Rozdział 14

12 2 0
                                    

P.O.V.Nick
Wszedłem do willi gdzie obecnie przebywało moje młodsze rodzeństwo.
Kierowałem się do salonu gdy usłyszałem wystrzał. Schowałem się za kanapą i wyciągnąłem broń.
Wyjrzałem ostrożnie i ujrzałem Marka z postrzelony brzuchem.
Rozejrzałam się za napastnikiem ale co nie zobaczyłem więc podeszłem ostrożnie do ledwie żyjącego agenta.
- chroń ją ona jest niewinną osubką...- zmarł.
Wściekły ruszyłem na górę w poszukiwaniu rodzeństwa.
Na górze usłyszałem krzyk małej od razu pobiegłem w tamtym kierunku.
To co ujrzałem przerosło moje najszczersze wyobrażenia.

P.O.V.Selena
Usłyszeliśmy wystrzał a potem tupot butów na schodach i ktoś wywarzył drzwi od mojego pokoju.
W drzwiach stało dwóch mężczyzn ubranych na czarno.
Luck zasłonił mnie ciałem.
Faceci skierowali broń w naszą stronę.
- odsuń się od niej a nic ci nie zrobimy- powiedział ten wyższy.
- chyba śniż- wysyczał Luck z determinacją a ja nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Dlaczego Luck chcę mnie obrońć? Skąd wie że jestem Karą?
Mężczyzna zasimiał się i dał znak swojemu kumplowi który miał Lucka na muszce. Drugi zaś zaczoł podchodzić do nas z wyciągnięty nożem.
Gdy był wystarczająco blisko Luck stanoł mu na drodze a ten zaczoł wymachiwać nożem. Szarpali się przez jakiś czas dopuki Luck nie został obezwładniony.
Napastnik wykręcił mu ręce do tyłu uniemorzliwiając mu jaki kolejek ruch.
Chciałam coś zrobić ale poczułam mocne szarpnięcie za włosy przez co straciłam równowagę i upadła na podłogę.

P.O.V.Luck
Próbowałem się wyszarpać z uścisku bańdziora ale na marne.
Spojrzałem na dziewczynę.
Bandzior szarpnoł ją za włosy przez co krzyknęła i upadła na podłogę.
Zacząłem się szarpać. Nie mogłem patrzeć na jej przerażoną twarzyczkę.
Nagle facet stojący nad nią złapał ją za ramię i rzucił nią o ścianę. Z jej gardła wydobył się jęk bulu.
Facet kopnął ją w brzuch przez co zaczęła płakać.
- zostaw ją!- wrzasnołem.
On tylko spojrzał na mnie i się zasimiał.
- styl pisk szczeniaku!- ryknoł- ta szmata idzie z nami!- kopnął ją kilka razy przez co zaczęła szlochać jeszcze głośniej- zamknij się suko!
Złapał ją za włosy i podciągnoł do góry powodując jej krzyk.
Nie wytrzymałem zaczołym się szamotać.
Wreszcie udało mi się wyrwać. Powaliłem gościa na ziemię i kopnąłem go w głowę przez co stracił przytomność to znaczy mam nadzieję że stracił.
Spojrzałem wściekły w stronę drugiego. Ten objoł ją w pasie i przycisnoł do siebie przekładając nóż do jej gardła.
- ruszysz się a ona zginie- zamarłem nie miałem broni nie miałem jak jej pomóc.
Facet co dał się w stronę dziury gdzie kilka minut temu były drzwi. Spojrzał na mnie z wycięskim błyskiem w oku.
Kara z przerażeniem patrzyła na mnie a mi chciało się płakać że moja siostra znowu zostanie porwana.
Trafiłem nadzieję gdy rozległ się huk i napastnik padł martwy na ziemię przygniatając ciało małej.
Spojrzałem na osobę która uratowała nam życie jej życie. I zobaczyłem Nicka. Chyba jeszcze nigdy nie cieszyłem się tak na jego widok.
Podszedłem do roztrzęsionej dziewczyny i pomogłem wygramolić się jej spod martwego ciała.
Usiadłem z nią na łóżku.
- gdzie Mark?- spytała szeptem przez łzy.

P.O.V.Nick
Jak ja mam jej powiedzieć że on nie żyje? Po tym wszystkim? Przecież przed chwilą mogła zginąć!!!
Podeszłem do niej i ukląknołem przed nią biorąc jej drobne ręce W swoje.
- Karo. Przykro mi ale Mark nie żyję.
Potrząsneła głową jakby nie mogła uwierzyć w moje słowa.
Wybuchła jeszcze głośniejszym płaczem. Zrobiło mi się jej strasznie żal.
Po paru minutach ponownie zasneła z wycięczenia.
Poszłem do jej garderoby. Znalazłem jakąś duszą torbę i wrzuciłem w nią kilka ciuchów. Poszedłem do łazięki i zgarnołem wszystkie jej przybory kosmetyczne.
Wziołem torbę dziewczyny i nasze bagarze schowałem je do bagażnika i w trójkę ruszyliśmy na lotnisko.

Złodziej SzczęściaWhere stories live. Discover now