Rozdział 14

185 32 5
                                    

Samotna wędrówka po starej części miasta uświadomiła mi, jakim samotnikiem się stałem. Nie miałem osoby, do której mógłbym pójść. Jakiekolwiek relacje z Seanem zostały... no cóż... zerwane. Moi dawni kumple zaś budzili we mnie nie mniejszy wstręt. Zawsze mogłem zahaczyć o dom Leii. Wkraść się do niej przez otwarte drzwi garażowe. W mojej głowie włączyła się jednak czerwona lampka. Nie mogłem się zanadto przywiązywać. W taki też sposób jedynym miejscem, do którego mogłem się udać, był mój dom. Już wyobrażałem sobie napięcie pomiędzy mną, a ojcem i wizytę tej szmaty. Niewątpliwie, każda droga prowadziła do katastrofy.

***

Cholerni taksówkarze, bezwzględni okrutnicy czyhający na desperację zalanych w cztery dupy nastolatków. W ciągu ostatnich dni zaliczyłem tyle kursów, że doprowadzało mnie to do kieszonkowego bankructwa. Z głośnym westchnięciem wepchnąłem w pulchną rękę kierowcy określoną cenę i pośpiesznie opuściłem auto. Odetchnąłem z ulgą widząc pusty podjazd. Co prawda było dopiero południe, ale kto wie. Może ojcowi bardzo śpieszyło się na spotkanie z Richardson? Nieco pewniej poszedłem w kierunku drzwi. Otwarte. Melanie musiała być w domu.

-Zastałem jakąś żywą duszę?- zawołałem wchodząc do domu.

-Tutaj debilu!-Melanie najwyraźniej była w toalecie. Poszedłem w jej kierunku i zauważyłem, że drzwi są otwarte. Moja siostra natomiast stojąc przed lustrem robiła sobie dość wyzywający makijaż.

-Latarnie nie są jeszcze włączone- zadrwiłem. Melanie gwałtownie rzuciła w mnie błyszczykiem. W ostatniej chwili uchyliłem się od ciosu.

-Wyładowujesz złość po małym konflikcie z ojczulkiem?- rzuciła zgryźliwie nakładając róż na policzki.

-Kiedy powiem mu, że wyszłaś z domu, w nieokreślonym kierunku, ubrana jak prostytutka to nie będę jedyny- odparłem przekornie. Melanie jednak zaśmiała się cicho.

-Powinieneś się cieszyć! Przed chwilą zadzwonił do mnie Sean i zaproponował spotkanie!!! Wiesz od dawna wydawało mi się, że coś jest na rzeczy, ale...-kompletnie się wyłączyłem. Moja siostra była taka podekscytowana. Ledwo powstrzymywała się od biegania po domu i piszczenia jak oszalała. Oczywiście, nie podzielałem jej entuzjazmu. Przed chwilą dobitnie dałem chłopakowi znać, że nie ma już we mnie wsparcia. Po niecałej godzinie on zadzwonił do mojej siostry. Owszem, była ładna. Miała niemal skandynawską urodę. Sean jednak nigdy nie zwracał na nią uwagi. Uważał ją za gówniarę, chociaż była od nas młodsza o niecałe dwa lata. I właśnie teraz miałby zmienić o niej zdanie? -Czy ty w ogóle mnie słuchasz przymule?

-Nigdzie nie idziesz- nie wiedziałem jak ją powstrzymać. Melanie od zawsze marzyła o wkręceniu się do szkolnej elity i teraz, gdy była tak blisko celu wszystkie argumenty traciły moc.

-Doprawdy jesteś zabawny.

-Nie próbuję. Po prostu nigdzie z nim nie pójdziesz- siostra robiła się coraz bardziej czerwona. Starałem się być stanowczy, ale to tylko dolewało oliwy do ognia.

-Bez obrazy braciszku,- rzuciła sarkastycznie lekko popychając mnie z przejścia- ale chyba cię pojebało. Przecież jesteście najlepszymi kumplami.

-Chyba wiesz o co go podejrzewają? On może stać za tym wszystkim!- miałem nadzieję, że chociaż to będzie miało na nią jakikolwiek wpływ. Melanie jednak wyminęła mnie w przejściu i szybkim ruchem podniosła swoją torebkę z podłogi.

-Jesteś żałosny- syknęła opuszczając dom. Wspaniale! Zraziłem do siebie ojca i siostrę. Do tego nie powstrzymałem Melanie przed wyjściem z Seanem. Szybko wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Leii.

EVERYBODY GETS CRAZY SOMETIMES // Dylan O'BrienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz