Rozdział 13

9 1 0
                                    

P.O.V.Luck
Rozmawialiśmy z Markiem przez dłuższy czas. Opowiadał nam jak Kara dorastala jak ciężko było mu zbudować jej samo ocenę i jak silną nastolatką się stała.
Zawsze Kara była pogodna i silna emocjonalnie.
Ojciec jej nienawidził bo obwiniał ją o śmierć mamy.
Najpierw urodził się Nick potem ja ale po moim wyjściu na świat mama przestała oddychać a że kazała ratować dzieci lekarze zrobili cesarskie cięcie i musieli reanimować Karę.
Mama chciała nazwać córeczkę Selena ale ojciec ochrzcił ją jako Kara gdyż twierdził że dziewczynka jest karą boską.

Ustaliliśmy z Markiem że z Luckiem się do nich wprowadzimy a Karze opowiemy o naszym odkryciu jutro zamiast pójścia do szkoły spędzimy cały dzień z siostrą.

Nick pojechał spakować kilka ciuchów. Nie będzie problemów bo w domu jest tylko Marta gosposia która nas bardzo lubi i jest dla nas jak matka.

Ja zaniosłem siostrzyczkę do jej pokoju i delikatnie położyłam ją na poduchach które Tak uwielbiała jako małe dziecko i najwyraźniej to się nie zmieniło.

Nick będzie za dwie godziny a Mark gdzieś pojechał więc zostałem z nią sam.
Rozejrzałem się po pokoju ale nie znalazłem nic wartego uwagi oprócz drzwi.
Zrobiłem rundkę po gabinecie łazięce i garderobie.
Wróciłem do gabinetu po jakąś książkę. Wchodząc do pomieszczenia zauważyłem książkę na biurku z włożoną zakładką.
Wziąłem ją do ręki i powrotem usiadłem na łużku opierając się o słupek wystający z łużka pogrążyłem się w lekturze.

P.O.V.Selena

Obudziłam się we własnym łużku.
Zdezorientowana rozejrzałam się po pokoju i dostrzegłam Lucka. Przez chwilę mu się przyglądałam dopóki nie spostrzegłam że czyta MOJĄ książkę! co za burak jakim prawem tyka moje rzeczy.
- dlaczego czytasz MOJĄ KSIĄŻKĘ?
Spojrzał na mnie zdezorientowany. Ale po chwili się otrząsnoł.
- jest bardzo ciekawa- wyszczerzył się a ja zgromiłam go wzrokiem- wybacz nie ale nie chciałem cię budzić a samemu mi się nudziło.
Wstałam z łużka i podeszłam do skrzyni gdzie pomiędzy poduszkami miałaa ukrytą broń.
Usiadłam skanując uwarznie intruza.
- co robisz w moim pokoju i dlaczego grzebierz w moich rzeczach?- byłam wściekła ale ukrywała ten fakt mówiąc bez uczuciowym tonem.
Luck spojrzał na mnie i wybuchnął śmiechem. Sfrustrowana rzuciłam w niego poduszką. Na co ten jeszcze głośniej się śmiał- no i z czego tak rrzysz?
- z  ciebie- w jednym momencię się uspokoił i dodał z powagą- Karo.
Przeraziłam się momentalnie wstałam i wyciągnełam pistolet mierząc w intruza.
opanował się i powoli się podniusł. Zaczoł powoli do mnie podchodzić. Gdy zostały mu już tylko trzy metry otrząsnełam się i odbezpieczyłam broń przez co Luk się zatrzymał.
- skąd znasz moje prawdziwe imię?- chłód  zawarty  w moim głosie mnie zaskoczył.
Spojrzał na mnie z troską i zrobił krok w moją stronę. Sparaliżowana nie mogłam się ruszyć. Chłopak bez oporów zabrał mi broń. Zabezpieczył ją i rzucił w kąt pokoju.
Był coraz bliżej a ja nie mogłam się już cofnąć bo za plecami miałam szybę.
- Karo spójż na mnie-  uciekałam spojrzeniem jak tylko mogłam lecz ten złapał mnie delikatnie za brodę zmuszając do spojrzenia sobie w oczy- nie bój się nie zrobię ci krzywdy- mimo jego słów nie mogłam czuć się bezpiecznie pod jego spojrzeniem. Jego oczy przypominały mi o NIM. Potrząsnełam głową i zaczęłam płakać a on westchnął i mnie przychylił a ja stałam nie mogąc się ruszyć- Karo przy mnie jesteś bezpieczna. ze mną nic ci nie grozi. Nie bój się mnie sio...
Nie zdążył dokończyć zdania bo po domu rozległ się huk strzału.

Złodziej SzczęściaWhere stories live. Discover now