9

3.1K 193 10
                                    


                                    "Jak łat­wo zwyczaj­ny lęk zmienić w obłęd."

Edyta Bartosiewicz

SHANE POV:

Zbliżał się zmrok, gdy zostałem wezwany przez ambasadora. Nie miałem pojęcia, czego ode mnie oczekiwał. Zrobiłem już swoje, w dodatku to, że wymaga ode mnie namawiania Sky do współpracy, jest przegięciem. Idąc korytarzem minąłem pokój, w którym zamknęliśmy Waylanda i ruszyłem do gabinetu Goldenmayer'a. Starszy mężczyzna stał z lampką wina i wpatrywał się w okno. Miał na sobie zwykłą czerwoną kamizelkę i eleganckie spodnie, które ubrał już któryś dzień z rzędu.

– Jestem – powiedziałem, próbując zwrócić na siebie uwagę.

– Nareszcie, ile można na ciebie czekać! – wykrzyknął z irytacją w głosie.

– Coś się stało? – spytałem, nie rozumiejąc jego wściekłości.

– Mamy dość poważny problem, ale możemy obrócić go na naszą korzyść – powiedział. – Podejdź tu – rozkazał, a ja stanąłem obok okna. Na zewnątrz zobaczyłem jakiś samochód, ale nie należało ono do żadnego z naszych. Było to auto Nowo Yorskiego Instytutu. Obok dopatrzyłem się Isabelle Lightwood rozmawiającą z Clarissą Fairchild. – Widzisz? Domyślili się. Nie wiem jakim sposobem dowiedzieli się, że ona tu jest, ale na pewno nie będą długo zwlekać z atakiem.

– Jaki ma Pan plan? – spytałem, odsuwając się od okna, by żadne z nich mnie nie zauważyło. Plan był genialny, skąd wiedzieli, że to wszystko moja sprawka?

– Zaraz zaatakują ich wampiry współpracujące z nami. W tym czasie jeden z czarowników pomoże zmienić wyklętego, którego trzymamy pod ziemią w podobiznę Skyler Grinwos. Wypuścimy ją i Waylanda symulując ucieczkę. Następnie jeden z naszych zabije wyklętego na miejscu, tak by cała zgraja tych nieszczęsnych Łowców uwierzyła w to, że dziewczyna nie żyje. W tym czasie my już będziemy daleko stąd wraz z prawdziwą Skyler – w tym momencie pomyślałem, że ten człowiek jest chory, jednak nie mogłem tego wypowiedzieć na głos.

– Świetnie – skłamałem wbijając wzrok w podłogę.

– Musimy działać szybko. Przygotuj Skyler do ucieczki, nie mogą zauważyć, że tak naprawdę ją wywieźliśmy – polecił i wyszedł z pokoju, by zając się planem, a ja zostałem sam zastanawiając się czy jeszcze dam radę się wycofać...

JACE POV:

Siedząc w swojej cali, poderwałem się z łóżka, na które udało mi się po dłuższym czasie wspiąć. Po chwili usłyszałem czyjeś kroki i rozmowę. Dwie postacie zbliżały się w moją stronę.

– Właściwie po co mamy ich przewieść? – spytał jeden drugiego.

– Nowo Yorski Instytut depcze nam po piętach, podobno są na zewnątrz – odparł zaskakująco głośno jak na szept. Przekręcił kluczyk i wszedł do środka, na co byłem już przygotowany. Musiałem uciec i powiedzieć reszcie, co jest grane. Uderzyłam wampira krzesłem w głowę, a z drugim chwilę biłem się o klucze. Posyłając mu kopniaka w brzuch puścił je, a ja zamknąłem ich w celi. Znalazłszy się na korytarzu miałem chwilę, żeby złapać oddech. Po mojej prawej znajdowały się schody. Musiałem jak najszybciej dostać się do wyjścia, pomóc reszcie i znaleźć Sky nim wywiozą ją samą!

ALEC POV:

– Nie możemy tyle czekać z atakiem – powiedziałem do mojej siostry, która właśnie kończyła oglądać cały teren. – Kiedyś się zorientują i stracimy przewagę. Musimy zacząć teraz!

Shadow World 2 //Alec Lightwood//Where stories live. Discover now