*19*

2.5K 223 152
                                    


Aby nie było zbyt pięknie i spokojnie, trzeba dodać trochę akcji.  ;D


Niall


Minęło kilka tygodni od wprowadzenia się do Zayna. Muszę przyznać, że dobrze mi się z nim mieszka. Gips miałem ściągnięty już kilkanaście dni temu. Zadrapania i siniaki spowodowane potrąceniem, zniknęły. Liam przychodzi cztery razy w tygodniu i za każdym razem ze mną ćwiczy. Jeszcze nie potrafię sam ustać na nogach ani poruszać nimi, ale mam w nich czucie a to już spory sukces!  Z mamą rozmawiam codziennie. Ciągle ma wyrzuty sumienia, że  mnie zostawiła w takim momencie, ale musiała tak postąpić. Harry z Louisem wpadają tu dość często. Za każdym razem ta dwójka zostawia taki bałagan, że czasami wydaje mi się, że przez to mieszkanie przeszło tornado.

- Naleśniki! - zawołał Zayn z kuchni.

Poszedłem tam zaraz i zastałem chłopaka w różowym fartuszku w serduszka. Wyglądał w nim przeuroczo, choć nie wiem czy to dobre określenie. Wciąż jeszcze nie wiem kim dla mnie jest. Jedząc śniadanie rozmyślałem o dzisiejszym spotkaniu z Liamem.  Zayn ma jechać z rodzicami do rodziny w innym mieście. Chciał zabrać mnie ze sobą, ale odmówiłem. W końcu się zgodził, pod warunkiem, że Harry i Lou będą mieć na mnie oko, tak jakbym sam nie dał sobie rady. Nie jestem małym dzieckiem, to, że nie chodzę nie czyni mnie zależnym od innych, ale z Zaynem się nie dyskutuje.

Gdy nastało popołudnie Mulat dość niechętnie opuścił mieszkanie. Na dworze minął się z chłopakami. Rodzice Malika podjechali pod niego i równie szybko odjechali. Wpuściłem dwójkę przyjaciół do mieszkania. Gdy Liam zjawił się w mieszkaniu, zostawili mnie z nim i udali się do kina.

- Jak udało ci się wykurzyć Zayna z domu? - zapytał odwieszając kurtkę na wieszak przy drzwiach. - Mam nadzieję, że szybko nie wróci. Nareszcie jesteśmy sami. - dodał pod nosem.

- Wyjechał do rodziny, zanim będzie z powrotem mamy jakieś cztery, pięć godzin spokoju - oznajmiłem uśmiechając się - Czemu jesteś taki zdenerwowany? - spytałem, obserwując dziwne zachowanie chłopaka.

Zawsze jest wyluzowany a teraz wydaje się cały spięty. Nie wiem co jest tego powodem. Czyżby aż tak bał się Zayna? Przecież Mulat już odpuścił sobie obraźliwe odzywki i komentarze posyłane w jego stronę.

- Wydaje ci się - zaśmiał się. - Pooglądamy filmy? - zaproponował po chwili.

- W porządku. - zgodziłem się, nie do końca przekonany.

Usiedliśmy oboje na kanapie, włączając z płyty jakąś komedię. Przez cały czas oglądania filmu zerkałem na Paynea. Był jakiś nieswój, ale ciągle przekonywał mnie, że wszystko gra. Dopiero gdy przybliżył się do mnie zbyt blisko zacząłem rozumieć jego zachowanie. Liam był inny niż Zayn, wydawał się oazą spokoju, zawsze miły, pomocny i uśmiechnięty. Zayn jakiego znam od dziecka był zupełnym jego przeciwieństwem. Fakt, przez ten wypadek zmienił się  nie do poznania.

- Przepraszam Niall - szepnął cicho Liam wpijając się w moje wargi.

Zdziwiony jego słowami i zaskoczony pocałunkiem, zacząłem  oddawać pieszczotę. Wargi Liama były miękkie i smakowały miętą. Spodobało mi się to, chłopak od jakiegoś czasu mi się podobał. Nie miałem odwagi mu powiedzieć, wciąż nie byłem przekonany czy postępuję właściwie w stosunku do Zayna. To on jako pierwszy wyznał mi miłość a ja zignorowałem jego słowa. Nie raz spotykałem się z Liamem za jego plecami, kiedy on o niczym nie wiedział. Powoli zaczęło brakować mi powietrza. Zanim odsunąłem się od chłopaka poczułem ostry ból brzucha. Liam oderwał się ode mnie jako pierwszy podnosząc się z kanapy. W ręku trzymał nóż, teraz zabarwiony krwią. Otworzyłem usta chcąc coś powiedzieć. Byłem w szoku.Dlaczego to zrobił?

- Przepraszam Niall - powtórzył ostatnie słowa.

- L... Liam...

- Tu nie chodzi o ciebie. - wyjaśnił wycierając ostrze o moją bluzkę a następnie je schował do swojej kieszeni.

Kucnął przy mnie spoglądając mi w oczy. W jego własnych widziałem odrobinę smutku. Nie rozumiałem tego wszystkiego. Czemu ciągle mnie przytrafiają się same złe rzeczy?

- Zayn bardzo skrzywdził mojego brata, zabrał mu wszystko co miało dla niego jakiekolwiek znaczenie, wartość. - powiedział - Dlatego odbiorę mu ciebie. - pocałował mnie w czoło i odszedł od kanapy.

Próbowałem chwycić jego rękę, ale nie udało mi się. Chłopak odchodził w stronę wyjścia. Był jeszcze bardziej zdenerwowany. Nie śpieszył się, wiedział, że nikt tu nie zajrzy w najbliższych godzinach. Jaki ja byłem głupi i naiwny...

Obejrzał się jeszcze raz za siebie. Zabrał kurtkę z wieszaka i wyszedł z mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Obiema rękami uciskałem ranę. Całe dłonie pokryte były krwią. Nie wiedziałem co robić, byłem wystraszony. Z oczu zaczęły wypływać łzy. Bałem się, cholernie się bałem. Nie było przy mnie nikogo. Podczas wypadku był ze mną Zayn. Drżącą ręką wydobyłem telefon komórkowy. Odblokowałem ekran blokady. Na tapecie wciąż miałem zdjęcie Zayna podczas jego popołudniowej drzemki z dorysowanymi wąsami. Wybrałem ostatni kontakt z rejestru w chwili, gdy telefon wypadł mi z ręki na podłogę. Próbowałem po niego sięgnąć, lecz nie dosięgałem. Zaczęło robić mi się ciemno przed oczami. Zaczęły mi się przypominać sceny z wypadku. Potrzebowałem teraz Zayna. Bardzo go potrzebowałem, aby znów trzymał mnie za rękę i zapewniał, że będzie dobrze, bo przecież będzie, prawda?

Na Zawsze ~ Ziall ✔️Kde žijí příběhy. Začni objevovat