#18

95 7 1
                                    

Musa

Bardzo cicho otworzyłam drzwi balkonowe i weszłam do pokoju.

- ...

Westchnęłam ciężko i położyłam się na łóżku.

*******

- Musa!

Podniosłam niechętnie głowę i spojrzałam się na Panią ...

- Przepraszam - odparłam zażenowana całą tą sytuacją. Nie rozumiem, dlaczego Harry mnie nie obudził. Może i nie znamy się dobrze, ale mógłby mi pomóc chociaż.

- Może zamiast siedzieć po nocy pójdziesz spać.

- Przepraszam obiecuję, że to się nie powtórzy.

- Mam taką nadzieję - powiedział i odeszła od naszej ławki, gdy tylko byłam pewna, że nie usłyszy zapytałam się Harrego.

- Czemu mnie nie obudziłeś?

- Spałaś tak słodko, że nie miałem serca cię budzić - wyjaśnił, westchnęłam tylko i próbowałam udawać, że chociaż trochę slucham o czym jest lekcja. Nic więc dziwnego, że kiedy tylko zadzwonił dzwonek byłam szczęśliwa. Szybko spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy.

- Musa, czekaj! - usłyszałam za sobą krzyk Alyi. Nie miałam ochoty na rozmawianie z nikim, ale nie mogę przecież jej sprawić bo chcę mieć przyjaciół.

- Co się z tobą dzisiaj dzieje? - zapytała Mari podchodząc do mnie z Alyą u boku.

- Nie spałam przez pół nocy.

- Czemu?

- Tata wrócił - powiedziałam dziewczyny objęły mnie i mocno przytulił.

- Nie martw się damy sobie z tym radę - pocieszyła mnie Alya.

- Najgorsze jest to, że chce bym została druhną jego nowej laski.

- Musa! To czego on chcę nie znaczy, że tak musi być. To twoja decyzja i nie może zmusić cię do robienia czegoś co kłucie się z twoim zdaniem i uczucia mi - powiedziała Mari.

Po raz pierwszy słyszę od niej coś tak mądrego, Mari się zmieniła. Szkoda, że wcześniej tego nie zauważyłam.

- Dzięki Mari.

Po skończeniu zajęć udałam się do domu, gdzie czekała na mnie "miła niespodzianka". Tata wraz z mamą tą dziwką i jej synalkiem.

- Gdzieś ty była całą noc?! - krzyknął na mnie tata.

- Nie twoja sprawa - powiedziałam i mrugnęłam do mamy.

Wiedziałam, że jeśli do niej mrugnęł to domyśli się, że byłam na patrolu. Jako tako to byłam na patrolu, tylko był troszkę inny niż te z Bee i Vilpiną.

- Mus...

- Zapomniałam, na dzisiaj miałyście z Mari projekt na historię.

- Tak, mamuś.

- Czyli co, gdzie ona była?

- U Mari robiłyśmy projekt - warknęłam.

- Młoda damo nie tak powinno się zwracać do ojca - zwróciła mi uwagę mama Louisa.

- A jak mam się zwracać do kogoś kto zniszczył mnie od środka. Nie będę się uśmiechać i udawać, że wszystko jest dobrze!

- Dość Musa! Będziesz uczestniczyć w wyjątkowym momencie mojego życia i nie słyszę odmowy!

- Nie zmusisz mnie do tego bym była na ślubie twojej dziwki!

- Coś ty powiedziała!

- Musa ma rację - powiedziała spokojnie mama. Wszyscy skierowali na nią spojrzenia.

- Słucham?!

- Nie widzisz, że ona tego nie chce. Nie zrobi czegoś co jest wbrew jej przekonanią i nawet twoje proszenie nie pomoże.

- Bronisz jej!?

- Nie, uświadamiam ci jej tok myślenia.

- To i tak nic nie zmienia, ciągle jest nie pełnoletnia i decyduje o niej tak samo jak ty bo jestem jej ojcem!

- Mój ojciec umarł dawno temu. Ja nie mam ojca - powiedziałam i skierowałam się do pokoju.

- Musa wracaj tu!

- Nie! I nie życzę sobie, żebyś się ze mną kontaktował - odparłam i weszłam do pokoju zamykając klapę.

Mamy kolejny rozdział skarby 😉

Wybaczcie, że tak długo nie było rozdziału, ale po prostu nie miałam czasu. Teraz jednak jestem więc postaram się coś jeszcze dodać.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba 😃

Lecę pa 💜

The GuardsWhere stories live. Discover now