Rozdział 30 - Świątynia

23 3 0
                                    

Dziewczyna przestudiowała księgę w ciągu jednego dnia. Pierwszym jej spostrzeżeniem było czytanie między wersami, to dzięki temu odnalazła swój pierwszy cel podróży. Pierwszy, ponieważ żeby dostać się do właściwego miejsca trzeba było zdobyć części klucza jak i wskazówki dotyczące położenia Świątyni boga Re. Miała wyruszyć na północ, miejsce znajdowało się bliżej niż przypuszczała. W Red Rose znalazła sklep z ubraniami, które idealnie nadawały się na misję. Pożegnawszy się najpierw z Sabertooth, dziewczyna wyruszyła ze swoim Exceedem.

Znajdowała się w górach, niedaleko swojego celu. Szła wąską ścieżką górskiego zbocza, zerkając na mapę co jakiś czas. Marshmallow leciał obok niej, z łapkami założonymi na piersiach rozglądał się za czymś godnym uwagi.

- Jesteś pewna, że dobrze to odczytałaś? – zapytał w pewnym momencie.

- Nie wierzysz w moje umiejętności?

- Uwierzę dopiero jak się tam znajdziemy.

- Jak chcesz, potem mina ci zrzednie.

- Phi, nie wiadomo. Jak wrócimy, popracujmy nad moją magią. Chcę wypracować coś takiego jak Lily.

-Całkiem ciekawy pomysł. – Mad uśmiechnęła się delikatnie. – Nancy i Celi zrobi się głupio, gdy ci zobaczą.

- A co jeśli one nie wrócą?

Zapadła chwilowa cisza. Oboje spuścili wzrok, przypominając sobie minione wydarzenia. Mimo że nie Marsh nie był obecny, doświadczył ich skutków. I nie były przyjemne. Tęsknił za Celią, chociaż minęły dopiero tydzień. W tym czasie dowiedzieli się, że jakaś pomniejsza wioska została zniszczona przez przedziwną siłę, a sprawca umknął z miejsca zdarzenia. Dzięki temu wiedzieli, gdzie przebywa Nancy. Zanim wyruszyli, spędzili jeszcze sporo czasu z Saertooth. Rogue był strasznie rozdrażniony, podnosił głos za każdym razem, gdy Yukino poruszała temat zbiegłej blondynki. Wtedy wywiązywała się kłótnia między Smoczymi Zabójcami, którą Madison musiała łagodzić mocnym uderzeniem w łepetynę.

- Wrócą. – Mad podniosła głowę i uśmiechnęła się.- Wszystkim to powtarzam i tobie też. Bo kto będzie w nie wierzył jak nie my?

- Madison... - Marsh otworzył szerzej oczy ze zdumienia, po czym uśmiechnął się szeroko, szczerząc swoje białe kły.- Masz rację, nie możemy się załamywać.

- I takie podejście lubię.

Kilka minut później zauważyli jak ścieżka zakręca ostro w bok, wprost do ciemnej jaskini. Mad uniosła rękę na wysokości twarzy i szepnęła tylko:

- Lumos activa.

Mocne światło rozświetliło jaskinię, która okazała się być głębokim tunelem. Wymieniła porozumiewawczo spojrzenia z Marshmallowem i ruszyła przed siebie. Na zimnym kamieniu widniały malunki, przedstawiające różne sceny z udziałem boga Re. Mad zerknęła na swojego kompana i uśmiechnęła się triumfalnie. Obrazy ciągnęły się daleko, dziewczyna śledziła je wzrokiem, zastanawiając się, co dokładnie przedstawiają. Od pewnego momentu zaczęło się robić chłodniej, a minerały spływające po ścianach powoli zaczęły zatrzymywać się i zamarzać.

- Ale zimno... -mruknął Marshmallow.

- I mi to mówisz? – Mad zmarszczyła brwi. – Ty masz chociaż futro. Wyjmę płaszcz, dobrze, że go kupiłam.

Zatrzymali się na chwilę. Dziewczyna nie gasząc światła, otworzyła plecak i wyciągnęła z niego czarny płaszcz, który od razu zarzuciła na ramiona i zawiązała przy szyi. Plecak założyła pod niego, aby wygodniej się go niosło. Ruszyli dalej, do momentu, w którym Madison poczuła skrzypienie pod butami. Biały śnieg zajmował całą posadzkę, wiatr zmagał się falami, rozwalając jej grzywkę. Tym samym mogła dojrzeć koniec tunelu, który oświetlany był przez światło od drugiej strony.

W Świecie Fairy TailWhere stories live. Discover now