Rozdział 5

633 31 23
                                    


Leżałam w łóżku, myślałam o tym co powiedział mi Josh. Dlaczego wszyscy do cholery wmawiają mi, że to tylko zauroczenie choć wiem co do niego czuję. Byłam strasznie zła na niego na dziewczyny i na Riley, ponieważ zostawiła mnie i poszła spać do pokoju dziewczyn z bractwa, a ja zostałam sama z Joshem, który śpi na podłodze, ale i tak zasnął już dawno, a ja się męczę, ponieważ on okropnie chrapie, a do tego jeszcze zaczęło grzmieć. Okropnie boję się burzy. Cholercia, przecież ja teraz już na pewno nie zasnę. Grzmoty były coraz mocniejsze, a ja coraz bardziej się bałam. W końcu nie wytrzymałam i po woli zeszłam z łóżka podeszłam do miejsca, w którym spał Josh i lekko nim potrząsnęłam, ale nic to nie dało. Ma mocny sen skurczybyk , dobra teraz się odezwałam

- Josh... Josh obudź się – po chwili chłopak otworzył lekko oczy i zapytał

- Co się stało Maya?

- Nic... Tylko wiesz... Ja ten... Boję się burzy. – Odpowiedziałam

- Boisz się burzy – Dopytał

- Tak. Od dziecka się jej boję. Mógł byś położyć się koło mnie? To powinno pomóc mi zasnąć.

- No dobrze – Odpowiedział. Podniosłam się i wróciłam z powrotem na łóżko, a Josh położył się chwilę później. Nadal jestem na niego zła, ale to że jest ktoś jest obok mnie powoduję, że nie słyszę już burzy tak głośno tylko próbuję skupić się na oddechu drugiej osoby. Po chwili odwróciłam się do Josha plecami i zamknęłam oczy lecz jeszcze zanim odpłynęłam w krainę snów poczułam ja ramię chłopaka obejmuje mnie w pasie.
                       ***
Obudziłam się czując na twarzy promienie słońca lecz gdy otworzyłam oczy zobaczyłam, że to nie słońce, a telefon, na którego ekranie widniała wiadomość od mojej mamy:

"Kochanie dziś jestem w pracy do późna, jeżeli dowiesz się coś na temat ile zostaniecie jeszcze w akademiku napisz do mnie od razu. Kocham Cię córciu."
Odpisałam jej szybko że napiszę jak tylko się czegoś dowiem i że też ją kocham. Gdy odłożyłam telefon na szafkę poczułam zaciskające się ramię na moim brzuchu, dopiero teraz przypomniałam sobie, że Josh śpi obok mnie. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam jak uroczo teraz wygląda. Nie. Stop. Ja nadal jestem na niego zła. Postanowiłam go obudzić, ale nie na miło. Wzięłam z powrotem telefon do ręki i spojrzałam na godzinę była 7:28. Ustawiłam budzik na 7:30 i położyłam urządzenie obok głowy chłopaka. Równo o ustawionej godzinie mój telefon zaczął dzwonić tuż obok ucha Josha.

***

Nie wiedząc co się dzieje otworzyłem oczy i zapytałem

- Co się dzieje?

- O jejku – usłyszałem – Zapomniałam wyłączyć budzika...

- Jezu, ale się wystraszyłem, nie wiedziałem co się dzieje – powiedziałem, a po chwili dodałem – Która tak w ogóle jest godzina?

- 7:30 – odpowiedziała Maya, a ja właśnie sobie uświadomiłem, że obejmuję ją ramieniem. Zrobiło mi się trochę głupio, ponieważ wczoraj jej powiedziałem, że przejdzie jej zauroczenie do mnie, a dziś ją obejmuję. Nie. Na pewno myśli, że zrobiłem to przez sen. Na sto procent. I w tym samym czasie otworzyły się drzwi do pokoju. Stanął w nich uśmiechnięty Travis

- Widzę, że gołąbeczki już wstały. O 8:00 zapraszam na śniadanie – powiedział z uśmiechem na ustach, a ja sobie właśnie uświadomiłem, że dalej obejmuję Mayę. Zabrałam rękę i odpowiedziałem

- Tak, tak. Możesz już iść zaraz dołączymy.

- Okej – powiedział, dalej szczerząc zęby i wyszedł. Czułem się trochę nieswojo leczo postanowiłem się odezwać, ale Maya mnie uprzedziła

Maya and Josh / JoshayaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon