Fortepian [15]

23 2 2
                                    

Sunął w tył równym i spokojnym tempem w rytm muzyki. Całą salę wypełniały dźwięki pełne dynamiki i pasji, "Jezioro Łabędzie" Piotra Czajkowskiego. 

"Iiii... Teraz!"

Przybierając odpowiednią pozycję, wzbił się w górę, wykonując potrójnego Lutza. Mimo faktu, że melodia stworzona była do baletu, świetnie sprawdzała się też na lodzie, a młody, liczący wprawdzie dopiero osiem lat, łyżwiarz po prostu potrafił się już prawdopodobnie dostosować do każdej muzyki. 

"Zaliczone... Perfekcyjny, bezbłędny."

Mimo wszystko występ nie trwał długo z uwagi na późną godzinę lub inny, drobny fakt. 

-Vitya? - spytał chłopiec, kiedy brat podjechał do niego, by mu pogratulować. 

-Tak Koriś? - odparł z radosnym uśmiechem. 

-Kiedy nauczysz mnie poczwórnych? - zadał nieśmiało pytanie. 

Starszy szeroko otworzył oczy.

"CO? Ja w twoim wieku dopracowywałem potrójne i ćwiczyłem wciąż podstawy, by być coraz to lepszym, a ty mi już się chcesz za poczwórne brać?"

-Jak będziesz wystarczająco duży. - powiedział stanowczym tonem. - Teraz to ci może zaszkodzić.

-To znaczy? Kiedy? Poczekam, jeśli powiesz, ile muszę mieć lat. - rzekł pełen ambicji. 

-Jedenaście. - skłamał szybko, chcąc zakończyć temat. 

-Dobrze. - odparł szczęśliwym głosem. 

Zdjęli łyżwy, po czym spokojnym krokiem poszli do domu. Obaj przechodzili tę drogę tak często, że prawdopodobnie nawet z opaskami na oczach doszliby tam bez problemu. Gdyby nawet próbowali się zgubić specjalnie, między ulicami miasta, z pewnością nie udałoby się im to. 

-Yakow nooo... - jęknął platynowowłosy. - Chcę usłyszeć to jeszcze tylko jeden raz. Tylko jeden! Obiecuuuję!

Stał z nadzieją i gorącą prośbą w oczach, kiedy młodszy, wchodził po kryjomu do dopiero, co odnowionego pokoju. 

Przeprowadzili się niedługo po tym, jak chłopak wrócił z wycieczki do Szwajcarii. Nie wyprowadzili się na szczęście do innego miasta, a jedynie budynku. Ten był o wiele większy. Liczył około dziewięć pokoi, kuchnia, dwie łazienki, trzy sypialnie, pokój gościnny, salon i pomieszczenie, do którego właśnie zakradał się białowłosy.

-Mmm... - warknął zdenerwowany. - Niech wam będzie, ale ostatni raz. 

-Dziękujemy Yakow! - zawołał radośnie, przytulił trenera, po czym pobiegł za braciszkiem. 

Obaj usiedli na długim stołku na środku pokoju. Nie było tam żadnego kąta, pomieszczenie miało kształt owalny. Wszystko w środku przeszywała biel, a jedynym, co w tej wszechobecnej nicości się wyróżniało to stołek i fortepian, które spowite były kontrastową czernią. 

Młodszy chłopak zamachał palcami u dłoni, po czym splótł je i rozciągnął. Położył paliczki na klawiszach, delikatnie po nich przejeżdżając, a stopy usadowił na pedałach. Instrument był już tego dnia strojony i co za tym idzie mógł od razu zacząć grać. 

Pierwszy swój mały występ odegrał miesiąc wcześniej. Byli wtedy na zakupach w jednym z większych cent handlowych w mieście i akurat gdzieś między sklepami, ustawiony był fortepian. Był on do użytku klientów i przechodniów. Starszy, widząc to podbiegł od razu niego i próbował grać, jednak mimo delikatnych ruchów jedyne odgłosy wydobywające się przez uderzenia w klawisze były czystym fałszem. Po kilku nieudanych próbach nakłonił do tego brata. Wtedy objawił się jego mały, ukryty talent. Na początku wyglądało to, co najmniej niezręcznie, ponieważ chłopiec w pierwszej chwili po prostu zaczął po kolei sprawdzać brzmienie każdego nacisku. Dopiero po tym zdobył się na odwagę i zagrał kawałek sonaty księżycowej, który ostatniego dnia zapadł mu w pamięć. Wyszło świetnie, nawet bez użycia pedałów, których funkcji i zastosowania wyuczył się już przez ten czas. 

Śnieżnowłosy wziął wdech, po czym na początku niepewnie przejechał opuszkami palców po klawiszach. Zaczął grać. Nie było w świecie chyba osoby, której ta gra by się nie spodobała. Nie był to żaden z utworów wielkich artystów ani wirtuozów pianina, a także nie wytwór żadnego z nowoczesnych kompozytorów czy zwykłych osób, którzy potrafią grać. Improwizował. Dla niego to było niebywale proste. W głowie chwilę przed wystukaniem danego dźwięku sprawnie go sobie wybierał i dobierał do niego następną nutę. Wszystko składało się w piękną całość. Za każdym razem, kiedy platynowowłosy tego słuchał, był pod wrażeniem, ogromnym wrażeniem talentu, jaki posiadał chłopiec. Pewnym było, że od teraz sam będzie sobie tworzył muzykę do podkładów, a jeszcze pewniejsze było to, że będzie ją komponował dla brata. 

Jednak żadna piękna chwila nie może trwać wiecznie i już po kilku minutach muzyka ucichła. Przyszła pora spać. W końcu było już późno. 

____________________

Nie, nie wiem, co tu się stało, ale mam nadzieję, że się podobało. ^^ Jutro już niestety szkoła, a co za tym idzie... prawdopodobnie będzie mniej rozdziałów. ;-; Jednak postaram się tworzyć je w każdej wolnej chwili, żeby były, jak najczęściej! ^^ Na dziś to tyle. Teraz czas biec do lektury, którą przez pisanie trochę zaniedbałam. :< Do jutra mam do przeczytania około sto stron. ;-; Trzymajcie kciuki! ^^

Lód w oczach | PorzuconeWhere stories live. Discover now