Rozdział 8

359 16 0
                                    

Vanessa:
- Van , dobrze wiesz ,że uczelnie w naszym kraju są bardzo dobre. Nie rozumiem czemu chcesz się przenieść do Los Angeles, świata imprez , alkoholu i wiecznych poszukiwań zaginionych tam ludzi .. to nie dla ciebie i tyle.- Kłóciła się zażarto drobna dziewczyna patrząc się z bólem w oczach na spokojną przyjaciółkę.
-Emilly nie chce mi się tłumaczyć ci tego drugi już z resztą raz. chce tam jechać i to zrobię , będę do ciebie pisać częściej niż myślisz, wiem ,że się martwisz i boisz się o mnie ale mam trop, jeden z większych i muszę to wykorzystać nieważne jak bardzo ucierpi na tym moja wiedza. - odpowiedziała spokojnie po czym przytuliła przyjaciółkę i uśmiechnęła się z wymuszoną miną ,, pewnej siebie''.
- Vanesso twoja obsesja o tych wszystkich stworach wciąga cię tylko w coraz to większe kłopoty.
- przesadzasz tylko i tyle.
- ja przesadzam ?, a kto ostatnio włamał się do biura prokuratury by ,, przyjrzeć się dowodom z zabójstwa jakiejś trzydziestolatki po zawale serca ?
- masz racje , to był ślepy trop.. a kobieta nie miała zawału tylko miała udar to co innego,
- Van ! ty siebie słyszysz ?
- oj no dobra wiem co próbujesz mi powiedzieć. Tak będę ostrożna i nie będę odwalać już takich głupot.
- no mam nadzieje bo inaczej wiesz, bilet kupuję , przyjeżdżam po ciebie i idziesz ze mną na uniwersytet Paryski. Kapiszi ?
- tak , tak juz się tak nie denerwuj. będę najbardziej zdyscyplinowaną i spokojną osobą w całym Los Angeles, oki ?
- obiecujesz ?
- ja wręcz przysięgam.- odpowiedziała po czym roześmiała się i przytuliła przyjaciółkę tak mocno jak tylko potrafiła.
- trzymaj się , twój pociąg już jedzie. - pośpieszyła po czym wręczyła przyjaciółce małe ozdobne pudełeczko i odeszła.
- pa pa- zdążyła tylko wyszeptać blondynka po czym weszła z pośpiechem do wagonu. pociąg był dość nowoczesny, oczywiście nie obło by się bez porysowanych kluczami szyb czy bazgrołów na drewnianych stolikach. Dziewczyna przeszła powoli między drzwiami spoglądając tylko na bilet i szukając swojego przedziału.
- bingo.- mruknęła odnajdując dobre drzwi i chwyciła powoli za klamkę.
cały przedział był pusty i co dziwne czystszy niż pozostałe.
Nastolatka uniosła powoli i z bezradnością swoją walizkę po czym położyła na przeznaczone miejsce by w końcu móc odsapnąć. Jednym spokojnym ruchem zdjęła z siebie białą marynarkę i złożyła ją zostając tym samym na bluzce na ramiączka i spodniach od garnituru damskiego. usiadła przy oknie po czym na słuchawkach włączyła muzykę klasyczną, Jej spojrzenie gdzieś znikło w lasach oraz jeziorach
mijanych po drodze.
,, chciała bym zapomnieć , móc rozkoszować się dniem bez myślenia o tym co się wtedy stało ale nie mogę. To już mnie dopadło i tak łatwo nie odpuści. Każdy tak ma czyż nie ?, gdy dzieje się coś co nie ma żadnego realnego i sensownego wytłumaczenia, wtedy nazywają to cudem ,,, więc czy ja też mogę nazwać tego mężczyznę cudem ? , cudem który mnie uratował ? ... kimś kto na moich oczach wzniósł sie w powietrze i odleciał na czarnych ogromnych i pięknych skrzydłach. Chyba tak.. chyba mogę nazwać go cudem. ''
***
-przystanek port lotniczy Beauvais- Tille !!!- dźwięk kobiecego przerywanego głosu wybudził blondynkę ze stanu zamyślenia.
- no to pora się zwijać.- mruknęła sama do siebie po czym zdjęła walizkę i ruszyła do wyjścia z pociągu przeciskając się pomiędzy spoconymi i niemiłymi ludźmi.
- patrz jak chodzisz ! wywłoko.- warknęła jedna ze starszych pań z trwałą na głowie i czekającym do zapalenia w jej ręce papierosem.
- jasne, przepraszam.- wypaliła otępiała dziewczyna po czym z trudnością wyszła i stanęła przy informacji.
- lot do Los Angeles przez Toronto i Las Vegas za pół godziny, osoby podążające do odprawy prosimy o pośpieszenie się.- ,, znów ten sam głos.'' - pomyślała i ruszyła w stronę odpraw co zajęło jej mniej niż przypuszczała. Stała teraz spokojnie i czekała tylko na samolot.
Nagle dźwięk dzwonka rozbrzmiał zagłuszając rodzinne kłótnie i smutne pożegnania par.
- Hej skarbie.. jak się czujesz z tym ,że mnie opuszczasz ? - mruknął do telefonu smutny głos.
- dobrze wiesz ,że źle ale czuje ,że tam będzie mi lepiej .. ty z resztą też się przeprowadzasz Oliver. - powiedziała spokojnie i przetarła twarz ręką.
- wiem.. po prostu dziwnie mi z tym ,że już nie będę cię tak często widywał ani w szkole ani w moim łóżku.- dodał i zaśmiał się chamsko.
- Oli ! zboku jeden .. przecież będziesz do mnie przyjeżdżał.
- no niby tak .. ale te odstępy czasu, wiesz jak to na mnie działa.
- źle .. wiem ,wiem ale musisz się przyzwyczaić skarbie.
- spróbuję ale niczego nie obiecuję.
- muszę kończyć , i wyłączać telefon bo zaraz odlatuję.
-jasne , trzymaj się skarbie kocham cię.
- ja .. em ciebie też.- dodała z wymuszoną wolą i rozłączyła się.
,, taki zwiazek nie ma sensu tym bardziej ,że już chyba nic do niego nie czuje.''- mruknęła do siebie pod nosem po czym weszła na pokład samolotu.
,, od tego momentu zaczynam nowe życie, nowe ja .. nowy start.. i żadne duchy przeszłości nie będą mnie już męczyć.''.
################################
Tak wchodzi do gry Vanessa spoko jeśli nie ogarnięcie postaci bo odrazu pisze , ich losy się niedługo połączą wiec nie będzie z tym problemu.. :)

EvilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz