Rozdział 8

8.2K 347 9
                                    


Ociężale otwieram powieki. Udało mi się zasnąć jakoś nad ranem. Ledwo wychodzę z łóżka i biorę przypadkowe ubrania.

Idę do łazienki i patrzę w lustro. Wyglądam strasznie. Oczy całe czerwone i napuchnięte, usta popękane, a pod oczami wielkie wory. Wchodzę pod gorący strumień wody. Pozwalam, by woda obmyła mnie z brudów zeszłej nocy.

Siedzę pod prysznicem, dopóki woda nie robi się zimną. Wychodzę z pokoju ubrana i idę do kuchni.

Otwieram lodówkę i biorę z niej mleko. Gdy ją zamykam widzę kartkę na drzwiczkach ,,wrócimy późno"- Tom.

Biorę z szafki płatki i wsypuje je do miski z mlekiem. Nie wierzę w to, co się wczoraj wydarzyło. Dlaczego Luke to zrobił. Zostawił mnie samą ze swoimi myślami.

Wkładam puste naczynie do zmywarki i wchodzę do swojego pokoju. Kładę się na łóżku i przykrywam się kocem. Biorę na kolana laptop i włączam przypadkowy film.

- Violet. Ej, obudź się.

Otwieram oczy i widzę Caluma.

- Co jest?- pytam.

-Nic. Chciałem się tylko dowiedzieć, czemu wczoraj tak wcześnie wróciłaś.

- Źle się poczułam- mamrocze- Ale już jest wszystko dobrze.

Boże. Nie powinnam okłamywać kogoś tak wspaniałego, jak Cal. Ale co mu powiem? Twój najlepszy przyjaciel zrobił mi wczoraj scenę zazdrości i po prostu odszedł. Tak. Na pewno przyjąłby tą wiadomość z uśmiechem.

- Na pewno?

- Tak, wszystko dobrze. Wszystko.

***

Wstaję i wybieram ciuchy. Idę do łazienki i biorę prysznic. Z pokoju wychodzę ubrana i z plecakiem na ramieniu idę na śniadanie. Witam się z Mirandą, Calem i tatą. Tak, tatą. Ostatnio nie byłam dla niego za miła, więc mogę od tego zacząć.

- Chodź. Podwiozę cię- mówi mulat. Idę za nim do jego samochodu i zajmuję miejsce pasażera.

Wysiadamy i idziemy do budynku. Po chwili się rozdzielamy, a do mnie dołączają dziewczyny.

- Muszę iść do łazienki- mówię, gdy widzę, jak w naszą stronę kierują się chłopaki.

Po ostatniej nocy ani razu nie widziałam się z blondynem. Nawet go nie widziałam. Pewnie nic nie pamięta, ale może być inaczej.

Nagle czuje mocne zawroty głowy. Szybko odchodzę od dziewczyn i
Wchodzę do łazienki, po czym zamykam drzwi na klucz.

-Violet, wszystko dobrze?- pyta zmartwiona Bry.

- Tak- odpowiadam- Nic mi nie jest. Idźcie na lekcje. Zaraz do was dołączę- mówię, gdy słyszę dzwonek.

-Dobra- mówi nieprzekonana, ale wychodzi.

Biorę oddech i wstaję, ale po chwili upadam. Czuję niesamowity ból głowy. Trzymam się za czoło i zauważam czerwone krople na białych kafelkach. Klne pod nosem. Staram się wstać, ale ból jest niemożliwy. Czuję się jakby moja głowa rozrywała się na pół. Nie mam innego wyjścia. Muszę kogoś zawołać.

- Pomocy! Proszę, niech ktoś mi pomoże- mówie, a po moich policzkach spływają łzy, które po chwili mieszają się z krwią.

-Jezu, Violet! Co ci się stało?- pyta pani od matematyki, gdy wchodzi do łazienki drzwiami, które przed chwilą odkluczyłam.

- Nie mam pojęcia- mówię i zaczynam jeszcze bardziej płakać, bo ból zrobił się mocniejszy.

- Poczekaj kochanie. Zaraz zadzwonię po karetkę- mówi i wyjmuję z kieszeni komórke.

Fortunately For DiseaseWhere stories live. Discover now