Chanyeol POV
Moje powieki zatrzepotały gdy usłyszałem odpalanie silnika. Zaspany zamrugałem kilka razy i zobaczyłem jak Sehun kręci gałkami odpowiedzialnymi za ogrzewanie.
- Która godzina? - szepnąłem, starając się nie wykonywać gwałtownych ruchów, żeby nie obudzić Baekhyuna, opierającego się plecami o mój bok.
Ze zdziwieniem przypatrzyłem się jego ustawieniu, nie mogąc wyobrazić sobie, że z tak wykręconym kręgosłupem jest mu wygodnie.
- Trzecia w nocy. Zaraz ktoś musi nas zmienić. Siedzimy już dwie godziny. - kiwnął w stronę Luhana, siedzącego pod ścianą na zewnątrz.
Szatyn bawił się komórką, którą trzymał w dłoniach. Widziałem jak jego głowa co jakiś czas opadała na ramię, ale on uporczywie, za każdym razem ją podrywał i zmuszał opadające powieki do pozostania w górze. Brązowe włosy straciły swój ład i chłopak co chwila niedbale zaczesywał je do tyłu.
- Zmienię was - powiedziałem po chwili zamyślenia. - Wsiadajcie i idźcie spać.
- Okej - mruknął nie protestując i wysiadł z samochodu, zostawiając go zapalonego. Podszedł do Luhana i pociągnął go za łokieć do góry.
Starając się wykonać jak najmniej ruchów, oparłem Baekhyuna o siedzenie i odchyliłem mu głowę do tyłu. Zamykając za sobą drzwi, zobaczyłem że i tak bezwładnie przechylił się do przodu. Poczekałem moment, ponieważ chciałem być pewien, że się nie obudzi. Po kilku sekundach, zadowolony, że chłopak nadal śpi, obszedłem auto i ostrożnie usiadłem za kierownicą. Nieprzytomny Kyungsoo zajmujący siedzenie obok, spełniwszy swoją wartę, opierał głowę na ręce. Gdy w samochodzie zrobiło się cieplej, wyjąłem kluczyki ze stacyjki i wyszedłem na parking, zamykając za sobą drzwi.
Pokonałem kilka metrów a moje ręce powędrowały do kieszeni spodni, gdy zaczęły czerwienieć od zimna. Z moich popękanych ust uleciało powietrze, tworząc gęsty obłok pary. Oparłem się o łuszczącą ścianę, wyszukałem telefon w kieszeni spodni i unosząc go do oczu sprawdziłem zasięg. Na ekranie widniała jedna kreska, która co jakiś czas znikała. Moja mobilizacja trochę podupadła, ale i tak wszedłem w kontakty i kliknąłem numer telefonu mojej mamy. Próbowałem połączyć się z nią trzy razy i trzy razy się zawiodłem. Przesunąłem palcem po ekranie, wędrując po liście kontaktów. Ojciec i Yoora również nie odebrali. Zrezygnowany wybrałem numer Yesunga. Przyjaciel odebrał po kilku sygnałach. Zaskoczony jakimkolwiek odzewem, drgnąłem.
- Halo?!
- Chanyeol? - odpowiedział głos po drugiej stronie słuchawki. - Gdzie jesteś?
Poprzez szumienie w słuchawce, jego głos było trudno zrozumieć, ale gdy tylko spróbowałem się ruszyć zakłócenia stawały się silniejsze.
- W Jeonju. Wyjechaliśmy z Seulu. A ty? Wszystko w porządku? - Chciałem usłyszeć jak najwięcej informacji, ponieważ cały czas z tyłu głowy, czaiła się myśl, że w każdej chwili połączenie może zostać przerwane. Zacząłem krążyć w kółko dla uspokojenia.
- Zostałem w mieście. Jestem w domu rodziców, moje rodzeństwo również. - dopiero teraz zrozumiałem, że przyjaciel szepcze.
- Co się tam dzieje?
- Nie wiele wiem, zabunkrowaliśmy się w domu. Nikomu nie otwieramy, ale to chyba nie potrwa długo. Słychać coraz więcej strzałów i krzyków. Chanyeol... - nie byłem pewien, ale chyba usłyszałem jego szloch. - Cholernie się boję. - jego głos się załamał.
Zagryzłem pięść w ustach. W oczach pojawiły mi się łzy. Przecież jeszcze dwa dni temu siedziałem z nim w studiu, tworząc kolejne ścieżki dźwiękowe. Wyobraziłem sobie jego przerażoną twarz, to, jak obserwuje ulice zza zasuniętych rolet w jego pokoju, jak trzynastoletni Jinhyun chowa się za jego plecami, tak jak zwykł to robić, gdy się czegoś bał.
YOU ARE READING
We need to live
FanfictionW środku nocy, granice Korei Południowej przekraczają wrogie wojska ich północnych sąsiadów. Chłopaki zmuszeni są do ucieczki i walki o własne życie. Pairing: Chanbaek Poboczne: Hunhan, Kaisoo [okruchy] Tagi: wojenne, romance, angst, hurt/comfort, p...