Rozdział XIV - "Szansa na nowe życie"

1.3K 100 19
                                    

Nikogo nie widzę. Jest po prostu pusto, tak jak myślałam - matka zapomniała zamknąć drzwi, normalne. W tej dzielnicy Toronto nie ma włamywaczy, więc nie musi martwić sie, że zostanie okradziona. Nie ma takiej możliwości. Idę po torbę na górę. Wchodzę cicho po schodach na wypadek, gdyby ktoś był na górze, ale nikogo nie ma. Widzę swoje drzwi, ostatni raz w swoim żałosnym życiu. Otwieram je i widzę szafę. Wyciągam moją torbę. W drugiej ręce trzymam torebkę, idę z nią do łazienki, zapakowałam wszelkie potrzebne rzeczy. Następnie wracam do mojego pokoju. Bezkresna otchłań żałości jest tym, co mnie otacza. Oczywiście mowa o moim "byłym" pokoju. Nigdy go nie lubiłam. Z kieszeni wyciągam telefon, otwieram galerię i ostatni raz oglądam zdjęcie Shawna, mimo, że nie był taki za jakiego go brałam to bardzo mi się podobał. Miłości się nie wybiera. Nawet, jeśli człowiek zakochuje się w jakimś pieprzonym Alfonsie, który tylko czeka na to, by kogoś sprzedać do jakiegoś jebanego burdelu. O nic więcej nie chodzi. Tylko o pieniądze. W tych czasach zawsze chodzi o pieniądze. Gdyby nie było pieniędzy to może moja rodzina nie popadłaby w patologię, mój adopcyjny ojciec by nie zbankrutował, a moja matka nie kazałaby mi iść do pracy, żeby zarabiać na naszą rodzinę i na siebie. Mam tak mało lat, a od dziecka zmuszona jestem, by zachowywać się jak dorosła.

- Dobra, musimy się przygotować. Dziś wielki dzień. Nowy etap życia Sally. - usłyszałam cichy głos dochodzący z dołu oraz donośny trzask drzwi.

O nie. Wrócili. I co ja mam teraz do cholery zrobić? Przystanek jest blisko domu, muszę jakoś uciec z domu. Na zegarku godzina wskazuje 5 min do odjazdu autobusu. To jest moja ostatnia szansa.

- Haha! Z pewnością ją zaskoczymy naszą obecnością. Porwiemy ją do naszej zabawy, na pewno będzie szczęśliwa. Przecież chodzi nam o jej dobro. - słychać głos Shawna.

PRACA W BURDELU TO MA BYĆ PRZYJEMNOŚĆ?! Nie wiem, gdzie i w jaki sposób miałoby to sprawiać przyjemność. Te słowa przekonały mnie, że nie mam wyboru. Muszę skoczyć z okna. To jest pierwsze piętro, niestety z salonu jest wielki widok na miejsce mojego upadku, więc na pewno zauważą. Nie mam wyboru. Otwieram okno.

- Idę na górę, wezmę kilka rzeczy z jej pokoju. - słychać głos mamy.

Nie mam wyboru. Wchodzę na parapet. Ostatnia szansa. Rzuciłam torbę i torebkę. Na moje szczęście nic się nie rozsypało. Autobus podjechał na przystanek. Skaczę. "Auć", moja noga! Boli. Nie mam wyboru, muszę się ratować. Zabieram torby i patrzę szybko na szybę. Widok Shawna patrzącego na okno i krzyczącego wzrokiem słowo "Sally?!" mocno mnie przeraził. Zaczęłam ostatkiem siły biec. Dobiegłam do autobusu.

-Sally! Co Ty robisz?! - słychać krzyk Shawna, który zaczął biec w moją stronę.

- Nigdy mnie nie znajdziecie żywej... - autobus odjechał. Zajęłam miejsce w autobusie. Położyłam na ziemię swój bagaż i widzę Shawna, który próbuje biec za autobusem. Nie udaje mu się nas dogonić. Dyszy. Leży na ziemii i wydaje jednogłośny krzyk, który słychać, aż tutaj:

- Nieeeee! Sally! Proszę... Nie zostawiaj mnie samego...

Nie ma proszę, Shawn. Nie możesz mnie już błagać. Nie po tym, co chciałeś mi zrobić. Plan się nie udał, tak? Dlatego jesteś zły!?! Pieprzony gnojek. Nie wierzę, że w tej chwili on dalej gra. Dopiero teraz zorientowałam się, że na autobusie napisane są nazwy trzech miast. Dwóch przez które będę przejeżdżać i jednego docelowego. Będę musiała znowu uciec. Mam troszkę czasu. Podróż będzie trwała trzy dni. Dam sobie tydzień, zanim przeszukają te miasta trochę zajmie. Na pewno zdążę. Najgorsze, że nie mam noclegu. Będę musiała coś znaleźć, nie mam za wiele pieniędzy, coś oszczędziłam, ale na wiele nie wystarczy. Co w tej sytuacji zrobić? Może ktoś potrzebuje gospodyni domowej? Zapytam po mieście. Może ktoś mnie zatrudni? Czas pokaże. Chciałabym zobaczyć teraz minę tej dwójki.

Zaczął padać deszcz.

Czuję, że to będzie długa podróż...

***

Ostatnia godzina podróży. Przynajmniej tak ogłosił kierowca. Przejechaliśmy dwa miasta, które wyglądały tak bajecznie, że nie da się tego opisać. Ciężko nie zwrócić uwagi na ten malowniczy krajobraz Kanady. Piękne góry, jeziora, a wszystko tak błyszczy... Ah, właśnie dlatego nie żałuję przeprowadzki do Kanady z Anglii. To była najlepsza decyzja życia. Rozmyślam właśnie o tym, że gdyby moi rodzice nie zmarli, a ojciec nie zabiłby matki, sam też nie ginąc ten horror nie miałby końca, a ja nigdy bym tutaj nie przybyła... Zbiegiem okoliczności jest to, że moje życie to ciągłe pasmo porażek i błędów życiowych. Nigdy nie uda mi się sprawić, że będę czuć się szczęśliwa. Myślałam, że Shawn mi w tym pomoże, że moja matka zacznie mnie prawdziwie kochać... Wszystko jak zwykle pierdolnęło. Nie wierzę w to, że naprawdę można być tak mocno pechową osobą. Czy naprawdę nie mogę być szczęśliwa, bo moi rodzice nie potrafili mi tego zapewnić? Miejmy nadzieję, że nie.

- Jesteśmy na miejscu, dziękuję za skorzystanie z naszych usług. Życzymy przyjemnego pobytu. - usłyszałam głos kierowcy.

Nareszcie dojechaliśmy na miejsce, ale dalej pozostała kwestia, gdzie mam zamieszkać?

- Dzień dobry. Widzę, że przyjechała panienka do nas na stałe? - zobaczyłam starszą kobietę na oko w wieku mojej babci. Koło siedemdziesięciu lat.

- Dzień dobry, tak. Właściwie nikogo tutaj nie znam, szukam jakiegoś mieszkania i pracy... - powiedziałam nieśmiało.

- To się dobrze składa. Potrzebuję gospodyni domowej. Może jesteś zainteresowana? - zapytała miłym głosem.

- Oczywiście! Byłoby super. - odpowiedziałam z radością.

- W takim razie zapraszam za mną, mieszkam za rogiem.

Zabrałam bagaż i ruszyłam za babcią. Zobaczyłam wielki biały dom, spodziewałam się jakiegoś małego domku starszej daty, a trafiło się takie piękno. Może zdarzają się jednak cuda w moim życiu? Wchodzę do domu, a widok środka był tak niesamowity, że aż zaniemówiłam.

- Czym właściwie mam się zajmować?

- A co panienka taka niecierpliwa? Zapraszam do kuchni, zaparzę herbatkę i porozmawiamy. Zapraszam. - miłym głosem oraz gestem skinięcia dłoni zaprosiła mnie ku kuchni.

- Dziękuję bardzo, jest Pani dla mnie taka miła...


---
Czy Shawn odnajdzie Sally, która znajdzie nową pracę?
Czy Sally zostanie na stałe w mieście, czy może ucieknie przed rzeczywistością?
Jak potoczą się jej dalsze losy?
Czy faktycznie ucieczka była jedynym rozwiązaniem?

Na te pytania i wiele innych poznacie odpowiedzi w kolejnych rozdziałach. Możecie na nie odpowiadać w komentarzach, zobaczymy czy się sprawdzą.

Uprowadzona |S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz