#12

8.2K 498 715
                                    

Harry's POV

Kolejny tydzień mijał podobnie. Kiedy tylko mogłem, przytulałem Louisa, trzymałem za rękę lub skradałem pocałunki, na co za każdym razem reagował pięknym uśmiechem i uroczymi rumieńcami. Mimo, iż czułem delikatny prąd przeszywający moje ciało ilekroć dochodziło do takowych zbliżeń, jego miny chyba sprawiały mi najwięcej radości. Zauważałem też, że pomalutku, swoim tępem, nastolatek otwierał się przede mną. Coraz więcej opowiadał o swojej przeszłości, zainteresowaniach, pasjach. Kochałem słuchać jego głosu. Cholera, nawet kiedy mówił o zajebiście nudnej książce byłem zafascynowany! Nic nie mogłem poradzić na to, że wyglądał jak anioł. Nic nie mogłem poradzić na to, że chciałem całować go w deszczu...

Oho, zaczynam cytować piosenki Taylor. Muszę w końcu wyjść z domu.

- Znowu spadła ta biała maszkara. – Liam odsłonił okno w kuchni pewnego, zimowego poranka. – Wygląda na to, że ostatni raz przed rozpoczęciem wiosny.

- Kocham śnieg. – Niall, Louis i Chloe uśmiechnęli się w momencie, w którym Zayn rzekł z nimi 'nienawidzę śniegu'. Przewróciłem oczami.

- Ja też nie lubię. – dodał starszy szatyn.

- Zaynieee...

- Nie, Niall. Nie mam zamiaru tarzać się z Tobą w tym białym gównie. – Mulat popił stanowczo swoją kawę.

- Ja z Tobą pójdę! – rudowłosa przytuliła się do ramienia farbowanego blondyna.

Zerknąłem na 18-latka. Chłopak patrzył stęskniony w okno powodując u mnie specyficzny nastrój. Położyłem dłoń na jego mniejszą i pogłaskałem czule sam nie wierząc w to na jaki pomysł wpadłem.

- Louis, chciałbyś wyjść może na dwór? – Liam posłał mi spojrzenie typu 'co ty kurwa gadasz?!', które zignorowałem będąc w tamtej chwili kompletnie zauroczony tym jak oczy młodego mężczyzny błyszczały.

- Boże, tak! – rzucił mi się na szyję piszcząc. Zerknąłem w stronę 25-latka kręcącego głową na 'nie'.

- Pójdę z Tobą, Niallem i Chloe. Wy też idziecie? – Liam i Zayn, tak jak przypuszczałem odmówili.

- A więc postanowione! – Irlandczyk potarł dłonie z uśmiechem. – Dać Ci jakieś ciepłe ubrania, młody? – w momencie, w którym nastolatek już otwierał usta objąłem go w pasie.

- Ja mam cieplejsze... – musnąłem wargami małżowinę Louisa. Zadrżał w moich ramionach.

- Ok...na pewno ładnie pachną, bo Ty ładnie pachniesz... - niebieskooki zrozumiał co powiedział prawdopodobnie dopiero, gdy zobaczył mój zbyt szeroki uśmiech, ponieważ szybko poczerwieniał. – To znaczy...są duże, jak Ty. Będzie mi na pewno ciepło... - gryzł nerwowo dolną wargę przez co musiałem odwrócić wzrok. Cicho westchnąłem.










- Wyglądasz...uroczo... - zachichotała Chloe gdy staliśmy całą czwórką w przedpokoju.

- Taa...strasznie. – burknął.

Mój brązowy, zimowy płaszcz po założeniu go na drobnego chłopaka prawie dotykał ziemi, a szerokie rękawy całkowicie przysłoniły nawet palce. Spod krawędzi palta widać było (również moje (zresztą jak cała garderoba na dwór)) chyba dwa razy za duże buty wojskowe z ociepleniem w środku. Całość dopełniał gruby, wełniany szalik, oraz rosyjska czapka uszatka.

- A żebyś wiedział. – potwierdziłem słowa dziewczyny zgodnie z prawdą.

- Widać mi tylko oczy i nie mogę oddychać.

Can't Turn Back, I'm Haunted | l.s.; z.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz