>>Rozdział 10<<

3.7K 269 19
                                    

Dotrwaj do końca i przeczytaj notkę pod rozdziałem !

Nie wiedziałam czy w tamtym momencie mam dziękować, czy przeklinać opatrzność Bożą. Zamknęłam więc oczy i nieznacznie odsuwając się od mężczyzny, który jednocześnie jest moim byłym i pracodawcą odwróciłam się w stronę drzwi. Gdy otworzyłam powieki uśmiechnęłam się szeroko do mojej małej córeczki, która z nadzieją w oczach czekała aż ją przytulę co natychmiastowo zrobiłam.
-Cześć kochanie, ja też się stęskniłam - powiedziałam z nutką żalu. Zaraz zaraz, jakiego niby żalu? Chyba nie chciałam, żeby coś między nami doszło po całych wydarzeniach z liceum... Prawda? - Jak tam było z ciocią Kate?
-Fajnie! Oglądałyśmy My Little Pony, a później ciocia nauczyła mnie jak się robi budyń, a potem..
-Czekaj czekaj.. Która godzina?
Mała podobizna mnie zamiast mi odpowiedzieć odsunęła się nieznacznie w progu ukazując zegarek w kuchni, który pokazywał już 23:30.
-Kate! - wydarłam się poirytowana zapominając na chwilę o mężczyźnie obok mnie. Odchrząknęłam speszona, ponieważ on intensywnie patrzył się na małą Lucy jakby coś podejrzewał. Bałam się, że prawda wyjdzie na jaw, że nagle on wszystko sobie przypomni.. Ale czy właśnie nie tego oczekiwałam? Ujrzenia starej mnie? Nie, zdecydowanie nie. Tamta Mary zniknęła na dobre, a ja obiecałam, że więcej się w moim życiu nie pokaże. Byłam silną kobietą, różniącą się od licealnego popychadła, którego zdradził chłopak. Po chwili z salonu wyjrzała moja przyjaciółka. Jej włosy zazwyczaj pięknie opadające za ramiona były związane w niechlujnego koka, a ciuchy ubrudzone jedzeniem dla małej. Nie musiałam długo czekać by zobaczyć jak potknęła się o zostawioną na ziemi zabawkę.
-Czego drzesz ryja ?! - odkrzyknęła, a gdy zobaczyła kto mi towarzyszy natychmiast się zamknęła. Wyraz twarzy przyjaciółki nie zwiastował nic dobrego, uchyliłabym się nawet do stwierdzenia, że wydawała się wściekła.
-Mary musimy pogadać. Natychmiast - oznajmiła i podeszła do nas mocnym krokiem, tylko po to by następnie ciągnąć mnie gdzieś w kąt. Co w nią wstąpiło?!
-Rozgość się ! - zdążyłam tylko krzyknąć do równie zdezorientowanego Matt'a. Dębowe drzwi łazienki zatrzasnęły się za nami.
-Po cholerę go tu przyprowadzałaś?! - wybuchnęła moja najlepsza przyjaciółka, a gdy zrozumiała, że powiedziała to trochę za głośno natychmiast obniżyła do szeptu - Zgłupiałaś do reszty, czy jak?! 
-Nie rozumiem o co ci chodzi
-Mary ale ty jesteś naiwna.. Chciałabym Ci przypomnieć, że to ten sam mężczyzna, który zniszczył ci kilka lat wstecz życie.
-Kate, on jest ojcem mojego dziecka!
-ZDRADZIŁ CIĘ.
-On mnie nie pamięta
-To nic nie zmienia
-Jesteś irytująca - prychnęłam pod nosem nie chcąc się przyznać, że w środku dotknęły mnie słowa dziewczyny. W mojej głowie zaczęły się rodzić wątpliwości co do znajomości z byłym.
-Wiesz, że mam rację. Kochana ja chcę dla Ciebie dobrze, a przeczuwam, że prędzej czy później wasza historyjka nie przeżyje happy endu
-Jesteś dziennikarką czy wróżbitą Maciejem?
-I tym i tym, a teraz grzecznie wyprowadzisz swojego kochanka z domu i położymy Lucy spać
-Udam, że tego nie słyszałam - skomentowałam, ale posłusznie wyszłam z toalety w głowie układając już cały szyk zdań jak mogę spławić jak najdelikatniej szefa, jednak widok, który zastałam rozczulił mnie aż tak bardzo, że przystanęłam w miejscu. Na kanapie leżał chrapiący Matthew, jego prawa ręka zwisała bezwładnie, a lewą mocno przytulał przez sen również już śpiącą Lucy i właśnie w tym momencie wiedziałam jedno. Może mnie nie pamiętać, może mnie nienawidzić, ale powinien wiedzieć jedną ważną rzecz. Jest ojcem.



~~~
535 słów! Króciutko choć powinnam wrócić w wielkim stylu.. Ekhem ekhem. Nie wiem co powiedzieć. Naprawdę. Zwykłe "przepraszam" nie wystarczy na ponad 3 miesięczne rozstanie się z "Do you still love me?", oraz wami. Czytałam każdy wasz nowy komentarz, patrzyłam nieustannie na statystyki i.. Jestem z was przeokropnie dumna. Przez cały ten czas opowiadanie z 6k wyświetleń i zmieniło się w 30k! Dla mnie to rzecz niewyobrażalna, nie zasługuję na tak wspaniałych fanów jak wy.. Nie obiecuję, że wracam na stałe, ostatnio czuje się jakoś wygaszona z pomysłami, jednak dzisiaj chciałam chociaż zmienić jedną małą rzecz i dodać rozdział. By sprawić, żebyście wy byli ze mnie choć raz dumni jak ja z was

Dodatkowo dziękuję wszystkim odpowiedziom do "Q&A", które pojawi się już jutro! 
Kocham was

~  Zaniedbująca swoich fanów autorka

 

Do you still love me?Où les histoires vivent. Découvrez maintenant