Rozdział 12

634 13 1
                                    

Weszłam do środka rzucając niedbale torbę na ziemię. Wymacałam na ścianie przy wejściu kontakt by po chwili rozświetlić nieco korytarz. Szłam prosto do kuchni, a Sam podążał za mną bez żadnego słowa. Zapaliłam światło w kuchni i podeszłam do kuchenki nastawiając wodę na herbatę. Sam oparł się o stół i przyglądał mi się krzyżując ręce na piersi.  Miałam w sobie dziwne uczucie i zastanawiałam się czy mam się odezwać jako pierwsza. Na całe szczęście Sam mnie w tym wyręczył.

-Chloe.

Odwróciłam się w jego stronę podpierając się rękoma o blat. Unikałam jego wzroku wodząc nim po płytkach, ale wiedział, że czekam aż dokończy swoją myśl.

– Dlaczego akurat Justin?

Spojrzałam na niego przymrużając oczy. Nie znałam odpowiedzi na jego pytanie. W sumie wcale się nad tym nie zastanawiałam. A może nie ma się nad czym zastanawiać, może po prostu tak miało być.

-Nie rozumiem dlaczego jesteś temu tak przeciwny..

-Po prostu się boje.

Spojrzalam na niego nie wiedząc co mam myśleć. W głowie miałam pustkę i zaczęłam zastanawiać się dlaczego ciągle musi się coś komplikować.

-A jest o co?

Sam odepchnął się i stanął naprzeciwko mnie.

-Justin jest moim najlepszym kumplem. Wiem jaki jest.. Jaki zawsze był wobec kobiet. I widzę, że coś się zaczyna zmieniać. Ale nie chcę, żebyś cierpiała, przecież doskonale o tym wiesz.

-Może nadszedł czas na jakąś zmianę. I dla mnie i dla niego.

Pomachał lekko głową bez żadnego najmniejszego wyrazu twarzy. Ale po chwili popatrzył mi w oczy uśmiechając się lekko.

-Mam nadzieję. Justin nie da cię skrzywdzić, to wiem na pewno. Ale mimo  wszystko uważaj na siebie, bo jego życie nie stanie się nagle bezpieczne i piękne, tak jak byście tego chcieli. Niech lepiej zrobi to tak, żebym nie musiał skopać mu dupy.

Zaśmiał się a ja podeszłam do niego i obejmując go mocno się w niego wtuliłam. Sam pocałował mnie w głowę i mocno mnie do siebie przytulił. Oderwał nas od siebie dźwięk piszczącego czajnika. Jedyne o czym teraz myślałam, to zagrzebać się w kocu z gorącym kubkiem herbaty przed telewizorem.

-Dobranoc młoda.

Sam rozłożył się w salonie a ja ruszyłam na górę.

-Dobranoc.

      
Wzięłam szybki prysznic zmywający ze mnie cały dzisiejszy stres, i zakładając na siebie tylko za dużą rozciągniętą koszulkę, wskoczyłam po łóżka z kubkiem herbaty. Wzięłam do ręki pilota, gdy w dokładnie tym samym momencie poczułam obok siebie wibracje. Wygrzebałam spod kołdry telefon i uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam na wyświetlaczu zdjęcie przystojniaka, który zapewnił mi dzisiaj tyle emocji.

-Cześć, Skarbie. Mam nadzieję, że nie obudziłem cię.

-Nie. Jasne, że nie. Cieszę się, że.. cholera!

Poczułam nagle gorąco, które przepływało do mnie z koszulki, na którą rozlałam właśnie herbatę.

-Chloe?!

Odstawiłam kubek na szafkę nocną, wygrzebując się szybko z łóżka.

- Chloe, wszystko w porządku? Co ty robisz?!

-Nie, nic. Ja tylko..eghm, oblałam się.

Zaczęłam wachlować materiałem tworząc chłodny przypływ powietrza.

Say you remember me | Justin Bieber Fanfiction cz. 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz