Wir porażek i szczęścia + panta rei

3K 384 9
                                    

Ostatnie dni były pokręcone. Strasznie pokręcone w tej chwili sam nie wiem co mam czuć.

Wcześniejsza notka była przeraźliwe pozytywna, a gdy teraz ją czytam, mam ochotę sam siebie za to ukarać. Jak mogłem wprowadzać was w taki nastrój? Absurdalne.

Ostatnio sprawy nabrały totalnie nowych barw, jestem pewien, że ciemniejszych.

Jeszcze tydzień temu byłem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Czułem się fantastycznie, chyba nawet bardziej niż właśnie „fantastycznie". Pierwszy raz od dawna, poczułem się strasznie kochany. To, czego brakowało mi przez ten cały czas, kiedy nie miałem czasu nawet na poprawienie opadających na moje czoło, stanowczo za długich włosów, kiedy nie miałem za dużego wsparcia i musiałem sobie radzić ze wszystkim sam.

Chociaż to wszystko dzieje się naprawdę szybko, nie chcę cofać czasu.

Mimo jakichkolwiek utrudnień i przespanych nocy nie chcę cofać czasu.

Ale bardzo chciałbym go w tym momencie przyśpieszyć, by nie przeżywać rozczarowania i smutku, który może mnie objąć w przyszłych tygodniach.

W biurze jest coraz większe napięcie, niedługo wszystko się skończy i od nowa zaczniemy pracę na nowych projektach. Moja księżniczka o niczym nie wie, ale wiem, że niedługo zostanie w to wciągnięta. A bardzo bym tego nie chciał.

Przez całe swoje życie, walczyłem o to, żeby żyło nam się dobrze. Żeby mogła się rozwijać i wychowywać w miłości. I to wszystko miałoby mi być odebrane? Tak po prostu? Nie jestem w stanie wyobrazić sobie domu bez jej chichotu, nie jestem w stanie wstać rano z myślą, że nie będzie mruczała niezadowolona, ciągnąc mnie za nogawkę od spodni, że strasznie nie chcę się jej iść do szkoły. Kocham ją.

Plusem, jedynym plusem, który mogę zauważyć w tej sytuacji, to to, że tym razem mam wsparcie. Ciepło, bezpieczeństwo, uczucie należenia do kogoś jest bardzo ważne. Niebezpieczeństwem stało się jednak dla mnie bycie z człowiekiem, który się dla mnie zmienił. Podobno — ludzie się nie zmieniają. Co, jeśli to prawda?

Nie chcę w nią wierzyć. Ten aspekt jest idealny, ale obraz idealności, załamało moje dzisiejsze spotkanie z kobietą, z którą kiedyś byłem. Życie jest potargane, a jego przemijanie trwa stanowczo za długo.

Zdaję sobie sprawę z tego, że miłość to samobójstwo i przykład masochizmu. Zdaję sobie sprawę z tego, że kompletnie oszalałem, ale czego nie robi się dla miłości, prawda?

Chce walczyć o dwie najważniejsze osoby w moim życiu.

Bo przecież warto.

Zaczyna się miesiąc pełen potyczek i wzniesień. Wystarczy go przeżyć.

BB

RUN(A)WAY | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz