łazienki. Ubrałam sukienkę. Mocny makijaż podkreśliłam mocno czerwoną szminką. Włosy lekko podkręciłam na końcach. Do tego bransoletka i pierścionki. Jest 17:45. Za pięć minut będzie Dylan. Wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy do czarnej torebeczki. Nałożyłam na ramiona moją czarną skurzaną kurtke na nogi wysokie czarne szpilki. Wyszłam z domu. Przed bramą stał już Dylan. Miał na sobie czarne opinające rurki oraz czarną koszulę. Wyglądał doskonale.
Przywitałam się z nim buziakiem w policzek. Na miejscu byliśmy po 10 minutach. Już na parkingu było słychać dudniącą głośno muzyke. Weszliśmy bez problemu ponieważ znajomy Dylana jest ochroniarzem. Uderzył we mnie mocny smród alkoholu, trawki, papierosów i spoconych ludzi. Okropne połączenie. Rozglądając się za wolnym stolikiem zauważyłam dobrze znaną mi już blond czupryne. Ehh pewnie przyszedł się zabawić ze szkolną dziwką Tiffany. Chwila chwila. On własnie całuję się z Tiffany. Ciekawe co na to jego żona. Niestety w głębi serca poczułam wielki ból. Koniec Wiktoria. Nie myśl o tym. Masz chłopaka. Ogarnij się. Raz dwa. Ale hej!! Oczywiście nie obędzie się bez zemsty. Na poniedziałek mamy przynieśc projekt z Wf-u. Mhm tak to bdz dobry pomysł. Szybko wyjęłam swój telefon i cyknęłam im kilka zdjęć. Ohh tak zemsta będzie słodka Horanku mmmm. Już widze tą Twoją wsciekłą mine. Będziesz mnie przepraszał na kolanach ohh tak. Kobiet się nie rani zią. Masz wspaniałą żone i widze właśnie jak ją kochasz. Ojj pożałujesz.
Podeszlismy do pustego stolika. Wiecie co jest w tym najśmieszniejsze? Horan właśnie zmierza w moją stronę. Widać że jest trzeźwy. Jeszcze.
- O Wiktoria, Dylan miło Was widzieć. Co wy tu robicie- zapytał nadzwyczaj
szczęsliwy.
- No właśnie jesteśmy na randce a Pan nam tu tylko przeszkadza - Powiedział Dylan wyprzedzając moją wypowiedź.
-Mhm w takim razie przepraszam Was bardzo. A własnie Wika. Jtr korepetycje u mojej żony o 15. Pamiętaj..
Chwila czy Dylan powiedział że to randka? O nie nie. Lou przecież mnie zabije

-Emm Dylan ale.. ja.. ja mam chłopaka i traktuje to jako wyjście zapoznawcze.. Przepraszam-powiedziałam zakłopotana

-A nie wiedziałem.. nic się nie stało.. no więc wypijmy za naszą znajomość

Nie powiem trochę mi ulżyło mimo tego że widziałam lekki smutek w jego oczach. Nie lubię ranić ludzi jednak lepiej powiedzieć od razu prawdę niż się zabawić a później kogoś zranić.

**
A oto i jest kolejny rozdział. Niestety no jakos mi się wena kończy. Planuję niedługo napisać kilka cześci i dodawac po jednym na tydzień ale nie wiem co z tego wyjdzie. Mam nadzieje,  że się Wam podoba. A więc szczęśliwego Nowego Roku 😚😚😚😚

PE Teacher 》》 N.HWhere stories live. Discover now