❃ la danse de la mort, 1493

3.2K 472 279
                                    

zamalujemy wszechświat nasz bez używania farb,
akompaniamentem tętna rytmu serca nagich prawd.

— Jesteś zły na Michaela o to, że cię zawiódł? — spytał spokojnie doktor Catwright, obserwując siedzącego na kozetce chłopaka. Luke układał ostro zastrugane ołówki w równej linii, prychając pod nosem za każdym razem, gdy przez przypadek potrącił dłonią któryś z nich. — Luke, dobrze będzie o tym porozmawiać. Michael jest dla ciebie ważny, prawda?

Blondyn zamrugał i podniósł zmęczone oczy na psychologa, przechylając przy tym głowę w bok. — Nie jestem na niego zły. W zasadzie dziwię się, że dopiero teraz się wycofał. Spotykaliśmy się od jakiegoś czasu — przyznał niebieskooki, w końcu zostawiając ołówki i odchylając się na oparcie. — Zazwyczaj ludzie uciekają po pierwszym ataku, a Michael został. Wiesz, przez chwilę myślałem, że on... Że może tym razem byłoby inaczej, ale jest okej.

— Zdajesz sobie sprawę z tego, że to nie twoja wina, tak? Nie zawsze mamy wpływ na decyzje innych ludzi, nawet jeśli uważamy, że postępują nie fair — przypomniał mężczyzna, przewracając kartkę notatnika i zapisując wszystkie zachowania Luke'a. Blondyn był dzisiaj wyjątkowo nerwowy, mimo iż starał się tego nie okazywać. Ciągle zerkał w kierunku drzwi, drapał się po głowie, dotykał palcami guzików koszuli, jakby je liczył. To mogło oznaczać, że dzisiaj Luke darował sobie klonidynę, czyli lek, który miał hamować zachowania impulsywne.

Luke prychnął, przewracając teatralnie oczami. — Oczywiście, że to moja wina. Gdybym był normalny, może by mnie nie zostawił. Gdybym był normalny, może moglibyśmy spać obok siebie, a on nie musiałby się bać, że w środku nocy zacznę wrzeszczeć bez powodu. Gdybym był normalny, może moglibyśmy się razem pokazywać, a on nie musiałby się wstydzić, gdybym zaczął mówić sam do siebie. Gdybym był normalny, może nie musiałby się bać, że wpadnę w szał i zrobię mu krzywdę. Gdybym był normalny, wciąż miałbym rodzinę — wymamrotał Luke ciszej, zdając sobie sprawę, że nieco przesadził. Nie powinien się tak zachowywać w gabinecie psychologa, pokazując mu, że tak naprawdę nic nie było w porządku i jedyne miejsce, do jakiego Luke się nadawał to dom wariatów. — Zawsze wszystko sprowadza się właśnie do tego. Nie jestem normalny i nigdy nie będę. Wiesz to tak samo dobrze jak ja. Mogę łykać te wszystkie pigułki, które mi zapisujesz. Możemy sobie tutaj siedzieć i rozmawiać, udając, że ty sam nie boisz się moich psychoz. Jasne, przecież to nikomu nie szkodzi, czyż nie? Ale oboje wiemy, że pod koniec dnia ty wrócisz do swojej rodziny i zapomnisz o wszystkich pacjentach, a ja wrócę do mieszkania, w którym będę zastanawiał się, jak gruby musi być sznur, żeby się nie zerwał.

Doktor Catwright patrzył na swojego pacjenta szeroko otwartymi oczami, z długopisem zawieszonym kilka milimetrów nad kartką notatnika. Jego dłoń drżała, podczas gdy Luke siedział perfekcyjnie nieruchomo, patrząc na niego wzrokiem, który posyłał dreszcz wzdłuż kręgosłupa psychologa. Nim Catwright mógł cokolwiek wykrztusić, zegar odliczający czas wizyty zadzwonił dwukrotnie, oznajmiając koniec sesji.

Luke Hemmings znikł z gabinetu szybciej, niż się tam pojawił.

舞圭琉

ROCZNA ANKIETA SPRAWDZAJĄCA
(tę część wypełnia pacjent)
23.05.2016r.

Roczna ankieta zostaje przeprowadzona po roku terapii, ma ona na celu sprawdzenie postępów pacjenta, oraz skuteczność metod leczenia. Wgląd będzie posiadał jedynie psycholog, oraz upoważnione przez pacjenta osoby. Prosimy o uważne zapoznanie się z pytaniami i szczere odpowiedzi; ankieta zostanie dokładnie zweryfikowana, by jak najlepiej pomóc pacjentowi.

art ❃ muke [EDITING]Место, где живут истории. Откройте их для себя