Senna podróż [8]

22 1 3
                                    

Dni mijały im błyskawicznie, każdy kolejny zdawał się zlewać z następnym, a wszystkie były dla chłopaka niby spełnienie snów. Monotonia zupełnie zniknęła z jego życia, co doskonale dało się zauważyć w jego tańcu. Wciąż wraz z młodszym bratem stawał się coraz lepszy. W niecałe trzy lata osiągnął tytuł mistrza świata w łyżwiarstwie figurowym. Taki debiut w wieku szesnastu lat był dla wszystkich widocznym fenomenem. Stał się kimś wielkim, popularnym, poważanym, mimo to woda sodowa wcale nie uderzyła mu do głowy. Miał przy sobie kogoś, kto mimo tego, że wznosił go nad wyżyny, sprowadzał go także zawsze na ziemie. 

-Chriiiis... - platynowowłosy jęknął do słuchawki, czekając na odpowiedź przyjaciela.

-Leżę i z tobą gadam, co mam więcej robić? Jest druga. - odparł w końcu tamten. 

-No nie wiem, cokolwiek. - powiedział, ciszej, zdając sobie sprawę z panującej godziny.

-A u ciebie, która? - zapytał tamten. 

-Po piątej. - rzekł cicho. 

-Tośmy się zagadali. - zaśmiał się głośniej. - A brata nie obudziłeś? 

-Pozwoliłem mu nie spać, dopóki sam nie zasnę. - mruknął zły na siebie.

-Czyli nie śpi??? - zawołał. - Oszalałeś? Ile on ma? Siedem lat?

-Tak, nie krzycz. - odrzekł szeptem. - Chyba przysnął. 

Chłopak lekko przeczesał włosy chłopca śpiącego na jego torsie, po czym odetchnął z ulgą.

-Śpi. - powiedział cicho. 

-Nie wierzę, że ty to dopiero teraz zauważyłeś. - śmiał się dalej. - Jak można nie zauważyć, że jest piąta. A w ogóle dzwoniłem o godzinę temu. Co ty robiłeś?

-Spałem. - odpowiedział sennym głosem. 

-I odebrałeś? - spytał zdziwiony. - To słodkie!~♥

-Może... - jęknął głośniej. 

-I nagle chce ci się spać? - zadał pytanie, ziewając. 

-Ehem. - mruknął. - To przez ciebie...

-To dobranoc. - rzekł, rozłączając się.

-Ej! Co? - zawołał nagle, patrząc na telefon. 

"Serio? Nie no, super przyjaciel."

Chłopak nagle odzyskał siły do życia i rozbudzony bąknął coś sam do siebie. Nie wiedząc, co zrobić zaczął patrzeć w sufit. 

"Nie chce mi się spać, ale chcę mi się spać. Czemu? Czemu ja sobie to robię? A do tego Koriś jest za nisko i nie mogę go do końca przytulić? Czemu życie jest tak okrutne? ;-;"

-Vitya? - dobrze znany mu głos rozniósł się po pokoju.

Niebieskooki jedynie zakrył twarz poduszką i przewrócił się na brzuch, udając, że śpi i nic nie słyszy. 

-Vitya! - głos odezwał się znowu. 

Lekkie szturchanie w ramie i plecy denerwowały go od około dziesięciu minut, jednak ten nadal się nie poddawał i udawał, że zanurzony jest w otchłani wyobraźni. 

-Vitya!!~ - tym razem do szturchania dołączyło potrząsanie jego górnymi kończynami. 

"Nieeeeeeee maaaaaaa mooooooowyyyyyyyyy..."

Do pomieszczenia wdzierały się już jasne promienie słońca, które marzyły go w ramiona. 

-Vitya! Vitya wstawaj! - głos wciąż dobijał się, jakby młotkiem do jego jaźni. 

-Koriii... Daj mi spaaać... - jęknął, zakrywając się kołdrą. 

-Ale Vitya, zaraz trzeba się zbierać na samolot. - odpowiedział chłopiec, nadal tykając go w plecy.

-Ale gdzieee?? - spytał, ponownie otwierając drzwi do krainy snu. 

-No do Chin. - powiedział pewnie. 

"Chiny? Po co nam Chiny? Chociaż byłem w Chinach kilka razy, ale to na zawodach. . ."

Chłopak poderwał się nagle, po czym wyskoczył z łóżka, jak oparzony, zaczął zakładać pospiesznie pierwsze lepsze ubrania.

-Kiedy wylatujemy? - zapytał, wciągając spodnie. 

-Za pięć minut mamy taksówkę, a lot za piętnaście. - odrzekł malec, patrząc na brata biegającego po pokoju. 

-Spóźnimy się! O nie! O nie! O nie! Gdzie Yakow??? - wybiegł z pomieszczenia, panikując. 

-Na lotnisku. - odpowiedział tamten. 

W błyskawicznym tempie wybiegli obaj z domu, nawet go nie zamykając, po czym weszli do pomału odjeżdżającej już taksówki. 

"WOW! Udało się! Udało! Udało, taak! Yes, we did it! To sukces! Tytytytytytytyty~ Jejku... Jakim cudem? Dobra, teraz tylko na lotnisko i do Chin... Ale się nie wyspaaałem... Chce mi się spać... Będziesz spać w samolocie! Ogarnij się! Czemu rozmawiam ze sobą w myślach???"

Podróż na lotnisko przebiegła szybko, tak samo, jak pospieszna odprawa, kiedy to Yakow porządnie ochrzanił obu chłopców.

-Yakow... Ale to nie nasza wina. - powiedział jękliwie platynowowłosy, kiedy jego trener skończył krzyczeć.

-Już ty mnie nie denerwuj... - warknął mężczyzna. 

-Mówię poważnie! Po prostu taksówkarz za szybko przyjechał i nie chciało mu się czekać i... - próbował się tłumaczyć, kiedy białowłosy szarpnął go za rękaw. - Eehhh... - mruknął zrezygnowany. 

"No nic... Teraz tylko około ośmiu godzin lotu, kiedy Yakow patrzy na ciebie, jakby chciał cię zabić, a ty umierasz ze zmęczenia... Przynajmniej Koriś jest, ale pewnie mu się też będzie nudzić, a to dziecko więc będzie mu się jeszcze dłużyć droga i w ogóle... Przynajmniej nie będzie marudzić, przecież mój Kori nigdy nie marudzi, jest grzeczny, ładnie siedzi na miejscu i czeka sobie."

Droga wydawała się być wiecznością. Chłopak nie wiedział, co ma zrobić, żeby choć trochę przyspieszyć czas, więc zaczął wymyślać nowe układy na następne sezony, jednak przez swoje zmęczenie wpadł tylko na pomysł dziwnego tańca, podobnego do chodzenia strusia, a całość miałaby być w stroju wielkiego kurczaka. 

"Co jest ze mną nie tak i czemu wymyślam układ do "Kaczuszek"? Czy ja serio mam coś z głową czy to tylko tak, kiedy mi się naprawdę nudzi?" 

Podróż chociaż trwała długo, koniec swój mieć musiała i wylądowali w Pekinie po szesnastej. Kiedy tylko zabrali bagaże z niebieskookim na czele, ruszyli do hotelu, gdzie ten padł na miejscu i nie budził się przez następnego osiemnaście godzin.

______________

Jakoś udało mi się i powiem wam, że ten rozdział pisało mi się jakoś łatwiej niż poprzednie. ^^ Kto wie, może dobra passa w końcu się odezwała?? *-* Tak czy inaczej rozdział jest i mam nadzieję, że się spodobał. ^^ 

A i jeszcze jedno mam pytanko, bo byłam dzisiaj w kinie na filmie "Split" i spodobała mi się ogólnie koncepcja "osobowości wielorakiej", więc... Czy chcielibyście coś takiego zobaczyć u mnie? ^^ Mam akurat chyba nawet ciekawy pomysł na ogół i myślę, że mogłoby to nawet całkiem dobrze wyglądać. Więc mówcie, co myślicie. ^^

Lód w oczach | PorzuconeWhere stories live. Discover now