17. Udany prezent urodzinowy

1.4K 83 14
                                    

~Draco~

     -Kupiłam ci na twoje urodziny Draco niezwykły prezent.

-Urodziny mam za pare miesięcy...

-Kogo to obchodzi.

To mówiąc podała mi prezent opakowany w różowy, szeleszczący papier. Okropieństwo, a jeszcze wszyscy siedzieliśmy przy stole gdyż była pora obiadowa.

-Gustowny...

Mruknął Blaise wywołując tym komentarzem uśmiech na mojej twarzy.

-Sama go opakowałam... Domyślając się, że uwielbiasz ten kolor.

-Dzięki Wiki.

Powiedziałem całując ją szybko w policzek. Rozpakowałem prezent, a tam...

-Stringi...

Skomentowała Pansy to co ja z obrzydzeniem trzymałem w ręku.

-Różowe...

Dodał Blaise, a ja rzuciłem to na stół z odrazą.

-Podoba ci się Smoczusiu? To jest największy szyk mody wsród chłopaków, którzy kochają seks ze swoją przyszłą żoną.

Dookoła siebie słyszałem wszędzie szydercze śmiechy ludzi. Ta dziewczyna zrobiła ze mnie pośmiewisko ale nie mogę teraz odpuścić ponieważ Granger, przepraszam Snape miała zrobić się zazdrosna.

-Są piękne kwiatuszku.

Wydukałem, kopiąc w kostkę śmiejącego się kumpla.

-Ubierzesz je dzisiaj na nasze małe bara bara?

-Jak sobie życzysz malinko.

-To ja ubiorę ten strój zadziornej kocicy. Pamiętasz jak ci się podobał?

-Jasne... Ten czarny.

-Nie... To był strój wróżki! Zadziornej kocicy jest różowy... Pamiętasz, że to twój ulubiony kolor?

I w tym momencie Pansy zaryła nosem w talerz z kotletem i surówką śmiejąc się z tej kompromitującej rozmowy, którą słyszała cała szkoła.

~Hermiona~

     Pierwsza lekcja w dzisiejszym dniu. Od kiedy wczoraj moja matka powiedziała wszystkim prawdę nikt nie rozmawiał ze mną. Byłam jak niewidoczna... Jakby ściana mnie wchłonęła. Te uczucie jest straszne... Ale powoli zaczynam to rozumieć. Okazało się, że najlepsza przyjaciółka Chłopca Który Przeżył jest córką Śmierciożercy. Niezwykłe... Prawda?

     -Witam kochani! Nazywam się Esme Snape i będę prowadziła Obronę przed Czarną Magią. Mam nadzieje, że ten przedmiot przypadnie wam do gustu i nie będziecie robili mi żadnych problemów w tym roku.

-A teraz... Zaczniemy od...

-Pani profesor?

-Tak?

Spytała moja matka patrząc zdziwiona na Harry'ego, który zagadał ją.

-Jak to jest mieć za córkę Gryfonkę mimo, że służy się Czarnemu Panu?

Już chciałam mu jakoś nieprzyjaźnie odpowiedzieć, kiedy zobaczyłam minę mojej mamy, która zwróciła wzrok w moją stronę. Mina mówiła: sama sobie poradzę. Zostaw to mnie.

-Posłuchaj Potter. Może nie jestem zbyt dumna z tego, że moja córka jest wsród takich gamoni i nieudaczników jakimi są Gryfoni ale jak widać ktoś musi ratować imię waszego domu.

-Pani pasuje do swojego męża... Obydwoje myślicie, że pozjadaliście wszystkie rozumy.

-Zajmie się pan lekcją, panie Potter.

-Gdyby umiała pani je jeszcze prowadzić, pani Snape.

-Szlaban panie Potter! Dzisiaj o osiemnastej u mnie!

-Ale to pierwszy dzień!

-A ja mam to gdzieś i wiec panie Potter, że gdyby nie to, że Gryffindor to także dom mojej córki odjęłabym panu już ze sto punktów.

-Jak pani śmie...

-Idź do swojej opiekunki, Potter! I powiedz jak się zachowałeś.

-Ale...

-Serenka, odprowadzisz go?

-Ja?

-Tak...

-Dobrze.

To mówiąc wyszłam z czarnowłosym czekającym już przed drzwiami.

                      ~~~~

I jak podoba wam się rozdział? Co myślicie o Wiktorii i jej prezencie dla Draco?

Co się wydarzy podczas odprowadzania wybrańca do nauczycielki? Dowiemy się tego w następnym rozdziale.

Piszcie komentarze!

~Black~

Pobawimy się w miłość? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz