22. Pojechałbym za nią nawet do piekła.

Zacznij od początku
                                    

Razem z jego żoną- ciocią Amandą, mieszkali w dużym domu na obrzeżach miasta. Byli sami, mimo że zawsze starali się o dziecko, to nigdy im się nie udało.

Może to dlatego tak ucieszyła ich wiadomość, że chcę się u nich zatrzymać.

Wujek Gregg w tajemnicy wyznał mi, że okropnie się cieszy, bo ich wielki dom w końcu przestanie być cichy i pusty.

Skłamałabym mówiąc, że się nie boję. Ale mój krewny tak bardzo mnie wspierał, opowiadał o wszystkich rzeczach, które razem moglibyśmy robić, że mimowolnie cieszyłam się na ten wyjazd.

— Czuję się... odrobinę przerażona — przyznałam cicho i usłyszałam wesoły śmiech mężczyzny.

— Lotu samolotem? Nie masz czego, Maddie! Wszystko jest już zaplanowane. Razem z ciocią odbierzemy cię z lotniska i pojedziemy prosto do naszego domu, a jeśli tylko będziesz czuła się na siłach, to wyruszymy na miasto!

Zaśmiałam się cicho, zdziwiona tym jaką energią buchał wujek. Był on najstarszy z rodzeństwa mojej mamy, ale przysięgam, że zachowywał się jakby był w moim wieku. To dodawało mi trochę otuchy.

— Jeszcze tylko dwa dni... — wyszeptałam bardziej do siebie niż do niego.

Zostały mi dwa dni życia w Toronto. A potem nie wiem, kiedy znowu będę mogła odwiedzić to miasto.

Czasu było tak mało, a rzeczy które chciałam zrobić – mnóstwo.

Chciałam wyjść na imprezę z przyjaciółmi i porządnie się upić, chociaż ten jeden raz w życiu.

Chciałam wyskoczyć na ostatnie zakupy z Mel, do naszej ulubionej galerii, a potem iść na najlepszą kawę w mieście.

Chciałam odwiedzić kilka miejsc, do których często jeździłam razem z Shawnem. Na nasze ulubione jezioro, gdzie spędzaliśmy dużo czasu, siedząc na masce jego samochodu.

I ostatnie – chciałam go zobaczyć. Niekoniecznie rozmawiać z nim, bo to mogłoby wszystko zepsuć, ale nie wybaczyłabym sobie, gdybym wyjechała nie wiedząc jak on się trzyma.

Czy to nie trochę śmieszne, że się nim przejmuje po tym co zrobił?

Zastanawiam się, jak się czuje, co robi. Czy jest szczęśliwy, wesoły. Czy już o mnie zapomniał.

Kilka razy brałam do ręki telefon z zamiarem zadzwonienia do niego tylko po to, by choć na chwilę usłyszeć jego głos, ale za każdym razem rozmyślałam się. To nie był dobry pomysł.

Usłyszałam ciche pukanie do drzwi i uniosłam głowę, szybko żegnając się z wujkiem.

Do pokoju wszedł Taylor, zerkając na mnie niepewnie.

— Masz gościa Maddie, ale nie wiem czy to dobry pomysł...

— Kto to? — Szybko podniosłam się z łóżka, ruszając w stronę kuzyna. Moje serce na moment szybciej zabiło, ale uspokoiłam się, widząc jego minę.

— To nie on, Madison. Nie wpuściłbym go do tego domu.

Naszą rozmowę przerwał cichy, ale dojrzały damski głos. Kuzyn rozchylił drzwi, a moim oczom ukazała się sylwetka kobiety, którą w ostatnim czasie zdążyłam bardzo dobrze poznać.

Mama Shawna.

Poczułam nieprzyjemne ukłucie w brzuchu, mając przeczucie, że stało się coś złego.

Poprosiłam Taylora, by zostawił nas same, a panią Mendes zaprosiłam do środka.

Zajęłam miejsce na łóżku, a ona usiadła na krześle przy biurku. Posłała mi zasmucone spojrzenie i delikatnie się uśmiechnęła.

— Przepraszam, że tak nagle i bez zapowiedzi... — Zaczęła się tłumaczyć, ale grzecznie jej przerwałam.

— To żaden problem. Czy coś się stało? Z Shawnem? — spytałam cicho, nie chcąc dopuścić do siebie myśli, że coś jest nie tak.

— Przyszłam do ciebie właśnie z jego powodu. Opowiedział mi wszystko, a ja dowiedziałam się, że wyjeżdżasz. Nie powinnam wtrącać się w wasze sprawy, ale wiem, że jeśli ja ci tego nie powiem, to wyjedziesz w niewiedzy.

Zmarszczyłam brwi, uważnie się jej przyglądając. To wszystko brzmiało cholernie tajemniczo, a ja coraz bardziej się niecierpliwiłam.

— O co chodzi?

— To zajmie trochę czasu, ale myślę, że będzie warto.

****
Shawn:

— Maddie wyjeżdża — mruknąłem cicho w stronę mojego przyjaciela.

Siedzieliśmy razem, grając na konsoli od kilku godzin. Nie miałem ochoty nigdzie wychodzić, więc Patrick załatwił kilka piw i zamknęliśmy się w moim pokoju.

Odkąd dowiedziałem się, że Madison wyjeżdża, czułem się przegrany. Nie mogłem zrobić już zupełnie nic, by ją zatrzymać, przeprosić i spróbować odbudować naszą relację. Nie mogłem zdobyć jej serca.

— Dokąd? — Usłyszałem pytanie widocznie zaciekawionego chłopaka.

— Do Londynu. — Nadal ledwo przechodziło mi to przez gardło.

— Ooo kurwa stary, to fatalnie.

— Jakbym kurwa nie wiedział — warknąłem, uderzając padem o stół, bo znowu przegrałem. — Kurwa!

— Uspokój się. Próbowałeś z nią pogadać?

— Nie — przyznałem się od razu i było mi z tego powodu trochę głupio. Nawet nie podjąłem próby skontaktowania się z Madison. — Napisałem dla niej list.

— List? — Brunet odwrócił się w moją stronę, marszcząc przez chwilę czoło, a po chwili zaczął się śmiać jak pojebany. — List? Ty? Ty i list?

— Tak kurwa, powtórz to jeszcze raz — prychnąłem, podnosząc się z miejsca.

Miałem ochotę wyjebać go za drzwi, ale to nic by nie dało.

Nigdy nie uchodziłem za jakoś szczególnie romantycznego, bo nigdy taki nie byłem. Nigdy nie kochałem i nie starałem się aż tak o żadną osobę.

Ale Madison była warta każdego poświęcenia i kurwa przysięgam, że jeśli się do mnie nie odezwie, to pojadę za nią do jebanego Londynu.

Mendes, pojedziesz za jakąś laską na drugi koniec świata?

Pojechałbym za nią nawet do piekła.

New places | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz