24

256 48 5
                                    

Luke ubrał się i wyszedł z domu przyjaciół. Postanowił, że po drodze wstąpi do sklepu i kupi parę rzeczy do jedzenia, tak też zrobił.

Zadzwonił do drzwi własnego domu, a to tylko dlatego, że chciał, aby Miki wiedział o jego obecności i nie czuł się w żaden sposób zaskoczony jego widokiem.

Drzwi otworzył mu Michael, jego zielone oczy nie błyszczały, a włosy zostały pofarbowane na bląd. Luka odrobinę zdziwił ten widok, ale bardziej zdziwiło go to, że w chwili, w której dwudziestojednolatek go ujrzał rzucił się w jego ramiona owijając go mocno.

Luke wtulił się w niego bardziej i zaciągnął jego zapachem.

Nie puszczając się wzajemnie przekroczyli próg mieszkania i zamknęli drzwi nogą. Młodszy gdzieś po drodze zgubił reklamówki z zakupami.

Zielonooki odprowadził ich w stronę salonu i ułożył na kanapie.

Luke wyladował na kolanach starszego siedząc okrokiem i było mu z tym bardzo dobrze. Zresztą nie tylko jemu.

Michael chciał znać odpowiedzi lecz nie chciał także naciskać na blondyna siedzącego na jego kolanach.

Pogłaskał po plecach chłopca pociągajacego delikatnie nosem.

-Wszystko będzie dobrze - szepnął. Wierzył  w to. Naprawdę w to wierzył.

Luke pokiwał głową mocniej wtulając się starszego.

-Kiedy... będę gotowy. Powiem Ci. Wszystko - wymamrotał w jego koszulkę tak, że Michael ledwo co rozróżniał pojedyncze słowa.

-Poczekam. Nigdzie mi się nie spieszy pingwinku - dreszcz przeszedł ciało Luka na to pieszczotliwie przezwisko.

Michael w takich momentach zaczynał zastanawiać się kim właściwie dla siebie są.
Zastanawiał się, czy ich zaręczyny sprzed wypadku są nadal aktualne.

Nie wiedział.

Ale postawił się dowiedzieć.


Jak chcecie to piszcie komentarze czy coś

Would I Lie To You »Muke« ✔Where stories live. Discover now