Rozdział 11.

619 63 10
                                    

Muzyka dudniła tak mocno, że drżały mi wnętrzności, lecz stałam jak spetryfikowana i patrzyłam na Aleksa, który z zaciętym wyrazem twarzy rozmawiał z Julią Krzyżańską. Widziałam, że ta wymiana zdań była bardzo emocjonalna, ale Aleks zdawał się być stanowczy i zdecydowany, żeby zakończyć ją w sposób dla siebie dogodny.

Serce waliło mi, jak szalone, ale przyspieszyło jeszcze bardziej, gdy zadbane dłonie Julii spoczęły po obu stronach twarzy Aleksa, a jej głowa znacząco się do niego przysuwała. Czułam, że jeśli ją pocałuje, to tego nie zniosę. Nie zniosę ponownego widoku ust tej żmii na ustach mojego przyjaciela.

I wtedy to się stało.

Aleks złapał ją za nadgarstki i odepchnął od siebie, a jego usta ułożyły się w słowa: „Zrozum, to koniec!", co powiedział tak wyraźnie, że bez trudu to odczytałam.

Zabrakło mi tchu.

Czułam, że za moment nie powstrzymam uśmiechu.

Widziałam, jak Aleks odwraca się i odchodzi wściekłym krokiem.

Julia ukryła na moment twarz w dłoniach, jak gdyby chciała uronić kilka łez, lecz zaraz uniosła głowę i rozejrzała się. Dojrzała mnie niemal od razu. A grymas na jej twarzy nie zwiastował niczego dobrego.

Zaczęła iść w moim kierunku, a ja bez najmniejszej fizycznej reakcji czekałam na to, co nastąpi. Stanęłyśmy twarzą w twarz po raz pierwszy od ponad trzech lat. Zmierzyła mnie zimnym i nienawistnym spojrzeniem, a jej wargi wygięły się w ironicznym uśmiechu. Widziałam, że nie była całkiem trzeźwa.

- Wiesz, czego żałuję, głupia suko? Że cię nie wykończyłam! Żałuję, że nie zgnębiłam cię tak bardzo, byś się zabiła. Jesteś nikim, cholerny rudzielcu. Żadna kiecka tego nie zmieni – wykrzyczała wściekle i zanim się obejrzałam, wymierzyła mi mocny policzek.

Głowa odleciała mi w bok. Pierwsze, co poczułam, to piekący ból. Drugim uczuciem było upokorzenie.

A trzecim był szał.

Z okrzykiem rzuciłam się na nią i z prawdziwie kobiecą charyzmą złapałam w garść jej jasne, ułożone włosy. Drugą ręką zaczęłam bić ją na oślep, a ona nie była mi dłużna, bo robiła dokładnie tak samo. Wrzeszczałyśmy, jak dwie kotki, które ze sobą walczą i nie zwracałyśmy uwagi na tłum, który się wokół nas zgromadził po okrzyku „Ej, jakieś laski się biją!".

- Pożałujesz tego, suko! – wrzasnęła Julia, a ja w odpowiedzi pociągnęłam ją za włosy tak mocno, że poczułam, jak wyrywam jej garść.

Gdzieś poza ośrodkiem mojej wściekłości rozległ się chaos, a po chwili poczułam, jak ktoś silniejszy łapie mnie za ręce i odciąga od Krzyżańskiej. Zobaczyłam Bartka, który w taki sam sposób odciągał ją ode mnie. Wyrywałam się i darłam na całe gardło, bo miałam ochotę przeorać jej paznokciami twarz niezliczoną ilość razy!

Nienawidziłam jej!

Szczerze i z całego serca!

A do takiego starcia kiedyś w końcu musiało dojść!

- Zuza, uspokój się! – zawołał mi do ucha Aleks. Moje mięśnie nieco się uspokoiły na dźwięk jego głosu, chociaż Krzyżańska nadal się rzucała, niczym wesz na kołnierzu. – Niech ktoś przyniesie mi rzeczy Zuzy! – zawołał, a już kilka głębokich oddechów później poczułam, jak mój przyjaciel otula mnie moim płaszczem i wyprowadza z klubu.

Nadzieje, które mamy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz