30.01
Siedziałam przed kominkiem na podłodze i piłam kawę. Obok mnie siedział Marty z telefonem w ręku. Przeglądaliśmy nasze wspólne zdjęcia z Karaibów, z których wróciliśmy tydzień wcześniej. Brakuje mi tego upału, morza i wspaniałych widoków.
Moim stałym miejscem w domu był kominek, przy którym od czasu powrotu nieustannie siedzę. Ciężko bowiem przerzucić się z egzotycznego klimatu wysp do chłodnej holenderskiej zimy. Zaczęłam nawet pić kawę, której jak do tej pory nienawidziłam. Pobudza i rozgrzewa.
martingarrix- chill with bae❤ - taki opis widniał pod zdjęciem na instagramie, które przedstawiało nas na tle tlących się płomyczków z kominka. Zdjęcie najwidoczniej wstawione z miesięcznym opóźnieniem, bo miało nieco świąteczny klimat.
Dzwonek do drzwi.
-Spodziewasz się kogoś?- spytałam, kładąc kubek z kawą na podłodze.
-Nie.. Sam nie wiem, kto to może być.- uniósł się i poszedł otworzyć. Ja zostałam na swoim miejscu.
Po chwili Martijn wpuścił do pokoju gościnnego... Bebe. Momentalnie się podniosłam.
-Cześć, Ola- powiedziała łagodnym głosem i wyciągnęła do mnie rękę. Zaskoczyło mnie to, ale życzliwie się z nią przywitałam.
-To.. Może zostawię was samych..
Oddalałam się już od nich, ale Martijn mnie powstrzymał. Złapał mnie za rękę i przysunął do siebie.
-Nie. Chcę, żebyś była obecna przy tej rozmowie. Siadaj, Bebe.- wskazał miejsce na sofie. Ja usiadłam po przeciwnej stronie.
Spojrzałam na nią. Wyglądała na zestresowaną. Przygryzła dolną wargę, wędrując wzrokiem za Martinem, który siadał pomiędzy nami.
-Chcę was przeprosić.- zaczęła, wzrok mając ciągle wbity w podłogę.
-Nie rozumiem.. Za co ty nas przepraszasz?- uniósł brwi Marty, łapiąc z Bebe chwilowy kontakt wzrokowy.
-No bo.. Ja nie.. Nie jestem w żadnej ciąży.- przetarła dłonią czoło. Byłam zszokowana, tak samo jak i Martijn.
-No nie.. To dlaczego wmawiałaś mi, że jesteś?- uniósł głos, a Bebe westchnęła.
-Martin, bo ja cię kocham..- spojrzała na niego smutnym wzrokiem. -Ja myślałam, że po tym Ola z tobą zerwie, a ty się zajmiesz mną..
Martijn wstał z sofy i zaczął nerwowo chodzić po pokoju.
-Dziewczyno, co to wogóle wygadujesz?! Czy ty wiesz, jak bardzo namieszałaś?- Rexha jedynie skinęła głową i cicho wyszeptała "Wiem..".
-Nie, nie wiesz. Właśnie, że nie wiesz.- wykrzyczał Martin, nie dając jej dojść do słowa. -Przez ciebie prawie zerwalismy. Drugi raz z twojego powodu nasz związek wisiał na włosku. Dumna byłabyś z siebie? - westchnął, zasłaniając usta rękoma.
-Nie. Przepraszam was za wszystko. Zrozumiałam moje błędy..- spojrzała na Martina, a potem złapała ze mną kontakt wzrokowy. Uniosłam lekko prawy kącik ust. W końcu i ja zabrałam głos.
-Wyobraź sobie, co ja poczułam, gdy dowiedziałam się o tej.. "ciąży"..- zgięłam dwa palce, i zmrużyłam oczy, przyglądając się jej.
-A co ja musiałem czuć..- wtrącił się Martin, piorunując wzrokiem Rexhę.
-Nie wiem, czemu posunęłam się do aż takiego kroku. Ale naprawdę was przepraszam..
-Daruj sobie te teksty.- obojętnie odpowiedziałam.
CZYTASZ
[✔] He loves me || Martin Garrix
Fanfiction!!! Pisane na przełomie 2016/2017 roku. Nie mam pojęcia dlaczego ta książka jest tak doceniana i czytana, ale ostrzegam- fangirl&cringe. Czytasz na swoją odpowiedzialność XD !!! Czy ciężką pracę da się tak łatwo pogodzić ze wciąż rosnącą sławą i prz...