Zaczyna coraz bardziej padać, więc przyśpieszam kroku. A już po dzięsięciu minutach bięgnę przez ulicę Paryża jak zawodowy biegacz, gdyż nie chcę całkowicie zmoknąć.

Wbiegam do hotelu i odrazu idę do naszego pokoju i... Nie wiem co mam ze sobą począć. Nagle zdaję sobie sprawy, że bez Destiny moje życie jest... Nudne i puste. Naprawdę ją kocham, zaryzykował bym nawet stwierdzenie, że jest miłością mojego życia.

A może faktycznie tylko wszystko utrudniam...? Może nie jestem wart tak wspaniałej dziewczyny jak Tiny? Nie wiem.

Stwierdzam, że nie mogę tak siedzieć w pokoju, muszę się czymś zająć. Obojętnie czym. Po jakichś 2 minutach poprostu wyciągam z szafy walizki i zaczynam pakować nasze ubrania. Przecież o 16 mamy samolot, a jest aktualnie 9 rano. Ale i tak boję się, że Destiny nie wróci na czas, no bo widziałem te kolejki...

Spakowanie wszystkich naszych rzeczy nie jest zbyt czasochłonne, dlatego po niecałej godzinie ponownie nie mam co ze sobą zrobić... Dlatego włączam telewizor i komplenie nie obchodzi mnie, że program w nim jest po francusku i rozumiem tylko pojedyńcze słowa. Muszę się czymś zająć.

Po jakimś czasie słyszę dzwonek mojego telefonu, który leży na drugim końcu pokoju hotelowego, więc odrazu zrywam się z kanapy, gdyż mam wrażenie że to Destiny. Okazuje się jednak, że to moja mama. Odbieram czując szybsze bicie serca. Mam wrażenie, że nie rozmawiałem z nią jakieś tysiąc lat... Kiedy w rzeczywistości było to tylko kilka tygodni.

Jednak nie wiem dlaczego, mam wątpliwości czy odebrać. Może mam wiadomość, że jeśli usłyszę jej głos, popłaczę się jak małe dziecko? Za bardzo to wszystko przeżywam, ale cóż.

Decyduje się jednak odebrać.

-Halo?- staram się brzmieć szczerze, wesoło. Przecież przebywam teraz na obozie w środku lasu...

-Cześć synku. Miło cię słyszeć! Opowiadaj, jak tam na obozie?

-Jest wspaniale mamo. Wszyscy są bardzo mili, widziałem tyle cudownych miejsc.- próbuję to powiedzieć tak, żeby to chociaż brzmiało realnie.

-Ah tak.- odzywa się moja mama a ja wywracam oczami, bo już wiem, że mi nie wierzy- A co u Destiny? Rozmawiałam z tatą Destiny, Johnem. Mówi, że nie rozmawiał z nią wogóle. Jest ciekawy co u niej. Czy dobrze się czuje i tak dalej...

-Czemu miałaby się żle czuć?-marszczę brwi.

-Nath... Chodzi o Isabell, przecież wiesz.

-Ah no tak. Wszytsko jest okej. -zapewniam ją.

Czemu tak mówię, przecież sam w to coraz bardziej wątpie... Chcę spławić mamę, czy może gdzieś w środku mnie nie chcę dopóścić do siebie informacji, żę z Tiny jest coś nie tak? To trochę żałosne.

Rozmawiam z mamą jeszcze kilka minut, po czym mówię jej że muszę już kończyć. Rozłączam się i ponownie biorę się za oglądanie telewizji.

***

Budzi mnie trzask trzwi. Zaraz... "budzi"? Kiedy ja zasnąłem? Rozglądam się po całym pokoju i dostrzegam Destiny stojącą w drzwiach. Wygląda żle, jest cała przemoczona, włosy ma potargane, a tusz spłynął z rzęs na policzki. Ale to przez deszcz. Dodatkowo patrzę na zegarek. Jest 18. Spóżniliśmy się na samolot! Wstaję z kanapy, żęby podejść do destiny i ją przytulić, jednak kiedy to robię, ona odsuwa się odemnie.

-Spakowałeś nas? To dobrze... Zbieraj się, jedziemy na lotnisko.

-Emm... Spóżniliśmy się na samolot do Rzymu.- stwierdzam.

-A kto powiedział, że lecimy do Rzymu? Lecimy do San Francisco. A potem do domu...

***

Droga na lotnisko, lot samolotem... Wszystko mija nam w milczeniu. Nie odzywamy się do siebie ani słowem. Szczerze mówiąc, nie tak wyobrażałem sobie że nasza "przygoda" skończy się tak... ponuro? Czy to dobre słowo? Isteniej wogóle odpowiednie słowo, żeby opisać sytuację między nami?

Napięta atmosfera między nami rozlużnia się, kiedy oboje zasypiamy. Przynajmniej w śnie mam trochę spokoju od moich chorych retorycznych pytań w sprawie tego, co dzieje się aktualnie z Destiny.

Gdy otwieram oczy, Destiny już nie śpi, tylko czyta coś bazgrze w notatniku, tym samym, w którym miała listę. Ignoruję ten fakt i uśmiecham się do niej licząc, że to naprawi nieco sytuację między nami.

-Dobrze, że już wstałeś.- odzywa się a jej ton wydaje mi się trochę bardziej przyjazny niż wczoraj- Zaraz lądujemy...



Do końca książki zostały jakieś dwa rozdziały. Po zakończeniu mam zamiar zacząć pisać drugą część i jeszcze jedno inne, luźne opowiadanie pod tytułem "We Don't Talk Anymore" :3 Do następnego. c:

If Only  [Zakończone] (w trakcie korekty)Where stories live. Discover now