Rozdział 7

119 13 6
                                    

Jestem na miejscu. Stoję przed wielkimi metalowymi drzwiami. Nie rozumiem dlaczego nie można tu przychodzić. To takie spokojne miejsce. Można pomyśleć, odpocząć. Biorę głęboki wdech i otwieram drzwi. 

Nie mylę się. Chłopak siedzi na ziemi, skulony - na swoich kolanach trzyma szkicownik, a ręką wykonuje powolne ruchy ołówkiem. Rysuje. 

Zaczynam drgać. Jest tu strasznie zimno. Nie pewnym krokiem podchodzę bliżej chłopaka. Siadam na przeciwko niego. Nie zauważa mnie - jest zbyt skupiony na swoim rysunku. Podglądam dzieło chłopaka. Spuszczam wzrok kiedy chłopak orientuje się o moim towarzystwie. 

-Ślicznie rysujesz. - mówię speszona. 

-Dziękuję - uśmiecha się delikatnie. 

-Powiesz mi czemu mnie unikasz i tak wrogo do mnie podchodzisz? - pytam po chwili namysłu.

Zbierałam się kilka razy, żeby o to zapytać jednakże zawsze tchórzyłam, a teraz jest idealny moment. Chłopak przez chwile przestaje szkicować. W pomieszczeniu góruje cisza. Słyszę tylko swój przyśpieszony, nie równy oddech. A z jego strony - nic. 

-Aha... okey. - wstaję. 

Poddaję się. Na tego chłopaka nie ma cierpliwości. Jest żałosny, jak każdy inny mężczyzna na tym świecie! Dlaczego to zawsze kobiety muszą być te odpowiedzialne i mądre? 

-Poczekaj! - chłopak wstaję i podchodzi bliżej mnie. - Tak cholernie chciałem cię poznać, ale nie mogłem. Josh powiedział, że mam się do ciebie nie zbliżać. 

W tym momencie - za pewne - wyglądam śmiesznie. Jestem tak zdziwiona, że Max zaczyna się śmiać. Peszę się. 

-Ej nie śmiej się! - uderzam go lekko w ramie. - Wcale nie jesteś lepszy! Jak mogłeś przestraszyć się tak kogoś żałosnego jak Josh? 

-Sam nie wiem. - wzrusza ramionami.

Przewracam oczami. 

-Właśnie. Więc jesteśmy sobie równi Anderson. - cedzę. 

-Chciałabyś Hart. Jesteś słabsza ode mnie i dobrze o tym wiesz. - patrzy się na mnie wrogo. 

-Jesteś złośliwy Max. 

Odwracam się i wychodzę. Mam dość jego irytującego zachowania. I 12 pięter w górę. Niezłe odstresowanie moim zdaniem. 

Wpadam jeszcze na Emily, ale muszę odpocząć. Omijam ją i wchodzę do pokoju. Max trafił w czuły punkt. Jestem słaba. 

//**//  

Nie wiem jakim cudem napisałam dzisiaj rozdział?!  Ale to zrobiłam! Jestem jakaś magiczna haha :D 325 słów! I jutro znowu szkoła ugh... Kartkówka z historii. Ocena już wpadnie. Uczyłam się więc XD Dam radę o tak! Mamy już ponad 500 wyświetleń ! Dziękuje ♥ A Stitches ma ponad 2k ! Jejku ! Rozklejam się  :') 

DO NASTĘPNEGO ! 

POZDRAWIAM XX

Truth |GMW|Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon