- Zgadzam się z Yixingiem, musimy się zorganizować. - również stanąłem na nogi, ciągnąc z sobą Baekhyuna.

- Spakujcie się, ale nie zabierajcie pierdół. Nie ma na to czasu – Suho poprawił włosy i pierwszy poszedł na górę.

Każdy po kolei poszedł w jego ślady. Popchnąłem Baekhyuna przed siebie, ale gdy chciałem podążyć tuż za nim, powstrzymała mnie czyjaś ręka. Odwróciłem głowę i zobaczyłem Sehuna. Kiwnął głową w bok, dając mi znać, że chce porozmawiać na uboczu. Położyłem dłoń na biodrze bruneta przede mną.

- Przyjdę za chwilę. – uśmiechnąłem się lekko. Baek spojrzał na stojącego za mną Sehuna.

- Pośpiesz się. – ścisnął moją rękę i poszedł na górę.

Wróciłem do Sehuna i poszedłem za nim do kuchni. Oparliśmy się o blaty szafek, a ja wlepiłem wzrok w dwie szklanki z wystygniętą herbatą w jednej i czekoladą w drugiej.

- Co wykombinowaliście? – zapytałem prosto z mostu. Nie chciało mi się bawić w udawanie, że o niczym nie wiem. Z każdym słowem traciliśmy coraz więcej czasu, a być może właśnie teraz był on na wagę złota.

- Jako że wiesz o Luhanie, powiem ci całą prawdę.

- Nie oczekiwałem niczego innego. – założyłem ręce na piersi.

- Miał teraz promocję nowego albumu. Akurat w Seulu. Dzwoniłem do niego teraz, ale to pewnie nie jest dla ciebie zaskoczeniem. Próbowałem go przekonać do powrotu. Przecież jest Chińczykiem. To oczywiste, że powinien wrócić do swojej ojczyzny. Nie chciał mnie jednak słuchać. Na końcu powiedział mi, że wróci tam tylko ze mną. Nawet nie wiesz jak rozdarty się poczułem. Chcę jego bezpieczeństwa, a ja będę tylko utrudnieniem. Co jeśli wynikną jakieś trudności związane z moim wyjazdem? Poza tym, nie mógłbym was zostawić. Jesteśmy w tej chwili odcięci od rodzin, więc tak naprawdę mamy tylko siebie. – otworzyłem buzię żeby coś powiedzieć, ale Sehun uniósł palec w górę – Wiem, że to zabrzmiało tandetnie, ale spójrzmy prawdzie w oczy, Chanyeol. Wracając do tematu.. Powiedziałem mu, że nie mogę tak po prostu się z wami rozstać. Więc zaproponował abyśmy wszyscy wyjechali.

- Czyli to był jego pomysł. – nawet nie zaakcentowałem pytania.

- Tak – Sehun pokiwał głową – Chan, nie wyjadę bez niego, tak samo jak on nie wyjedzie beze mnie.

- Nie musisz mi o tym mówić – uśmiechnąłem się krzywo – wiem o tym.

- Spakujcie się i pojedźcie na lotnisko, żeby jak najszybciej załatwić bilety i wszelkie formalności, a ja w tym czasie skoczę po Luhana. Dołączymy do was. Skontaktuję się z tobą, jakby coś nie wypaliło. – Kiwałem głową z każdym słowem jakie wypowiadał. Nigdy nie wątpiłem w inteligencję Sehuna, ale mimo wszystko byłem zaskoczony jego spójnym pomysłem.

- Gdzie on jest?- zapytałem blondyna.

- W Bucheon. Pewnie jakaś godzina drogi.

- Czyli za około dwie dojechałbyś do nas

Sehun przytaknął.

- Dobra. – odepchnąłem się od szafki. – Jedź od razu. Nie mamy czasu, a ty masz dwa razy dłuższą drogę. Spakuję Cię.

- Dzięki. - Sehun bez zbędnych pożegnań ruszył w stronę drzwi wyjściowych.

- Czekaj! – zawołałem go, gdy kładł dłoń na klamce – Skąd wytrzaśniesz transport?

- Mam znajomą. Załatwiła auto i mi, i wam. Oba stoją już na podjeździe. Dziewczyna będzie na was czekać.

- Skąd ty masz takie znajo –

We need to liveWhere stories live. Discover now