03. Czyli jednak mnie śledzisz.

24.8K 1.1K 566
                                    

Otworzyłam jedno oko, gdy do moich uszu dotarł dźwięk uderzania w drzwi. Ledwo udało mi się wymamrotać ciche "proszę", moje gardło było zdarte i obolałe. Skrzywiłam się, sięgając po telefon, a do mojego pokoju wszedł Tay. Było piętnaście po szóstej. Jęknęłam z niezadowolenia, powoli podnosząc się do pionu.

— Pobudka Mads, za niecałą godzinę jedziemy do szkoły. Zejdź na śniadanie jak się ogarniesz. — Pokiwałam głową na słowa kuzyna, a zaraz po tym oberwałam czymś twardym w głowę. — Masz tu zapisany swój plan lekcji. Nie ma za co.

Posłał mi wesoły uśmiech i już po kilku sekundach nie było po nim śladu. Jakim cudem on był taki zadowolony z życia o szóstej rano?

Dziwak.

Nawet nie chciało mi się przeglądać notesu, który otrzymałam od Taylora. Zwlokłam się z łóżka, ruszając do łazienki. Tay był już dawno gotowy do wyjścia, dlatego zyskałam wolną toaletę. Co za dar z niebios, dawno nie miałam takiego szczęścia.

Nagle przypomniało mi się jak w domu codziennie musiałam walczyć o swoje pięć minut w łazience. Zawsze znalazł się ktoś, kto potrzebował tego bardziej. Nawet nie miałam szans wygrać gdybym chciała się kłócić.

Porażka.

Stałam przed lustrem, dłonie opierając na umywalce. Musiałam wziąć kilka głębokich oddechów, by przywrócić się do normy. Myślenie o przeszłości nie było przyjemne i wywoływało bolesne ukłucia w okolicach mojej klatki piersiowej.

Ciekawe czemu.

Szybko umyłam twarz w kokosowej piance, której zapach koił moje zmysły jak nic innego. Wyszorowałam zęby, nakładając na twarz krem nawilżający. Nie żeby miał mi pomóc, bo mojej twarzy nic nie uratuje. Przez chwilę zastanawiałam się nad makijażem. Czy będzie mi potrzebny? Przecież i tak nie mam się komu pokazywać.

Shawn, tam będzie Shawn... och, zamknij się idiotko.

Niby czemu miałabyś chcieć zrobić na nim wrażenie?

Potrząsnęłam głową, wychodząc z łazienki.

Założyłam bieliznę, a na to czarne spodnie z wysokim stanem, bordowy top i czarną skórzaną kurtkę. Zdecydowałam się w końcu na makijaż, bo może akurat ktoś ciekawy pojawi się w okolicy, całkiem przypadkiem... wsmarowałam podkład, delikatnie podkreśliłam kości policzkowe i nos, a oczy umalowałam cieniami w kolorze ziemi. Rzęsy przejechałam maskarą, a usta nawilżającym balsamem.

No, no, moja twarz wygląda nieźle.

Skierowałam spojrzenie na włosy i westchnęłam ze zrezygnowaniem. Chyba zetnę się na łyso.

Po kilku minutach walki z włosami zdecydowałam zapleść na swojej głowie dwa dobierane warkoczyki. Najszybsza i najlepsza opcja. Wypuściłam kilka pasemek na twarz, swoje ciało spryskałam perfumami i chwytając torbę, do której wpakowałam kilka zeszytów, wyszłam z pokoju od razu kierując się do kuchni. Poczułam zapach naleśników i już wiedziałam, że to ulubiona potrawa Tay'a.

Zaśmiałam się pod nosem, sama nie wiem czemu i zajęłam miejsce przy wyspie w kuchni. Nie minęła nawet minuta a na moim talerzu znajdowały się dwa naleśniki z malinowym dżemem.

Moje ulubione.

— Tay, jesteś boski — mruknęłam z pełnymi ustami, zajadając się naleśnikiem. Kuzyn zaśmiał się wesoło, kręcąc głową z widocznym rozbawieniem.

— Och, wiem to. — Strzepnął ze swoich ramion niewidzialny pyłek, a ja się zaśmiałam. — Jesteś gotowa? Zaraz wychodzimy.

Pokiwałam głową, drugiego naleśnika popijając kawą z mlekiem. Gdy zjadłam włożyłam naczynia do zmywarki i skierowałam się do przedpokoju, gdzie musiałam założyć buty. Wsunęłam na stopy bordowe adidasy i wyszłam przed dom, czekając na Taylora. Kiedy pojawił się obok mnie, odruchowo się uśmiechnęłam. Przekazywał mi swoją dobrą energię.

New places | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz