"Poza tym to Deth je składała nie ja, prawda?"

Start from the beginning
                                    

Perspektywa Natana

Zeszliśmy na dół i usiedliśmy przy stole. Cały czas zastanawiałem się czy powiedzieć o tym przy obiedzie czy bardziej na osobności. Raczej lepiej jak powiem przy wszystkich ,niech znają moje intencje.

TM: Natan nie smakuje ci jedzenie?

Oprzytomniałem. Spojrzałem na swój talerz ,no tak prawie nic nie ruszyłem.

Ja:Nie skądże Ania świetnie gotuje po prostu się zamyśliłem.- uśmiechnąłem się letko.

TO: Chyba masz konkurencję braciszku.-zaśmiał się tata Oli.

TM: Chyba do mojej córki.

TO: Nie rozumiem.

TM: Natan to mate twojej chrześnicy.

TO: Gratulacje Madlen.

M:Dziękuje.

Ja:A skoro jesteśmy przy tym temacie ,chce coś powiedzieć.

Ni: Chyba nie powiesz mi ,że to że jesteś jej mate jest ściemą?

Ja: CO?!Nie!

M:A miałem taką cichutką nadzieje.

Ja: Dzięki Max.

M:Zawsze do twoich usług.

Ja: Wracając. Chce zabrać Madlen ze sobą.

Wszyscy przestali jeść i spojrzeli na mnie. Po chwili ciszy odezwał się jeden z czworaczków.

Chris: Wiedziałem ,że to co powiesz nie do końca nam się spodoba.

L:Dla jasności. Chcesz ją zabrać od nas i zabrać daleko od nas ,tak?

Ja: Nie tak daleko.

M:Opowieć może być tylko jedna.

Ni, M,L, Chris: Nie!!!-wykrzyczeli źli.

Ja: Musicie mnie zrozumieć Madlen jest moją mate!Chce mieć ją przy sobie!

L:Nie oddamy ci jej!

Ja: A ja nie pytam się o pozwolenie!

Chris: I co tak po prostu ją porwiesz!

Ja: Tak!

M: Po moim trupie!

Ja: To akurat da się załatwić!

Ni: I co jeszcze! Zabronił byś jej się z nami spotykać!

Ja: Żebyś wiedział!

Perspektywa Madlen

Zaraz nie wytrzymam.

Ja: ZAMKNIJCIE SIĘ!!!!!

Wszystkie pary oczu był skierowane w moją stronę ale mnie to nie przerażało. Bo kiedy budzi się mój demon strach i niepewność znikają. Mogę się założyć ,że moje oczy są czerwone jak nigdy przedtem. Oj tak mój demon się obudził i szuka ofiary na porządne wydarcie się.

Perspektywa Oli

Chłopaki mają przejebane.

E:Yyy co Madlen?-zaszeptał do mnie.

O:Obudzili Deth.

E:Kogo?

O:Kiedy Madlen jest zła zmienia się o 180 stopni. Wtedy nazywamy ją tak.

E:Ty też tak masz?

O:Tak.I nawet gorszą.

On zrobił wielkie oczy.

Perspektywa Madlen

Ja: Natychmiast do gabinetu alfy już!

Chłopaki ruszyli. Wszyscy patrzyli się na nas no oprócz mojego taty dla nie go widok Deth to nic nad zwyczajnego. On na spokojnie jad dalej stek.

Tata: Kochanie prosiłbym żebyś nie strącała książek bo potem trudno je poukładać ,wazony i ceramiki były całe i okna też oraz żebyś nie ubrudziła krwią dywanów jak ostatnim razem.

Spojrzał na mnie.

Tata: Jutro mam spotkanie więc chce mieć gdzie je zrobić.

Ja: Oczywiście tato.-posłałam mu uśmiech aniołka.

Weszłam do gabinetu gdzie siedziały moje ofiary.

Ja: Czy wy do reszty zdurnieliście! Nick ,Natan nic was tamta kara nie nauczyła! A wy nie wzięliście żadnej nauki z ich zachowania! Nie jestem jakąś rzeczą aby się o mnie kłócić! Od teraz macie się do mnie nie odzywać nie patrzeć na mnie i nie pisać rozumiecie?!

Wszyscy: Tak.

Ja: Nie słyszę!

Wszyscy: Tak!

Wyszłam trzaskając drzwiami tak mocno ,że kilka rzeczy tam spadło. Mogę się założyć ,że szyby też pękły a książki spadły im na głowy. A jeśli się nie ochronili to są zranieni czyli dywan w krwi. Zbytnio nie było mi ich żal ,a dane słowo tacie jakoś przeżyje nie dotrzymanie go. Pozatym to Deth je składała nie ja, prawda? Więc jestem niewinna. Konic ,kropka z wykrzyknikiem.

C.D.N

Jedyna z pięciorga.Where stories live. Discover now