Rozdział 9:

109 9 0
                                    

Kolejka do Luwru ciągnie się i ciągnie... A mnie to przeraża. Czeka nas co najmniej cztery godziny czekania. Bez sensu. Jeszcze do tego może spóżnimy się na samolot...

-Destiny, może by tak sobie darować?- zasugerowałem delikatnie, a ona w odpowiedzi popatrzyła na mnie jak na wariata po czym pokręciła głową.

Popatrzyłem zaniepokojony na niebo.

-Tiny...- marudziłem- Odpuśćmy to sobie, zaraz będzie padać.

-Nathan, proszę cię przestań.- odpowiada wywracając oczami.

-No ale, nic się nie stanie jeżeli nie zobaczysz ten Mona Lisy.

-A co się stanie jeżeli trochę poczekamy i ewentualnie zmokniemy? Zgadza się, różnież nic! - wydaje się być coraz bardziej wkurzona- A ja muszę wypełnić listę, przecież to jeden z punktów.

-Ale po co ci to! Co się stanie jeśli nie wypełnisz tej listy?! Po co jest to wszystko?!

-Przekonasz się o tym niedlugo.- mowi oschle i odwraca się do mnie plecami.

-Destiny...- wzdycham i wywracam oczami.

-No co?!- mówi ostro.

-Może gdybyś powiedziała mi po co to wszytsko,nie kłócilibyśmy się teraz.- odpowiadam najspokojniej jak mogę.

-Po pierwsze, nie twoją sprawą jest po co to robię, po drugie, mam potrzębę w niemówieniu ci o co chodzi, po trzecie, wkrótce sam się przekonasz i po czwarte, MY SIĘ NIE KŁÓCIMY!- syczy mi prosto w twarz.

Zarówno ja, jak i ona milczy. Nie wiem co mam odpowiedzieć, ona chyba też nie. Jej twarz nie wyraża żadnych uczuć. A jej oczy są takie... puste. Nie wiem... Już nie wiem co myśleć.

-Powiedz mi...- mówi - Dlaczego tu ze mną przyleciałeś? Dlaeczego zgodziłeś się na wszytsko, co ci tylko podpowiedziałam?

-Bo cię kocham. Czy to nie jest oczwiste?

-Nie. Nic już nie jest dla mnie oczywiste. A teraz powiedz... Co sobie pomyślałeś o mnie kiedy pierwszy raz mnie zobaczyłeś...?- widzę jak łzy napływają jej do oczu, a ja nie mam bladego pojęcia czemu. Nic jej nie zrobiłem.

-Że jesteś piękna.

-No właśnie... - mówi z wurzytem- Wszyscy tak mówią. Wszyscy najpierw zauważają to, co tak bardzo przyziemne... Czemu tak jest?

-Bo jesteśmy tylko ludżmi, Tiny.

-Tak... Tylko ludżmi. Tylko potworami. I tylko aniołami... - szepcze dziewczyna, tak, że ledwo co słyszę.

-Destiny proszę, wrcajmy do hotelu. Odpóśćmy to sobie... - mówię czując na skórze pierwsze krople deszczu.

-Jeżeli chcesz to wracaj... Ja się stąd nie ruszę. Tak, tp dobry pomysł. Odejdż Nathan! Nie potrzebuję cię... Tylko mi wszystko utrudniasz!- mówi mi prosto w twarz

Oł. Trochę zabolało. Patrzę na nią przez chwilę zszokowany ale widząc jej nieugiety wzrok mogę tylko odwrócić się i odejść... Tak też robię.

Odchodzę szybkim krokiem. Trzeba być głupim, żeby nie zorientować się że Destiny lekko delikatnie mówiąc była na mnie zła. Ale za co? Co takiego żle zrobiłem? Może to przez to, że nie chciałem tam czekać, tylko wrócić do hotelu... Co ja wygaduje, to NAPEWNO przez to.

Z każdym krokiem, z którym oddalam się od Luwru, mam coraz większą ochotę wrócić tam i jednak z nią zaczekać. Czuję że zrobiłem żle, że jednak powineniem jej ustąpić. Ale jednak powiedziała, że "Tylko wszytsko utrudniam" I chociaż zdaję sobie sprawę, że powiedziała to w przypływie złości, to i tak jestem na nią za to trochę zły.

If Only  [Zakończone] (w trakcie korekty)Where stories live. Discover now