03. Surprise Surprise

775 44 8
                                    

Uwaga, długi rozdział!

______________________

Wczorajszy dzień był naprawdę pełen wrażeń. Pomijając comiesięczny rytuał i kłótnię z Markiem, było naprawdę świetnie. Co prawda oboje skończyliśmy z paroma siniakami, ale za to śmiecie z Union-Ex dostaną za swoje. Najważniejsze jest, że pogodziłem się z Markiem. Wygląda na to, że między nami wszystko wróciło do normy.

Dzisiaj czekało mnie sprzątanie pobojowiska, które zostawiłem w pokoju w bazie. Lubiłem sprzątać, więc to wcale nie było takie złe na jakiego wyglądało. Wszedłem do budynku doznając lekkiego szoku. Panował tu ład i porządek. Mogę przysiąc, że wczoraj, gdy stąd wychodziłem, panował tu bałagan. Czyżby moje świnki po sobie posprzątały? Nie wierzę.

Gdy znalazłem się na górze doznałem kolejnego szoku. Otwierając drzwi swojego pokoju, ujrzałem tam najzwyklejsze pomieszczenie. Wszystko było na swoim miejscu. Co to ma być?! Pomyliłem dni czy co? Cały wczorajszy dzień był jakimś chorym snem? Drapiąc się po głowie zszedłem na dół. Czekała tam na mnie cała ósemka. Widziałem zdziwienie malujące się na ich twarzach.

- Kim jesteście i co zrobiliście z moimi flejtuchami?- Odezwałem się pierwszy.

- Chciałem przeprosić za wczoraj.- Miki wyszedł przed szereg.- Posprzątałem tutaj w ramach przeprosin. Ja naprawdę nie chciałem...

- Nic się przecież nie stało.- Uśmiechnąłem się. Wczoraj już dostałeś nauczkę.- Ale dzięki za posprzątanie. Oszczędziłeś mi sporo czasu.

- Dobra, koniec tych przeprosin.- Odezwał się zniecierpliwiony Lulu.- Szogun, co ci się do cholery stało?!

Lulu, czyli inaczej cichy David. Rzadko się odzywał i mało kto go zauważał, pomimo rzucającej się blizny na łuku brwiowym. Taki duch. Wszędzie obecny, ale nie zauważany.

- Właśnie. Te dupki z Union-Ex mnie napadły.- Odezwałem się wściekle na wspomnienie wczorajszego wieczora.

- A co robiłeś na ich terenie?

- Odprowadzałem Marka. Napadli na niego. Było trzech na jednego, oczywiście nie licząc chłopaka. Sprawą tych skurwysynów zajmiemy się później. Popamiętają to.

- Coś dziwnie wesoły jesteś?- Zapytał podejrzliwym tonem Kruk.

- Bo pogodziliśmy się z Markiem.- Uśmiechnąłem się.

- Te ten twój nowy chłopak?- Spytał niepewnie Miki.

- Tak.

- No to gratulacje.- Zaczęli odzywać się chłopaki poklepując mnie i obdarowywać zadowolonym uśmiechem.

Cieszyłem się, że mogłem na nich liczyć. Moja rodzina. Jeszcze chwilę posiedzieliśmy razem, aż w końcu każdy rozszedł się w swoją stronę. Tylko najmłodszy- Miki, został ze mną chwilę dłużej.

- To widzę, że tobie również układa się w związku.- Odezwał się idąc obok mnie.

- Również? Czyli z tą panienką wszystko wyjaśnione?

- Tak. Chyba po prostu byłem zbyt przewrażliwiony.

Usiedliśmy na murku przy jednym z opuszczonych budynków. Mężczyzna westchnął z rozmarzonym wzrokiem.

- Ładna jakaś?

- Stary, proszę cię.- Spojrzał na mnie spode łba.- Nie obrażaj mnie. Za brzydkie bym się nie brał.

185K-SnakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz