8. Podobają mi się twoje okulary.

72 13 7
                                    

-Nie chce tam iść mamusiu. One są dziwne.

-Dlaczego? Przecież są śliczne kochanie.- powiedziała moja mama wiążąc moje zielone buciki, które kupiła mi specjalnie do przedszkola.- Sama je sobie wybrałaś.

-Ale on są takie żarówiaste.- powiedziałam robiąc nadąsaną minę.

-Żarówiaste?- zapytała mama z lekkim śmiechem.

-Tak mamusiu, żarówiaste.- powiedziałam wstając z ławki, na której siedziałam. 

W pomieszczeniu, w którym znajdowałam się wraz z moją mamą było jeszcze trzech innych dorosłych, z jakimiś dziećmi w moim wieku. Widziałam ich pierwszy raz w życiu, bo to był również mój pierwszy dzień w przedszkolu. Pokój był niewielki. Wyglądał jak wąski prostokąt, z małymi szafeczkami na ścianie. Każda gablotka była podpisana nienzanymi mi imionami. Jedna nawet miała moje imię. Były białe i wyglądały nudno, ale Pani powiedziała, że będziemy mogli je trochę przyozdobić na co się ucieszyłam, bo na  prawdę moja szafka wyglądała bardzo smutno. 

-Trzeba się czymś wyróżniać Ava.- powiedziała mama przykucając, aby dorównać mojej osobie.- A twoją cechą rozpoznawczą będą te zielone buciki.- patrzyłam na mame z wydętą wargą. Mama tylko pocałowała moje czoło, po czym pomogła założyć mi mój różowy plecak z myszką minnie.

-Jesteś już dużą dziewczynką.- powiedziała odprowadzając mnie do jednej z sali. Przytaknęłam mamie, bo chciałam jej pokazać, że to prawda. Miałam już sześć lat, więc byłam na prawdę duża.- Pa kochanie.- powiedziała, po czym po kilkunastu sekundach zniknęła za białymi drzwiami.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy był ogromny dywan, który wyglądał jakby był zrobiony z jakieś owieczki, bo był cały kolorowy i puchaty. Odnalazłam nawet swój ulubiony kolor - niebieski. Od razu popędziłam w jego stronę, co było wielkim wyzwaniem, bo musiałam przecisnąć się przez mase innych dzieci. 

Gdy mi się już udało pokonać moją największą przeszkodę, którą stanowili chłopcy stanęłam na niebieskim odłamku. Zauważyłam kilka klocków, jakie znalazły się pod moimi bucikami, ale od razu wzięłam je do rąk i położyłam obok. 

Ściągnęłam swój plecak, i usiadłam po turecku, na mojej niebieskiej owieczce. Zaczęłam rozglądać się po sali, w której się znajdowałam. Była dość spora, bo zdołała pomieścić dość dużo ludzi. Ściany były pomalowane w jasnych kolorach, a na nich były powieszone półki w podobnych barwach. Znajdowało się na nich wiele zabawek, na co byłam bardzo ucieszona, bo był to raj dla takich dzieciaków jak ja.

Wszyscy ucichli, gdy do pomieszczenia weszła nieznajoma kobieta. Przedstawiła nam się jak Kate. Wyglądała na naprawdę bardzo miłą Panią. Miała bardzo podobną do mojej niebieską sukienkę, za co ją od razu polubiłam. Kate pokazała nam całe przedszkole. Byliśmy w stołówce, na której będziemy jeść, salę w której będziemy się uczyć różnych szlaczków i poznawać literki. Byliśmy w wielu innych pokojach, ale na prawdę było ich dużo. Na końcu pozwoliła nam wyjść pobawić się na podwórku. 

Wszyscy ruszyliśmy biegem w stronę podwórka, bo pogoda była na prawdę piękna. Słońce świeciło jak nigdy, przez co jeszcze bardziej chciało się biegać. 

Chciałam iść pobawić się w piaskownicy, bo w domu lubie budować zamki, z piasku, ale została ona zajęta przez kilkoro chłopaków. Zrezygnowałam, bo nie lubiłam ich towarzystwa. Byli tacy.. dziwni. 

Wherever you are || L.HWhere stories live. Discover now