Rozdział szósty

10.4K 499 538
                                    

Jadłem właśnie drugiego naleśnika z dżemem, gdy zapukał ktoś do drzwi. 

- Pójdę otworzyć. - mruknął do mnie Harry i wyszedł z kuchni. Zaraz po tym mogłem usłyszeć wrzaski, więc odłożyłem talerz do zlewu i cicho wychodząc z kuchni, skierowałem się w stronę krzyków. 

Przed moimi oczami ukazał się farbowany blondyn a obok niego Mulat z czarnymi włosami. Blondyn żywo gestykulował rękami i krzyczał na szatyna, aż popatrzał na mnie. 

- Louis! Ty żyjesz! - blondyn podbiegł do mnie i mocno przytulił. Spojrzałem w stronę Harry'ego, który wzruszył ramionami i odwrócił się z napięciem w stronę Mulata. 

- Kim jesteś? - zapytałem odpychając blondyna od siebie. 

Chłopak spojrzał na mnie z zdziwieniem a zaraz po tym odwrócił się w stronę Harry'ego. 

- Co mu kurwa zrobiłeś?! - krzyknął blondyn na kędzierzawego. 

- Ja? - zapytał ze zdziwieniem. - Ja nic. Znalazłem go nieprzytomnego w uliczce.

- W jakiej kurwa uliczce! Ty nas porwałeś! Razem z nim! - wskazał ręką na Mulata. 

- Louis, wierzysz mu? - zapytał się mnie Harry. 

- J-jaaa, J-aaa. - sam nie wiedziałem co powiedzieć. Ten blondyn wydawał mi się taki bliski, a jednak taki nieznajomy. 

- Oczywiście że mu nie wierzy - wtrącił się Mulat. - A tak w ogóle jestem Zayn. - podał mi rękę, którą zignorowałem. 

- Louis! Powiedz coś wreszcie! - wykrzyczał blondyn. 

- J-jaa, ja im ufam. On mnie uratował. - wskazałem ręką na kędzierzawego, który uśmiechnął się szeroko na moją wypowiedź. 

- On cie kurwa porwał!. 

- Zamknij się już! - do blondyna podszedł Mulat i szarpnął go mocno za głowę, uderzając nim o ścianę. Momentalnie zacisnąłem swe oczy, aby nie rozpłakać się. Po chwili poczułem oplatające mnie ramiona, więc otworzyłem oczy i ujrzałem Harry'ego. 

- Już dobrze. - musnął mnie w czułe miejsce zza uchem. - Zayn, powinieneś już pójść. - Harry oznajmił a ten tylko kiwnął głową podnosząc blondyna i ciągnąć go za sobą. Zanim wyszli mogłem usłyszeć jeszcze głos blondyna. 

- On cię porwał! . 

************

Siedziałem właśnie z Harry'm w salonie na kanapie wygłupiając się. Po chwili jednak mój uśmiech zszedł mi z twarzy, co zauważył kędzierzawy. 

- Louis, co się stało? - zapytał mnie wbijając we mnie swoje zielone ślepia. Spuściłem głowę, a ten dwoma palcami podniósł moją głowę tak, abym patrzył na niego. - Co się stało. - zapytał z troską. 

- Po prostu. Co ze mną będzie? Nie pamiętam nic. Nie pamiętam gdzie jestem, co się stało, co z moją rodziną o ile ją w ogóle mam. Nie pamiętam nic. - po moim policzku spłynęła łza, którą kędzierzawy wytarł. 

- Nie martw się o to, pomogę ci ze wszystkim. Możesz u mnie zostać ile chcesz a nawet zamieszkać. 

- Nie chcę się wtrącać....

- Nie będziesz się wtrącał jeśli.....

- Jeśli? - zapytałem ciekawy. 

- Jeśli mi ulegniesz. Jeśli zostaniesz moim. Jeśli będziesz moją małą dziwką. Jeśli będziesz mnie nazywać tatusiem. 

**************

Dzień Dobry! Dawno mnie tu nie było w tym ff hihi xdd

no ale macie, nacieszcie się tym. 


Uległy // larry ✓Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon