5. Nie zadajemy się z nieudacznikami.

85 16 2
                                    


-Będziesz dzisiaj na meczu, prawda?

-Postaram się być.

-Zależy mi na twojej obecności Av. - powiedział Ashton, zerkając na mnie. Po wypowiedzeniu tych słów lekko się zarumieniłam. Na szczęście Ashton był zapatrzony w drogę, więc nie mógł zobaczyć jak strzelam wielkiego buraka.

-Mogę zabrać, ze sobą Mag?- zapytałam po chwili, odwracając głowę w jego stronę. 

-Jasne. - odpowiedział nie odrywając wzroku od kierownicy. 

Rano oczywiście jak to zwykle ja, obudziłam się trochę później. Nie miał mnie kto obudzić, bo rodzice pojechali wcześniej do pracy, biorąc Lise od razu ze sobą, aby ją odwieźć do przedszkola. Tak więc byłam skazana sama na siebie. Na szczęście, Ash jak zwykle przyszedł mi z pomocą, bo gdy ja wręcz biegłam, za odjeżdżającym autobusem, pojawił się tak na prawdę znikąd.

Reszta drogi minęła nam w milczeniu. Gdy po jakiś dziesięciu minutach dojechaliśmy na plac szkolny, podziękowałam Ashtonowi za podwózkę, i się z nim pożegnałam. Chłopak zaproponował, abyśmy zjedli razem lunch, na co się bez wahania zgodziłam. Pomyślałam, że byłaby to dobra okazja do przedstawienia Asha, Maggie. Myślę, że obydwoje by sie dogadali. 

Odruchowo wyjęłam telefon z przedniej kieszeni spodni - 7:57. 

Miałam trzy minuty, aby iść po porzebne mi książki, które były na drugim piętrze, a potem znów zejść z powrotem na dół. 

Pośpiesznie poszłam w kierunku swojej szafki, aby wyjąć z niej potrzebne materiały na chemie, która była moją pierwszą lekcją. Gdy już mi się udało przedrzec przez tłum ludzi, odkodowałam szybko szafkę. Gdyż starałam się otworzyć ją jak najszybciej pomyliłam kody dwa razy. Wzięłam do ręki podręcznik i zeszyt do chemii. Z tego względu, że sala chemiczna znajdowała się na parterze,  musiałam pokonać schody w ekspresowym tempie. 

Moja kondycja od soboty się poprawiła, bo w sali byłam już po kilkudziesięciu sekundach. Kiedy przekroczyłam próg sali, na korytarzu rozbrzmiał dźwięk dzwonka ogłaszający pierwszą lekcje. Zadowolona ruszyłam w stronę pierwszej lepszej ławki, która była wolna. Gdy się rozsiadłam na krześle, w drzwiach pojawiła się Mag, która po kilku sekundach usiadła obok mnie.

Wymieniłam z Maggie dosłownie kilka słów, bo do sali wkroczył profesor Beine. Po wejściu do labolatorium, z jego słów padło słowo, którego wręcz nie trawiłam.

-Wyciągamy karteczki.


*         *          * 

[Rachel is online]

Rachel: Kurwa, Ava

Rachel: Odezwij się

Rachel: Zaczynam się martwić


-Z kim tak piszesz?

-Z nikim.- powiedziałam blokując telefon i chowając w kieszeni.- Jaką masz następną lekcje? 

-Angielski.- powiedziała Mag.- A ty?

-Wf.- powiedziałam z lekkim grymasem na twarzy. Miałam nadzieje, że będziemy mieć razem jeszcze kilka lekcji, bo poza Mag i Ashtona nikogo praktycznie nie znałam w tej szkole. 

-To co? Za godzinę na stołówce?- zapytała, na co jej przytaknęłam. Wymieniłam się z nią uśmiecham, po czym znów, poszłam do swojej szafki w celu wyjęcia z niej czarnych, krótkich spodenek i białej koszulki. Zrobiłam to z straszną niechęcią, bo lekcja wf'u nie należała do moich ulubionych. 

Wherever you are || L.HWhere stories live. Discover now