Rozdział VII - "Chwila słabości"

2.9K 140 40
                                    

Ciekawi mnie, co on ma mi do powiedzenia. Emocje potęgują się we mnie coraz szybciej. W głowie tylko te jedne słowa: "No wyduś to z siebie". W głębi duszy boje się, że będzie to coś strasznego. Przerywam swoje myśli, gdy słyszę jego głos:

- Chciałem Ci tylko powiedzieć, że znaczysz dla mnie wiele. Mimo, że tak krótko się znamy, to wiem, że jesteś kimś, z kim dogaduję się bardzo dobrze. Sally, możemy rozpocząć nowy etap naszego życia i przejść na przyjaźń? Wiem, że na tą chwilę była to tylko luźna znajomość, ale chcę Cię mieć coraz bliżej siebie. Poświęcam całego siebie, by Ty byłaś szczęśliwa - powiedział bardzo pewnie. - Mam nadzieję, że się zgodzisz, bo dłużej nie mogę z tym zwlekać.

No cóż. Brunet także jest dla mnie dość bliską osobą, nie wiem, co bym bez niego zrobiła. Można spróbować, tym bardziej, że w głębi duszy mam nadzieję, że kiedyś będziemy kimś więcej, ale skoro on chce tylko przyjaźni? Czemu nie.

- Zgadzam się, Panie Mendes. Zostańmy przyjaciółmi. - puściłam w jego stronę, typowe dla jego osoby "oczko" i z lekkim uśmieszkiem przytuliłam się w niego bardzo mocno. Czułam każdy jego mięsień, za każdym razem mocno mnie to podniecało. Jesteśmy w takim wieku, że kiedyś może dojdzie między nami do czegoś. Może ktoś mógłby pomyśleć sobie o mnie słysząc moje myśli, że jestem jakąś puszczalską ździrą, ale... z nim to całkiem, co innego. Kocham go - jak przyjaciela, ale i tak dalej wierzę, że nasza znajomość zaowocuje, nie chcę jej stracić. Chcę, by trwała jak najdłużej.

- Może masz ochotę na jakiś film? - wyszczerzyłam się do niego szybkim ruchem warg.

- No dobra, ale oglądamy horror! - odpowiedział natychmiastowo.

- Shawn, przecież wiesz jak ja nienawidzę horrorów. Boję się ich, mimo, że jestem twardą kobietą to w głębi duszy jestem małym dzieckiem, które nadal boi się duchów i wszelkich upiorów, nawet ekranowych. - ze strachem w oczach odpowiedziałam brunetowi.

- Oto właśnie chodzi, uwielbiam Twoją bliskość, będziesz mogła się do mnie przytulić. - uśmiechnął się szeroko, pokazując swoje bialutkie ząbki.

Uwielbia moją bliskość? A to ciekawe, mamy podobny sposób myślenia. Ja także uwielbiam jego bliskość, ale nie mówię o tym głośno, wstydzę się. Nawet przed nim. Przecież jesteśmy przyjaciółkami, tak? Powinnam być z nim szczera... ale może nie w takich momentach jak ten.

- No dobra, ale ja wybieram! - odpowiedziałam ze szczęściem w oczach spowodowanym odpowiedzią ciemnookiego.

- Eh, niech Ci będzie. Byleby był straszny.

***

- Halo, Sally. Wstawajcie kochanie, musicie coś zjeść, pewnie jesteście głodni. - usłyszałam głos mamy.

Chwila, jak to "jesteśmy". Otwieram oczy, leżę w piżamach na łóżku w swoim pokoju, wtulona w Shawna, śpi w bokserkach, bez koszulki. Na stoliku leży wyłączony laptop. Musiałam usnąć podczas oglądania filmu, a on mnie przebrał i ułożył do spania. Kochane, ale moja matka to zauważyła, ciekawe co musiała sobie o nas pomyśleć? W sumie - co mnie to obchodzi. Mogła nas widzieć nawet jak się ostro pieprzymy. Nie obchodzi mnie jej zdanie, jej myśli. Muszę go obudzić. Zaczynam nim lekko potrząsać.

- Shawn, musimy wstać, śniadanie. - wołam go lekkim głosem.

Widzę jak otwiera lekko swoje oczka. Jest wyjątkowo seksowny jak się budzi. Rozkłada swoje ręce na obydwie strony świata, rozprostowuje się i lekko rozciąga.

- Dzień dobry, kochanie. Jak Ci minęła noc, nie przygniotłem Cię przypadkiem? - z lekkim uśmieszkiem na ustach wykazuje swoje zadowolenie ze snu.

- Nie, spało mi się nadzwyczaj wygodnie. To chyba Twoja zasługa. Dziękuję, że mnie wczoraj ułożyłeś. Nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła. Mój ukochany stalkerze.

- Obserwowałem Cię przez noc, słodko spałaś. Gdy byłem pewny, że czujesz się bezpieczna w moich ramionach i spokojnie uśniesz mogłem usnąć razem z Tobą. Nie chciałem żeby śniły Ci się koszmary. Nie lubię patrzeć jak cierpisz. - odpowiedział kochanym głosem.

Troszczy się o mnie, bardzo miłe z jego strony. W końcu tak robią przyjaciele, przynajmniej tak mi się wydaje. Nigdy nie miałam męskiej wersji przyjaciela. Z Caroline to nie jest to samo. Ona nie jest już moją przyjaciółką. O nie, całkowicie zapomniałam o śniadaniu.

- Musimy iść na dół. Ubieraj się! - odpowiedziałam stanowczo wyskakując z łóżka.

- A jakiś buziak na dzień dobry? - spytał z uśmieszkiem na ustach.

- Na buziaka to trzeba sobie zasłużyć! A teraz wstawaj, bo będę musiała użyć siły, a tego raczej nie chcesz.

- No już, już. Nie musisz mi grozić moja kochaniutka.

Wstaliśmy oboje, przebrałam się na szybko w jakieś luźne ciuchy, a Shawn ubrał swoje wczorajsze ciuchy. Zeszliśmy na dół, przy stole siedziała moja mama i moja przybrana siostrzyczka.

- Dzień dobry, nazywam się Shawn. - odpowiedział grzecznie przysiadają się do stołu.

- Dzień Dobry! - odpowiedziała swoim leciutkim głosem moja przybrana siostrzyczka.

- Cześć, Shawn. Jestem Sara Rain, miło mi Cię poznać. Siadajcie już, pewnie jesteście głodni. Jak się spało?

- Bardzo wygodnie. - posłałam szczery uśmiech chłopakowi.

- Ja również nie narzekam. - odwzajemnił mój uśmiech.

- Nie wątpię. Przygotowałam dla was jajecznicę, macie ochotę? - wydała delikatny uśmiech. - Sally, dzwoniłam do mojej przyjaciółki, gdy tylko lepiej się poczujesz, będziesz mogła zacząć u niej pracę. Po szkole oczywiście. Musisz nadrobić zaległości, od jutra zaczyna się nowy tydzień, więc mam nadzieję, że będziesz miała na tyle sił, by iść do szkoły?

Wiedziałam, że ona nie odpuści. Musiała wreszcie kiedyś zacząć ten temat. No nic, najwyżej mnie to nie ominie. Trudno, jakoś przeżyję. Jeśli chcę normalnie funkcjonować to raczej nie będę miała wyboru. A co do szkoły - mam masę zaległości w nauce, muszę to nadrobić zanim zacznę nową pracę. Niestety. Wystarczająco odpoczęłam, od jutra zacznę naukę. Dzisiaj chcę spędzić czas z moim przyjacielem.

Słychać pukanie do drzwi.

- Ja otworzę. - odpowiadam sprawnie i lecę w stronę drzwi.

Otwieram drzwi, a w nich widzę znajomą sylwetkę, która zbliża się w stronę futryny.

- David? S-Skąd się t-tu wziąłeś? - odpowiadam z przerażeniem.

- Chciałem odwiedzić moją starą znajomą, nie cieszysz się? - wyszczerzył się do mnie i podchodzi, by mnie przytulić.

- Niekoniecznie. - odpowiadam chłodno.

Uprowadzona |S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz