#1

10.3K 669 1.7K
                                    

- Tato, nie wydaje Ci się trochę nie ok, że wszyscy moi znajomi już normalnie chodzą na imprezy, uprawiają seks, a nawet biorą narkotyki, a ja nie mogę pójść sam do sklepu po nowe buty?! - tupnąłem nogą marszcząc nos gdy wpatrywałem się w ojca.

- O tym ostatnim nawet nie myśl. - burknął ubierając górę swojego policyjnego munduru. Szykował się właśnie do pracy na drugą zmianę.

- Nie odwracaj kota ogonem! - prychnąłem zirytowany.

- Masz dopiero 18 lat...

- Nie tato, ja mam JUŻ 18 lat. Byłem na kilku kursach samoobrony i nawet ćwiczyłem z Tobą! Dodatkowo mam zawsze w plecaku, ewentualnie w kurtce gaz pieprzowy, pałkę i załatwiony przez Ciebie paralizator. Myślę, że jestem nieźle uzbrojony. - po raz setny przedstawiałem swoje argumenty.

- No tak, przecież 155 centymetrów wzrostu odstraszy wszystkich. - mruknął ironicznie. Wydałem z siebie bliżej niezidentyfikowany dźwięk zbliżony do jęku frustracji i ponownie tupnąłem nogą.

- Nie było tematu. - położyłem się na kanapie. Dół mojej za dużej bluzy osunął się trochę w dół odsłaniając górną część moich spodni.

- Kolację masz w lodówce synu. Nikomu nie otwieraj drzwi, a co idzie z tym w parze nigdzie nie wychodź. - przypomniał mi zakładając swoje duże, ciężkie buty.

- Jasne tato... - wyjąłem z kieszeni komórkę i przeglądałem instagram'a. Chwilę później usłyszałem odgłos zamykanych drzwi i przekręcanie klucza w zamku.

Zawsze przez swój zawód był nad wyraz opiekuńczy, ale odkąd mama zmarła 3 lata temu kompletnie zwariował. Miał na moim punkcie obsesję. Kłóciliśmy się średnio 2 razy dziennie przez mój brak swobody. Ok, może byłem niski, kompletnie niewysportowany i nieporadny oraz strasznie bojaźliwy, ale no kurwa, ile ja mam lat, 8 czy 18?

Zablokowałem ekran telefonu, w którym ujrzałem swoje odbicie

- No to są chyba jakieś żarty. - jęknąłem widząc idealnie na środku mojego czoła formującego się pryszcza. - Gorzej być nie może! - rzuciłem iPhone'm na drugi koniec sofy.

Schowałem twarz w dłoniach mając ochotę się popłakać jak mały chłopczyk. Nienawidziłem swojego życia. Nie, inaczej, nienawidziłem pracy swojego ojca. To wszystko przez nią. Gdyby nie ona może miałbym więcej znajomych (mówiąc więcej mam oczywiście na myśli jakichkolwiek, bo nie miałem żadnych). Mógłbym robić to co robi każdy normalny chłopak w moim wieku. Jedno było pewne, mój telefon był zbyt drogi by rzucać nim przez to.

Usiadłem sięgając po niego. Zobaczyłem powiadomienie mówiące o tym, że mam nową wiadomość. Kliknąłem na nie.

Od: nieznany

Hej, kochanie ;-*

Moje już i tak duże oczy powiększyły się jeszcze bardziej widząc treść sms'a.

Do: nieznany

Przepraszam, ale to chyba pomyłka.

Przez 5 minut czekałem na odpowiedź, lecz gdy ta nie przyszła wzruszyłem ramionami i włożyłem komórkę do kieszeni swoich czarnych jeansów. Poczułem jak burczy mi w brzuchu. Wstałem po drodze prawie wywracając się o podwinięty dywan i udałem do kuchni. Otworzyłem lodówkę i wyciągnąłem z niej talerz zupy. Zamknąłem drzwiczki obracając się przez co zahaczyłem o nie swoim tyłkiem. Miałem zajebistą dupę i dobrze o tym wiedziałem.

Włożyłem talerz do mikrofalówki i nastawiłem na minutę. Usiadłem na blacie czekając na charakterystyczne pikanie. Chwilę później już siedziałem przy stole i jadłem rosół nucąc pod nosem nową piosenkę Ariany Grande. Przechyliłem spodek gdy została już tylko woda, którą nie dało się zgarnąć łyżką. Oblizałem usta i odłożyłem brudne naczynia do zmywarki. Kręcąc biodrami nadal cicho śpiewając wróciłem do salonu.

Ułożyłem głowę na ozdobnej poduszce gdy sięgnąłem po pilot i włączyłem telewizor. Skakałem po kanałach i
tak nie mając w planach nic oglądać. W końcu zatrzymałem się na jakimś nudnym programie o motoryzacji. Ziewnąłem. Przez obecną porę roku jaką była zima, a konkretniej jej środek szybko robiło się ciemno co skutkowało tym, że mój mózg szybko zwalniał już koło godziny 18. Przymknąłem dosłownie na chwilkę oczy by dać im odpocząć bo troszkę szczypały. Jednakże koniec końców nie była to chwilka.



Obudził mnie głośny łomot. Podskoczyłem na kanapie piszcząc. Nasłuchiwałem przez chwilę nadal będąc w szoku. Dosłownie kilka sekund później hałas się powtórzył.

- Ktoś wali w drzwi... - szepnąłem do siebie przełykając ślinę. Strach kompletnie mnie sparaliżował. Siedziałem nieruchomo na kanapie z szybko bijącym sercem w piersi. Wspominałem już, że jestem w chuj bojaźliwy?

Moment, moment Louis. Jesteś już w świetle prawa dorosły. Miej jaja!

Ale tata mówił, żebym nikomu nie otwierał...

Nie ma go tu, nigdy się o tym nie dowie!

Nie wiesz kto to...

Przestań ze sobą rozmawiać idioto!

Zacisnąłem zęby, wstałem z kanapy i potruchtałem w stronę drzwi do których nadal ktoś walił. Lekko drżącymi dłońmi przekręciłem zamek w drzwiach i otworzyłem je. Zanim jednak zdążyłem dobrze przyjrzeć się osobom, które tam stały usłyszałem dwa krótkie słówka.

- Hej, kochanie. - odezwał się ktoś niskim, zachrypniętym głosem i w tej samej chwili poczułem worek zakładany na moją głowę razem z mocnym uderzeniem w nią.

------------------------------------------------------------------------------------------------

Na górze piosenka, którą nucił Louis :d

I jak Wam się na razie podoba? ;3

Can't Turn Back, I'm Haunted | l.s.; z.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz