Rozdział 5 cz 1

683 55 7
                                    

 (Wintervillige/ Zimowa wioska)

  Szedł do jej pokoju, drewniane kręte schody lekko skrzypiały pod ciężarem butów i innej odzieży.
Miał dla niej pewną informację, która na pewno polepszy jej humor.
Co on sobie myślał Juvia była tylko tak zwaną nagrodą pocieszenia po odrzuceniu jego uczuć.
Pragnął ją tylko zobaczyć, chciał jeszcze raz spróbować.
Skierował się w holu w drugą stronę, po nie długim czasie stał przed zwykłymi drzwiami.
Zapukał lekko, czół ból w brzuchu z powodu nerwów.
- Proszę – Odezwał się delikatny, a jednocześnie subtelny kobiecy głos.
Chwycił za klamkę, nie wiedział zbytnio jak jej to powiedzieć, nie zbyt lubiła ludzi, nie po tym, co jej zrobili.
Leżała na łóżku, granatowa pościel doskonale pasowała do jej włosów.
Fakt była piękna a wręcz boska, ale nie miała tego, co Lucy...
Jej niebieskie oczy przeszywały go pytająco.
Jęknął jedynie niesłyszalnie, rozglądając się dyskretnie po pokoju, meble z drewna dębowego ładnie komponowały się z białym drewnem.
Spojrzał z powrotem na nią, wziął głęboki oddech.
- Szykuj się, jedziemy do Lucy...  

( Piekło/ Gehenna): 

  Długie złote falowane włosy sięgały jej do stóp.
Malinowe usta uśmiechnęły się, gdy go takiego widziała, kochała go, jak i nienawidziła wszytko naraz.
Cofnęła się do tyłu o krok, to on odebrał jej świętość i zbrudził ciemnością.
Szła przez korytarz długi ciemny straszny, czekała na chwilę, gdy on poprosi ją o pomoc.
To będzie ciekawe Bishamon Tytania zeszła do świata śmiertelników, aby zgładzić demona.
Mijając drzwi w powietrzu uniósł się smród zgnilizny, znowu kogoś torturują albo coś.
Zamyślona wpadła w czyjeś plecy.
- Uch bolało...
- Witaj Mavis- Jego oczy przybrały ciepły psychopatyczny uśmiech
- C cześć ...
Niebieskie, krótkie włosy lekko zafalowały.

  (Ziemia/ Przedmieścia królestwa Atlanty) 

    Wracał powoli do domu, po przygodzie, jaką przeżył było, mu bardzo wesoło, jedynie nie pasowały mu, jak te dusze były zgniłe i zepsute.
Teraz pozostała mu nadzieja, że się kurwa nie zbełta nigdzie.
Miał ochotę się schlać i poruchać, jak to niegdyś robił.
   Z daleka zobaczył małą chatkę tak, to była jej chatka cycatej blondyny.
- Ciekawe czy maleństwo się martwiło – uśmiechnął się, pod nosem
      Siedziała na gałęzi, jej brązowe oczy wskazywały mord, tak znalazła go, kto wygra on, czy ona.
Wiedziała, że czół jej obecność, a zabicie tamtych dwojga było tylko malutkim użyciem jego brutalności.
Szkarłatne włosy tańczyły na wietrze, wiedziała o bardzo groźnym przeciwniku.
Pragnęła go zabić, ale nie w tym miejscu nie przy niej, jej wybawicielce.
Nagle zobaczyła, iż różowo włosy patrzy się na nią.
Jak on szybko odkrył jej miejsce, trudno...
Gdy szykowała się do skoku, ten tylko położył palec na swoich ustach, wskazując znak ciszy.
- Jeśli mnie zaatakujesz, zgwałcę i zabije ją...
- Spróbujesz to zrobić, wypatroszę cię jak dzieciaka...

Oczy wskazywały smutek. 

_______________________ CDN 

Notka:

Przepraszam,że krótki ale cz 2 będzie wszystko wyjaśniać, niestety zabrakło czasu .







The fairy tail of light and darkness.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz