Nie wygląda dzisiaj najlepiej.

Jest blada, a sińce pod jej oczami są widoczne mimo, że zapewne próbowała zakryć je warstwą makijażu. Wygląda tak jakby przepłakała pół nocy.

- Wszystko okej? - pytam cicho.

Wzrok Libby ciągle jest wpatrzony w tablice, a ona sama ani drgnie. Udaje, że w ogóle nie usłyszała mojego pytania.

- Poważnie? - prycham, wkurzając się na jej zachowanie. - Od wczoraj zachowujesz się dziwnie. Czemu jesteś na mnie zła?

Nadal nic.

Wzdycham i opieram się o swoje krzesło. Nie rozumiem co jej się stało. Od wczorajszej długiej przerwy zachowuje się dziwnie. Jeszcze ten sms, który przysłała mi wieczorem? Nic z tego nie rozumiem. Do końca lekcji nic się nie zmienia. Gdy dzwoni dzwonek dziewczyna wstaje i zaczyna pakować książki.

- Libby! - podchodzi do niej jak zwykle szczęśliwy Carter. - Robię dzisiaj imprezę, wpadniesz prawda?

Dziewczyna unosi głowę i spogląda na niego sceptycznym wzrokiem.

- W środku tygodnia? - zadaje pytanie, a Carter marszczy brwi na jej chłodny ton głosu. - I z jakiego to powodu chcesz żebym się tam pojawiła? - prycha.

Zamyka torbę i zaczyna wychodzić.

- Przecież ja zawsze chcę cię na moich imprezach - mówi tak jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

Wstaję z ławki i korzystając z tego, że klasa jest już pusta zagradzam jej drogę. Jestem cholernie zdezorientowany. Myślałem, że to na mnie jest zła, ale najwyraźniej Carter też sobie przeskrobał.

- Nie zachowuj się jak dziecko - wytykam jej, na co dziewczyna krzyżuje ręce na piersiach. Nawet na mnie nie patrząc zaczyna przyglądać się swoim paznokciom.

- Mów co ci jest - dodaje Carter stając po mojej prawej stronie.

Libby wzdycha i w tym samym momencie do klasy wraca Matt.

- Co wy robicie? - pyta patrząc się na każdego z osobna.

- Libby ma do nas jakiś problem, ale nie chce powiedzieć o co jej chodzi - wyjaśnia Carter. - No dalej, blondyneczko - mówi. - Słuchamy.

Jasnowłosa wzdycha i robi krok w tył. Powoli unosi głowę i z sceptycznym wyrazem twarzy patrzy najpierw na mnie, później na Matta, a na koniec na Cartera.

- Po wczorajszym wieczorze wywnioskowałam, że już macie kogoś na moje miejsce. Nie pcham się tam gdzie mnie nie chcą - mamrocze pod nosem i odrzuca włosy do tyłu.

- Że co? - pyta Matt.

- Chodzi ci o Lily? - dodaję.

- Dlaczego mielibyśmy cię nią zastępować? - marszczy brwi w niezrozumieniu Carter.

Libby wzdycha i wyrzuca ręce w powietrze.

- Może dlatego, że nawet nie powiedzieliście mi wczoraj, że się spotykacie? - odpowiada. - Od trzech lat robimy wszystko razem. Wszystko! Nawet chodzimy do lekarza z Mattem, bo ten sam się boi - gdy to mówi Matt robi się czerwony na twarzy tak jakby nie chciał żeby te słowa zostały wypowiedziane na głos. Wewnętrznie się śmieje, ale powstrzymuje się z wydobyciem tego na zewnątrz, bo wiem, że to nie jest odpowiednia pora.

Marszczę brwi i kręcę głową.

- Nie, to nie tak - odpowiadam ostrożnie. - Zoe do ciebie napisała, ale ty jej nie odpisałaś.

I RememberWhere stories live. Discover now