#4

9.8K 595 1.2K
                                    

- Harry, spokojni... - drżący głos Liama przerwał brunet uderzając mnie z otwartej dłoni w prawy policzek tak szybko i niespodziewanie, że od razu zleciałem z krzesła upadając na biodro. Jęknąłem głośno podkurczając nogi mając nadzieję, iż to złagodzi przeszywający ból w boku. Dłonią dotknąłem zaróżowionego policzka starając się powstrzymać łzy napływające do oczu.

- On nie chciał Har...

- Morda, Niall! – warknął mężczyzna nawet na niego nie patrząc. Wstał od stołu tak gwałtownie, że krzesło upadło na podłogę z przeraźliwym hukiem. Podskoczyłem podpierając się na rękach nie mając odwagi spojrzeć w górę. Zacisnąłem powieki. Uleciały spod nich pojedyncze łzy gdy miałem ochotę krzyknąć przez ból jaki odczuwałem wstając. Moje nogi całe dygotały gdy podparłem się na swoim krześle nareszcie utrzymując równowagę. – Musisz się jeszcze tyle nauczyć, Louis... - dotknął mojego lewego policzka. – Nigdy... – chwycił mnie w pasie przysuwając do siebie. Ściana za nim wydawała się wtedy niezwykle interesująca. Cokolwiek, byle tylko nie patrzeć na niego. Postanowił jednak pokrzyżować moje plany chwytając drugą dłonią mój podbródek i unosząc w górę tak bym patrzył na niego. Zamrugałem kilkukrotnie. - ...przenigdy nie odzywaj się do mnie takim bezczelnym tonem, o pyskowaniu już nie wspominając. – palce spoczywające na moich biodrach wsunął mi pod spodnie na co zacząłem się wyrywać i cicho piszczeć, jednak trzymał mocno. Czułem jak sunie nimi po moich pośladkach przykrytych materiałem bokserek, pod które na szczęście w nieszczęściu nie ingerował. Odpychałem go napierając dłońmi na klatkę piersiową mężczyzny.

- Zostaw... - powiedziałem niewyraźnie przez wielką gulę w gardle. – Proszę...

- Jeszcze jeden jakiś głupi wyskok a poczujesz coś innego niż moje palce. – szeptał mi do ucha, a ja byłem tak przerażony, że zapomniałem przez chwilę o oddychaniu. – Będziesz wtedy błagał o śmierć, mała kurwo. – na te słowa coś we mnie pękło. Nikt nigdy nie okazał wobec mnie taki brak szacunku. Spomiędzy moich wąskich ust wyrwał się cichy szloch. – A teraz... - wyciągnął rękę z moich rurek i odsunął się o parę milimetrów. - ...na kolana. – patrzyłem na niego dużymi oczami mając nadzieję, że się przesłyszałem.

- Harry, przestań...

- Niall, jeśli wpierw nie zamkniesz ryj, a następnie razem z Zaynem i Liamem nie wyjdziecie stąd teraz, przysięgam, że nie ręczę za siebie. – syknął patrząc mu w oczy. Irlandczyk wyglądał jakby chciał dodać coś jeszcze, jednakże szatyn złapał go za kaptur bluzy i razem z Mulatem wyprowadzili z jadalni zostawiając nas samych. – Nie słyszałeś? – utkwił teraz wzrok we mnie. Przełknąłem ślinę chcąc uciec. – Pomóc Ci? – warknął chwytając mnie za włosy i popychając moją głowę w dół powodując ugięcie się moich kolan, a gdy nie zmniejszył siły nacisku poczułem zimną podłogę pod nimi. Moja niska samoocena powoli zaniżała się jeszcze bardziej przez sytuację w jakiej się znalazłem. – Skoro wiesz co to dilerka powinieneś też wiedzieć co robi się na klęczkach Lou... - łza spłynęła po moim policzku nie dowierzając jego słowom. Modliłem się, żeby okazało się to jakimś okropnym koszmarem. – No dalej, mały... – zacząłem płakać łapiąc za szlufkę. Gdy miałem już rozpinać pasek usłyszałem nad sobą ten śmiech. Spojrzałem w stronę źródła dźwięku. – Wow nawet się nie broniłeś, jestem trochę zawiedziony. – jego śmiech odbijał się od moich uszu przez co poczułem się jeszcze gorzej.

Nigdy w życiu nie bałem się i nienawidziłem kogoś tak bardzo jak tego człowieka w tej chwili.

- Ja...ja... - jąkałem się zdezorientowany.

- Wstawaj – chwycił za kołnierzyk mojej koszulki podnosząc z łatwością w górę tak bym wstał. Lekko odstający brzuszek wysunął się spod bluzki. Rumieniec wkroczył na policzki przez jeden z moich największych kompleksów. – Jesteś tak delikatny, malutki i przestraszony, że zrobiłbyś wszystko, byleby mieć spokój, hmm? Nawet coś dla Ciebie całkowicie obcego... - czułem jak serce łomocze w mojej piersi znacznie wyprzedzając rytm w jakim oddychałem. – Zayn zaprowadzi Cię do Twojego pokoju. Wyjdziesz z niego dopiero rano. To kara.

Can't Turn Back, I'm Haunted | l.s.; z.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz