Beznadziejna notka o bezradności

3.5K 437 36
                                    

Znacie Kapitana Amerykę? Na pewno.

Przez te wszystkie niesamowite badania, przez które przeszedł, jego organizm szybciej się regenerował, przez co nigdy nie mógł się upić. Nawet jakby wypił całą beczkę najwyżej procentowanego alkoholu, nie upiję się.

Współczuję mu.

Nie jestem człowiekiem, który szuka pomocy w trunkach, jednak czasami, zostaję on jedyną deską ratunku, nie uważacie?

A może ja jestem już alkoholikiem, to też możliwe.

Jednak kto jest alkoholikiem?

Mój tata zawsze wieczorem pił sławną whiskey zwaną Jack Daniels pomieszaną z Pepsi ewentualnie Coca-Colą, ale bardziej preferował to pierwsze. Później marudził, że szybko tyję, no ale spójrzcie na to, ile kalorii może mieć tak prosty drink z dwoma kostkami lodu? To nieważne.

Mój ojciec nigdy się nie upił przez picie takich drinków wieczorem, jednak według jakiegoś punktu, zapewne psychologicznego, był już uzależniony. Każdy wieczór kończył drinkiem. Stał się alkoholikiem.

Tyle że on nie chodził na terapię, zawsze wyglądał schludnie i elegancko, nie jak żul spod sklepu.

Do czego zmierzam?

W sumie sam nie wiem, ale to chyba pokazuję, jak bardzo stereotypy zaczynają władać nad światem, nie uważacie? Jak bardzo możemy się pomylić.

Nie każdy alkoholik wygląda jak siedem nieszczęść.

Nie każda Miss Universe tak naprawdę chce pokoju i szczęścia na świecie.

Nie każdy polityk mówi prawdę (nie wiem, czy to dobry przykład, bo wszyscy wiemy, że kłamią jak z nut.)

Zresztą, mógłbym wymieniać tego dużo, naprawdę dużo.

Ja zostałem właśnie tak oślepiony pewnym stereotypem człowieka, pewną maską. Wiedziałem, że ta osoba może wiele, ale nie wiedziałem, że aż tak dużo. Nie wiedziałem, że tak bardzo wczuję się w człowieka, za którego go uważają. Zawiodłem się, tak bardzo zawiodłem, bo chyba przez chwilę, wierzyłem, że nie jest tym, za kogo go uważają. Jednak ja sam, stałem się tylko jej kolejną ofiarą.

Ostatnio czuję się jakoś dziwnie, jakbym był na takiej wielkiej trampolinie. Dotykam ziemi, nie jest za miło, czuję, że spadam, ale po chwili odbijam się i latam. Jestem przez kilka sekund na górze, jest cudownie, nie chciałbym niczego zmieniać i kocham swoje życie, niestety, później opadam i znowu przypominam sobie, w jakim bagnie jestem.

Co robię teraz?

Siedzę w domu po kłótni z szefem, moja córka jest w szkole, a gdy wróci, zabiorę ją do wujka i nieźle się upiję. Może i nie powinienem, ale wiem, że mój dobry przyjaciel zajmie się moją córką. Jestem nieodpowiedzialny, ale także bezradny.

I w tym momencie, alkohol jest dla mnie najlepszym wyjściem, bo alkohol to napój bezradnych.

Czy ktoś się dołączy?

Nie róbcie tego.

Walczcie o swoje dobra, o swoje życie i życie innych, nie bądźcie bezradni. Nie spieprzcie swojego życia.

Nie czytajcie tej notki, przytulcie osobę, którą tak strasznie kochacie. Ludzie kochajmy się!

Nic nie rozumiem z tej notki, jednak w jakiś sposób ten blog stał się moim pamiętnikiem, a wy go czytacie. Czy to niesamowite?

Dziękuję wam.

Koniec beznadziejnej notki z moimi rozmyśleniami.

Kochajcie się.

BB

RUN(A)WAY | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz