Rozdział 9

277 18 0
                                    

Amanda:
- zgaduje , że to ty zabiłeś ochroniarza skoro u ciebie wylądowałam.- powiedziała spokojnie wyłączając wiadomości.
- Wow juz wiem dlaczego jesteś detektywem , ten instynkt to istny dar.- prychnął i zaśmiał się pod nosem.
- menda.- warknęła po czym spojrzała na ekran telefonu, wiadomości się nie kończyły. Pierwsze trzy pochodziły od Vanessy kolejne pięć od Alexa a reszta od szefa który opisywał jej kolejną sprawę pod tematem ,, nie wyjaśniona smierć ochroniarza , zajmij się tym. Zaśmiała się usuwając wiadomość i wybierając numer do blondynki. Po paru sygnałach odezwał się w słuchawce delikatny głos nastolatki.
- Hej Amanda ! To ja Vanessa .. za jakiś czas będę w Los Angeles tak jak się umawiałyśmy , mamy do pogadania. No wiesz na jakie tematy. - mruknęła ściszając głos na końcu wypowiedzi.
- ,, totalnie wypadło mi to z głowy"- pomyślała po czym ocknęła się. - no jasne , wiem o co chodzi. Jak będziesz na miejscu to się odezwij odbiorę cie z lotniska. - odpowiedziała po czym uśmiechnęła się do siebie poprawiając włosy tak by nie wpadały jej do oczu.
- miałam nadzieje , że to powiesz. - zaśmiała się do telefonu.
- do zobaczenia miśka.
- do zobaczenia.
Odłożyła telefon na marmurowy blat ogromnej kuchni po czym na nim usiadła.
- o czym macie porozmawiać ? - mruknął zainteresowany mężczyzna po czym zaczął zapinać nową koszulę w progu drzwi.
- nie interesuj się. Ty se nie zdajesz sprawy z tego , że gdybym miała wystarczająco dużo siły to leżał byś tu martwy za to co robisz , obiecałam sobie , że jak cie znajdę to cię zabije. Nie znasz dnia ani godziny Darkness. - warknęła w jego stronę chcąc wyglądać poważnie ale jej zmechacone włosy i za duża o wiele koszula czarnowłosego zepsuła jej stanowczy wygląd.
- tak , tak , jesteś naiwna myśląc , że jako taki nietoperek możesz mnie zabić.- zaśmiał się po czym podszedł do dziewczyny i spojrzał głęboko w oczy.
- jeszcze byś się zdziwił.- mruknęła pod nosem omijając jego spojrzenie , wiedząc , że jej policzki natychmiastowo stały się czerwone.
- Umówmy się , że zabijesz mnie kiedy  ci na to pozwolę.
- pfff śmieszny jesteś może jeszcze się spytam o pozwolenie jaśnie Pana.
- nie jesteś na tyle kulturalna. - odpowiedział z przekąsem i wyciągnął rękę w jej stronę.
- sama potrafię zejść z blatu , palancie.
Chłopak spojrzał się na nią po czym wybuchnął śmiechem.
- chce odzyskać moją koszule księżniczko. Aż taki pomocny to ja nie jestem. - dodał i prychnął przy tym słodko.
- zatrzymaj tą karuzele śmiechu , idioto jeden.- warknęła i zeszła z blatu po czym zaczęła iść w stronę łazienki.
- wezmę prysznic i może ci ją oddam.
Amanda weszła spokojnie do łazienki wykonanej w stylu barokowym w każdym nawet najmniejszym szczególe.
- nie miał chyba na co pieniędzy wydawać. - mruknęła sama do siebie.
- jak ja  stąd dojadę do domu ?! - krzyknęła przez drzwi od łazienki.
Na co chłopak wybuchł znów śmiechem.
- jesteś w piekle moja droga , tu raczej metro nie działa. - odpowiedział siadając na krześle i odpalając papierosa.
- to zajebiście ! - syknęła po czym przewróciła oczami.

EvilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz