>>>Rozdział 6<<< + NOWA OKŁADKA

5.3K 346 14
                                    

Kilka dni później


Nie było mnie w pracy przez następne dni. Musiałam oswoić się z sytuacją.. Czy to możliwe, żeby on sobie coś przypominał? A co jeśli mnie pamięta i będzie mi uprzykrzał życie w pracy? Już wolę nawet nie myśleć co by się stało gdyby dotarło to do plotkar.. Tak więc zamknęłam się w czterech ścianach swojego małego domku. Skoro i tak nie zamierzałam nigdzie wychodzić, przez ten czas odwołałam opiekunkę, która przyjęła wiadomość o kilku dniowym urlopie ze szczerą ulgą. Ja w tym czasie opiekowałam się moim Aniołkiem jak mogę : gotowałam obiady, śpiewałyśmy razem, wymyślałyśmy bajki na dobranoc, wieczorami wychodziłyśmy na spacery.. Właśnie bawiłam się z Lucy w syrenki gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Z westchnięciem podniosłam się z wygodnego, puchowego dywanu i powlokłam w stronę korytarza, gdy usłyszałam uderzanie w ciemne drewno. Wywróciłam oczami.
-Idę już idę nooo.. ! - krzyknęłam zastanawiając się kogo to niesie o tej porze. Spodziewałam się dosłownie wszystkiego. Kate z lodami truskawkowymi oznajmiającą, że wpada na "damską nockę", czy nawet znajomych z pracy, ale to co zobaczyłam po otwarciu drzwi przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania.
-Pan Parker? Co pan tu robi? - wydukałam patrząc jednocześnie na mojego szefa i byłego chłopaka z czasów liceum.
-Odnalazłem twój adres w spisie dziennikarzy.. Lannox opuszczasz pracę przez cholerne 4 dni bez żadnego wytłumaczenia! Mam Cię zwolnić?! - wrzeszczał, a ja się aż wzdrygnęłam. Dawno nie słyszałam tego krzyku, aż przypomniała mi się sytuacja, która wydarzyła się kilka lat temu....

~~~

Zamknięta w swoim pokoju kuliłam się w kącie. Ciężkie sapanie i odgłosy tłuczonego szkła sprawiły, że zadrżałam jeszcze bardziej, a łzy utworzyły kolejną długą drogę przez moją bladą twarz. To nie tak, że Matt był złym człowiekiem.. P..po prostu ubzdurał sobie, że przespałam się z jego przyjacielem. Oczywiście taka sytuacja nie miała miejsca, naopowiadała mu o tym jakże wspaniała pani kapitan cheerleaderek, jak i również jego była. Oddychałam cichutko starając się jak najmniej hałasować gdy usłyszałam ciężkie walenie o swoje drzwi.
-Mary otwieraj do cholery! 
Wzdrygnęłam  po raz kolejny kręcąc głową, choć wiedziałam, że chłopak tego nie zauważy. Bałam się go, okropnie się go bałam. Upił się ze znajomymi w barze, gdzie zaczepiła go tleniona blondyneczka i naopowiadała bzdur. Najgorszą wadą jednak w naszym związku był jednak jego brak zaufania do mnie. Zamiast przyjść, pogadać i wytłumaczyć, że nic takiego się nie wydarzyło on połknął haczyk i zrobił mi awanturę. Nigdy nie widziałam w nim takiej wściekłości. Przerażona czym prędzej uciekłam do siebie, siedząc tam następne minuty dopóki rozjuszony Matt nie przypomniał sobie o mnie
-MARY OTWIERAJ TE PIEPRZONE DRZWI ! - wrzeszczał uderzając w nie coraz mocniej i energicznie jakby chciał rozwalić dzielącą nas barierę. Zaszlochałam cicho szukając telefonu, mając nadzieję, że chociaż Kate przywiezie swojego chłopaka i mi pomoże, ale przypomniałam sobie, że leżał w kawałkach na podłodze w kuchni. Chłopak rzucił nim o ścianę. Zamarłam gdy nagle dobijanie ustało, a cisza zaległa w całym domu.
-Przepraszam skarbie.. Otwórz te drzwi, przytulimy się i będzie jak dawniej kotku.. - powiedział słabym, cichutkim głosikiem. Przeklinałam później swoją łatwowierność, gdyż z nową nadzieją podbiegłam do drzwi i przekręciłam kluczyk. W następnej chwili zostałam popchnięta na ziemię, a pijany, zataczający się chłopak stał nade mną i patrzył na mnie z pogardą.
-Dlaczego to zrobiłaś?! Dlaczego mnie zdradziłaś?! - krzyczał kopiąc mnie w żebra, a ja mogłam tylko skulić się przed atakami i jęczeć z bólu - Odpowiedz!
Gdy nie usłyszał żadnego zdania wypowiedzianego przeze mnie kopnął mnie mocniej i podniósł za szyję w górę podduszając mnie pięścią.
-Odpowiadaj - warknął gardłowym głosem, a ja zaczęłam panikować i machać nogami w powietrzu, bo coraz szybciej brakowało mi tlenu.
-J....ego..ne...obilam - dyszałam nie mogąc nawet sformułować prawdziwego zdania przez rękę zaciskającą się na mojej szyi. Matt zaśmiał się szyderczo i pokręcił głową.
-W sumie masz rację. Nikt by nie tknął takiego śmiecia jak ty. Jesteś wyrzutkiem społecznym, nikim. Całe liceum gardzi tobą - powiedział i rzucił mnie na łóżko, a gdy wyszedł z domu trzasnął mocno drzwiami.

~~~

Powróciłam do rzeczywistości gdzie ten sam człowiek wciąż na mnie wrzeszczał, a w jego oczach mogłam wyczytać tą samą wściekłość co lata wcześniej. Mimowolnie zadrżałam.
-...nieodpowiedzialna, lekkomyślna - wymieniał gdy nagle usłyszałam za sobą cichutki dziecięcy głosik, na dźwięk, którego odwróciłam się natychmiastowo
-Mamusiu, dlaczego ten pan tak krzyczy? - spytał mój mały blond Aniołek, a ja starałam się nie rozpłakać na jej widok. Tylko on i Kate mi zostały...
-Mamusia zrobiła coś złego, ale jutro przyjdzie i to na prawi dobrze skarbie? - uśmiechnęłam się do niej pocieszająco gdy uczepiła się nogawki moich spodni i chowając się za nimi bacznym wzrokiem obserwowała zaskoczonego i zmieszanego mężczyznę stojącego w drzwiach.
-Okey - uśmiechnęła się wesoło, krzycząc na odchodnym bym szybko przybiegła bo syrenka Sofia właśnie znalazła magiczny skarb na dnie morskiego królestwa. Pokręciłam tylko głową, ze słabym uśmiechem, który od razu znikł gdy znowu spojrzałam na bruneta stojącego przede mną. Popatrzyłam na niego beznamiętnie.
-Do zobaczenia jutro o 8:00 w pracy - rzuciłam spokojnie i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem tanecznym krokiem wracając do swojej małej córeczki.



~~~~

816 słów :o Co tu się wydarzyło? Jak przyjmujecie wiadomości, że pan Parker nie był idealnym chłopakiem? I najważniejsze : Co sądzicie o mojej nowej okładce? ^^ Wykonała ją wspaniała no_control20, którą serdecznie polecam, tak samo jak jej "Okładki od serca"! :)

P.S.: Pracuję nad dodaniem obsady! ^^

~Autorka

Do you still love me?Where stories live. Discover now