Rozdział 12

229 15 2
                                    

Wtorek, 7:00, Maya POV
Drrrr... dzwonek budzika. Ustawiłam alarm na 6:30, ale nie dałam rady wstać za pierwszym razem. Było już późno, powinnam wyjść za 15 minut, żeby się nie spóźnić. Ale co tam...
pierwsza lekcja: matematyka...mogę się spóźnić. Druga lekcja: plastyka... pójdę na drugą godzinę. Lubię plastykę, to mój ulubiony przedmiot, szczególnie, że mogę na niej robić to co uwielbiam-malować.
Wstałam z łóżka, ubrałam się i zeszłam na dół, do kuchni. Oczywiście, mamy nie było. Nie zostawiła nawet karteczki, więc nie zauważyła, że nie było mnie w niedzielę. Sprawdziłam co jest w lodówce i postanowiłam zrobić naleśniki.
Kiedy skończyłam jeść śniadanie była godzina 7:35. Zamknęłam dom i wyszłam. Szłam moją ulubioną drogą do szkoły, przez las. Kiedy byłam już w lesie usłyszałam jakiś szelest, zatrzymałam się. Napięłam mięśnie i byłam gotowa do obrony przed potencjalnym napastnikiem. Zobaczyłam jak dwójka nastolatków biegnie w moją stronę, czekałam cierpliwie aż do mnie dobiegną. Kiedy jeden z nich był już 0,5 metra ode mnie jedną ręką złapałam go za koszulkę, a drugą chwyciłam jego ramię. W takiej pozycji zatoczyłam z nim koło i z impetem rzuciłam go w drugiego chłopaka. Obaj upadli na ziemię.
M: Nadal się nie nauczyliście, że nie warto mnie atakować? - spojrzałam wyzywającym wzrokiem na bliźniaków.
Jeden z bliźniaków(Aiden): Warto próbować - uśmiechnął się sarkastycznie
Drugi z bliźniaków(Ethan): Aiden, nie po to tu jesteśmy
M:Więc po co?
E: Chcemy z Tobą porozmawiać
M: Ja z wami też.
A: Lepiej bedzie, gdy my zaczniemy
M: Lepiej będzie, gdy ja zacznę, spieszę się. Dlaczego zaatakowaliście Riley?
A: Kogo?
M: Tę brunetkę, którą zraniliście w piątek - użyłam podstępu, podałam zły dzień
A: Nie zna...
E:...w sobotę... - mój fortel zadziałał
A: Ethan...
M: A więc jednak wiecie o co chodzi. No słucham, czemu ją zaatakowaliście?
E: Deucalion chce się z Tobą widzieć?
M: Więc czemu sam tu nie przyszedł, żeby ze mną porozmawiać tylko przysłał swoje pieski? - Aiden zawarczał. Odgłos rasowego psiaka, woof - zażartowałam ponownie.
E: Spokojnie Aiden, pamiętaj co mamy zrobić.
M: Właśnie Aiden, uspokój się, bo twój Pan więcej nie spuści Cię ze smyczy

Aiden nie wytrzymał, Ethan chciał go powstrzymać, ale nie dał rady i Aiden rzucił się na mnie. Oczywiście złapałam go i przydusiłam go twarzą do ziemii.
M: Więc, Ethan, o czym chciałeś porozmawiać? - Ethan spojrzał zrezygnowanym wzrokiem na brata
E: Deucalion chce się z Tobą spotkać i pogadać.
M: Sam na sam? W cztery oczy? - Ethan się uśmiechnął
E: No nie do końca w cztery oczy... Ale mówił, że sam na sam - wstałam i pozwoliłam wstać Aidenowi
M: Gdzie i kiedy?
A: Jutro, w opuszczonej fabryce.
M: O której?
E: O 17
M: Dobra, będę.

Ruszyłam w stronę szkoły.

Godzina 8:15, Riley POV
Przecież Maya mówiła, że przyjdzie do szkoły. Na pewno przyjdzie.... chyba, że coś się stało. Martwiłam się, więc wyjęłam telefon i napisałam do Mayi.

R: Hej ;* Gdzie jesteś?

M: Spóźnię się trochę .
Niedługo będę w szkole ;)

Kiedy czytałam sms-A pan Kravitz-mój nauczyciel matematyki zauważył, że używam telefonu. Podszedł do mnie.
Nauczyciel: Panno Matthews, dlaczego używasz telefonu?
R: Przepraszam, już chowam.
N: O niee. Oddasz go mi i przyjdziesz do mnie po lekcjach, aby go odebrać.
R: Aaa... Ale..
N: Nie ma żadnych Ale. - oddałam mu telefon. Powinnaś się cieszyć, że nie mam dziś czasu, bo zostałabyś w kozie.

8:45, Riley POV
Wyszłam z klasy i zobaczyłam, że Maya czeka przed klasą.
M: Hej. Dlaczego nie odpisałaś?
R: Nie mogłam, Pan Kravitz zabrał mi telefon - powiedziałam smutnym tonem
M: Jest jeszcze w klasie?
R: Tak, ale co Ty...? - zignorowała mnie i poszła do klasy

Zaczekałam na nią. Po niecałej minucie wyszła z klasy razem z nauczycielem.
N: Maya mi wszystko wyjaśniła, nie musisz do mnie przychodzić po lekcjach - wręczył mi mój telefon, a ja zdziwiona patrzyłam na Mayę
R: Dziękuję - powiedziałam i Pan Kravitz wrócił do klasy

M: Teraz plastyka?
R: Tak.
M: Więc chodźmy, bo niedługo dzwonek
R: Co Ty mu powiedziałaś?
M: Mam po prostu dar przekonywania -  uśmiechnęła się.

Plastyka, Maya POV
Weszłyśmy z Riley do klasy. Rozejrzałam się iiii... ooo... nieee... Czy on jest ze mną w klasie?

BestiaDove le storie prendono vita. Scoprilo ora