3. Lotnisko

269 36 7
                                    

Siedzenie kierowcy okupował Kyungsoo, a obok niego umościł się Jongin. Trzy środkowe siedzenia zostały zajęte przeze mnie, Baeka i Chena. Z tyłu usiedli Lay, Suho i Xiumin.

- Znasz drogę do Gimpo na pamięć? – zapytałem zdziwiony, gdy Do ruszył z podjazdu, nie uruchomiwszy GPS.

- W przeciwieństwie do ciebie, podczas naszych podróży patrzyłem na drogę, a nie wlepiałem wzrok w telefon i łapałem pokemony. – odpowiedział, nie odrywając oczu od drogi. Prychnąłem lekceważąco po czym przekręciłem głowę w prawo. Baekhyun, który siedział pomiędzy mną a Chenem, intensywnie wpatrywał się w przednią szybę. Szturchnąłem go łokciem.

-Wszystko w porządku? – nachyliłem się w jego stronę. Wzdrygnął się przestraszony i popatrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami. Ściągnąłem brwi, gdy zobaczyłem w nich strach. Jedyne czego w tej chwili pragnąłem, to żeby był i czuł się bezpieczny.

Kiedy moment zaskoczenia minął, mrugnął parę razy.

- Przepraszam, zamyśliłem się. – westchnął, nerwowo się śmiejąc. Znowu zaczął bawić się swoimi palcami.

- Za niedługo wszystko będzie okej – uśmiechnąłem się ciepło. Baekhyun odwzajemnił gest, ale i tak widziałem jego niepewność. Zwróciłem twarz ku oknie i oparłem o nie czoło. Gdybym miał być ze sobą szczery, ja również się niepokoiłem. To uczucie wzmocniły słowa blondynki, która przekazała nam auto. To co mówiła, wydawało się logiczne. Tak to się zaczyna, prawda? W dwóch krajach rozpoczyna się walka, a potem stopniowo rozprzestrzenia się na cały świat. Zacisnąłem wargi między zębami. Ucieczka to był nasz jedyny pomysł. Jeśli się nie uda, możliwe jest, że trafimy w jeszcze większe bagno.

Poczułem uderzenie o moje przedramię. Oderwałem wzrok od ponurych widoków ciemnych ulic za oknem. Rękawa mojej bluzy uczepiony był nie kto inny jak Baekhyun. Jego głowa opadła na moje ramię. Uśmiech mimowolnie wypełzł na moje usta. Delikatnie oderwałem rękę od dłoni chłopaka i założyłem mu ją na ramiona. Powoli obróciłem się do niego przodem aby wprowadzić trochę wygody. Brunet zamruczał sennie i jedną ręką objął mnie w pasie, a twarz schował w zagłębieniu mojej szyi. Zahamowałem chichot gdy jego oddech mnie połaskotał. Zanurzyłem nos w czarnych włosach i głęboko odetchnąłem. Nasz szczelny uścisk zapewnił mi chociaż moment rozluźnienia. Na chwilę zapomniałem o wszystkich wydarzeniach tego dnia i po prostu cieszyłem się bliskością drugiego chłopca.

Czas płynął a ja w końcu uniosłem wzrok ponad głowę starszego i napotkałem spojrzenie Chena. Nie potrafiłem wyczytać jego myśli a jedyną podpowiedzią odnośnie naszej sytuacji, był krzywy uśmiech. Westchnąłem, zmęczony już tą sytuacją. Chciało mi się śmiać z samego siebie. Uciekamy przed śmiercią, a mi już to zbrzydło. Oparcie mojego fotela ugięło się do tyłu, gdy ktoś się na nim podciągnął. Po chwili tuż obok mojej, pojawiła się głowa Yixinga. Zmierzył wzrokiem mnie i Baeka i bez jakiekolwiek reakcji zawołał Kyungsoo.

- Spróbuj włączyć radio. – na jego słowa cały samochód się ożywił. Oczywiście oprócz Baekhyuna.

Xiumin, Jongdae i Suho również pochylili się do przodu. Kai natychmiast zaczął szukać odpowiedniego przycisku na zestawie radiowym. W momencie gdy go znalazł, w naszych uszach rozbrzmiała spokojna melodia.

-Szukaj jakichś wiadomości. – podpowiedział Chen, mimo że Jongin już zaczął to robić.

Kai mruknął coś niezrozumiale i kontynuował zmianę stacji. Po paru minutach poszukiwań urządzenie zaszumiało i zaskoczyło. Z głośników popłynął głos spikera. Dłoń zarzucona na moje biodro, zacisnęła się. Popatrzyłem w dół, Baekhyun mocniej się do mnie przycisnął. Czyli się obudziłeś. W chwili, w której akurat chciałem żeby nie uczestniczył, on wyrwał się ze snu. Wiedziałem, że wiadomości dodatkowo go przestraszą. Przylgnąłem policzkiem do jego włosów i skupiłem się na męskim głosie podającym najnowsze informacje.

We need to liveWhere stories live. Discover now