❃ anxiety, 1894

4.4K 540 196
                                    

you go to sleep on your o w n
and you wake each day with your thoughts
and it scares you being a l o n e
it's a l o s t result

- Spróbuj sobie przypomnieć kiedy po raz pierwszy tak się czułeś.

Luke zagryzł dolną wargę, podciągając kolana pod brodę i obejmując je ramionami. Myślami cofał się do dzieciństwa, jak zawsze radził mu doktor Catwright. Według większości psychologów wszelakie problemy psychiczne miały swoje podłoże jeszcze we wczesnych latach życia pacjenta i może faktycznie tak było, ale wszystkie lata terapii pokazały Catwrightowi, że Luke był specyficzną jednostką i w jego przypadku nie można było brać niczego za pewnik. Ten chłopak potrzebował indywidualnego programu.

- Wtedy, kiedy mama pokazała mi prace Van Gogha po raz pierwszy i powiedziała dlaczego są dla niej ważne - odparł blondyn po kilku minutach namysłu. Spojrzał na starszego mężczyznę, szukając jakiejkolwiek zachęty na jego twarzy. Luke był przyzwyczajony do Tobiasa Catwrighta, przez te czterdzieści pięć minut w jego gabinecie mógł być sobą, mógł mówić najbardziej zwariowane rzeczy, a ten człowiek po prostu by go słuchał, nie oceniając, a starając się znaleźć sposób na to, by pomóc nie tylko jego umysłowi, ale również spaczonej duszy. - Czułem wtedy ekscytację, bo nie wiedziałem co za moment usłyszę i czego się dowiem. Moja mama była dla mnie zagadką i chyba już zawsze tak będzie - przyznał Luke, następnie opierając głowę na kolanie i milknąc, jak to miał w zwyczaju podczas wspominania Liz.

Psycholog przewrócił kartkę w swoim notatniku i przyjrzał się pacjentowi. Luke nie wyglądał zbyt dobrze; jego oczy były zaczerwienione i podkrążone, jakby nie spał od wielu nocy, wyraźnie schudł w ciągu ostatnich kilku tygodni, jego cera stała się niezdrowo blada, dłonie ciągle drżały. Doktor nie był pewien czy Luke nie okłamywał go w sprawie przyjmowania przepisanych leków, niestety nie mógł tego sprawdzić, ponieważ nawet najlepszy przyjaciel dziewiętnastolatka nie przebywał z nim przez cały czas. - W porządku. Mówiłeś o tym chłopaku, Michaelu. Myślisz, że teraz również chodzi o ekscytację? Możliwe jest, że szukasz w innych ludziach tego, co było w twojej mamie? - spytał ostrożnie, lekko stukając długopisem w pustą stronę. Przestał widząc, że błękitne oczy Luke'a skupiają się na stalówce długopisu, zapewne odliczając ile mija od jednego uderzenia do drugiego. Blondyn szybko zamrugał i podniósł wzrok.

- Chyba chodzi raczej o fascynację. Michael jest pierwszą osobą, która interesuje się moją sztuką. Mną. Wydaje mi się, że widzi we mnie coś więcej...

- A co z Calumem?

Luke zmarszczył brwi, wyraźnie zbity z tropu. Nerwowo przeczesał włosy dłonią, jedynie bardziej je rozczochrując. - Co z nim? - zapytał w końcu, czując się dość bezradnie. Nie miał dzisiaj najlepszego dnia. A właściwie to tygodnia. Miesiąca. Życia. Nie miał ochoty nigdzie wychodzić, ale obiecał sobie uczęszczać na spotkania z psychologiem, by móc spotykać się z młodszym bratem, chociaż nie miał gwarancji, że ojciec mu na to pozwoli. Mimo wszystko musiał spróbować dla Olivera.

- Nie sądzisz, że Calum również interesuje się tobą i twoją sztuką? - Catwright szybko coś notował i chociaż Luke starał się dostrzec jakieś kluczowe słowa, to znajdował się za daleko.

- Calum to... To co innego. On był ze mną zawsze i rozumiał moją potrzebę tworzenia, ale nie rozumiał efektów. Nie mam mu tego za złe - zapewnił szybko, jakby usprawiedliwiał własne słowa przed samym sobą. - Bez niego pewnie już by mnie tu dzisiaj nie było i zawdzięczam mu wszystko, ale Michael jest inny. Taki... Jasny. Wie pan o co mi chodzi? Jak... Gdybym ja był Krzykiem Muncha, Michael byłby Liliami wodnymi Moneta.

art ❃ muke [EDITING]Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon